MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorzowianie przegrali ze Stalą Mielec

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Nie pomogła interwencja Filipa Kliszczyka (w niebieskim stroju) i bramkarza AZS AWF Luchiena Zwiersa. Obrotowy Stali Dariusz Kubisztal zdobywa kolejną bramkę.
Nie pomogła interwencja Filipa Kliszczyka (w niebieskim stroju) i bramkarza AZS AWF Luchiena Zwiersa. Obrotowy Stali Dariusz Kubisztal zdobywa kolejną bramkę. fot. Kazimierz Ligocki
Marzenia gorzowian o miejscu w czołowej ósemce superligi trzeba chyba odłożyć do następnego sezonu. Mało tego - w zaprezentowanej w sobotę formie nasi będą mieli spore problemy z utrzymaniem się w elicie...

Po meczu z mielczanami można wysnuć tylko jeden optymistyczny wniosek, dotyczący akademików: gorzej już na pewno nie zagrają. Bo sportowego dna sięgnęli w sobotę w swojej hali, bez walki oddając punkty innemu beniaminkowi superligi. - Taki występ nie przystaje profesjonalnej drużynie z ambicjami. Rzuciliśmy rywalom ręcznik - powiedział ze smutkiem trener AZS AWF Dariusz Molski.

Na siłę można by szukać usprawiedliwień beznadziejnej postawy gorzowian: rozstanie się z drużyną Marcina Skoczylasa (rozwiązał za porozumieniem stron kontrakt i wrócił do pierwszoligowego MTS Chrzanów), kontuzje kilku graczy po ostatnim pojedynku w Olsztynie, wreszcie niepewne organizacyjne i finansowe perspektywy sekcji. Ale to byłyby tylko tanie wymówki. Bo nasi okazali się dramatycznie słabi i nie zrobili nic, by triumfować w spotkaniu o przysłowiowe cztery punkty.

Niezłe w wykonaniu gospodarzy były tylko początkowe minuty. Po trafieniach Roberta Foglera i Krzysztofa Misiaczyka prowadzili po 180 sekundach 2:0. Ostatni raz - 4:3 - wygrywali w 5 min. Potem zaczął się koncert błędów akademików. Sześć razy stracili piłkę w ataku. Wojciech Gumiński i Władimir Huziejew nie wykorzystali rzutów karnych. W czystych sytuacjach na kole przestrzelili Arkadiusz Bosy (dwukrotnie) i Paweł Kaniowski. Bramkarz Luchien Zwiers nie potrafił obronić żadnego rzutu rywali. Jakby mało było tych nieszczęść, grając w liczebnej przewadze nie zdobyli żadnego gola, a sami stracili... aż trzy! Trzybramkowe prowadzenie stalowców do przerwy było w tej sytuacji najniższą karą, jaką gospodarze zapłacili za swą fatalną postawę.

Losy spotkania zostały ostatecznie rozstrzygnięte w pierwszych siedmiu minutach po zmianie stron. Nasi stracili sześć goli z rzędu (!) i na tablicy pojawił się rezultat 14:23. W 48 min przewaga gości wzrosła do rekordowych w całym pojedynku rozmiarów 14 bramek (31:17). Nie mogło być inaczej, bo gorzowianie - grając ze spuszczonymi głowami i rękami - strzelili przez 19 minut (łącznie z pierwszą połową) zaledwie trzy bramki. Na nic zdał się zryw akademików w końcówce meczu, skutkujący zmniejszeniem strat do ośmiu trafień (26:34 i 27:35 w 59 min). Mielczanie triumfowali z uśmiechem na ustach, już długo przed ostatnimi gwizdkami sędziów przybijając sobie triumfalne piątki.

"Nic się nie stało! AZS nic się nie stało!" - skandowali członkowie gorzowskiego klubu kibica. Czy rzeczywiście nic się nie stało?

AZS AWF GORZÓW - STAL MIELEC 27:36 (14:17)

AZS AWF: Zwiers, Wasilek - Huziejew i Fogler po 5, Misiaczyk 4, Bosy, Tomczak i Kliszczyk po 3, Śramkiewicz, Gumiński, Stupiński i Jagła po 1, Kaniowski, Krzyżanowski.

BRW STAL: Wolański, Lipka - Babicz 7, Albin i Szpera po 6, Sobut 5, Chodara 4, Wilk i Basiak po 3, Kubisztal 2.

Kary: 10 min - 10 min.
Sędziowali: Krzysztof Musiał (Ozimek) i Andrzej Szynklarz (Opole).
Widzów 600.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska