AVIA ŚWIDNIK - RAJBUD GTPS GORZÓW WLKP. 3:1 (25:20, 25:22, 24:26, 25:19)
AVIA ŚWIDNIK - RAJBUD GTPS GORZÓW WLKP. 3:1 (25:20, 25:22, 24:26, 25:19)
AVIA: Wójcicki, Guz, Michalski, Pawłowski, Malicki, Makowski, Kowalski (libero) oraz Jarosz, Dziewit, Jaskulski i Grabarczyk.
RAJBUD GTPS: Woroniecki, Grzesiowski, Stępień, Szlubowski, Mach, Hunek, Ratajczak (libero) oraz Kupisz, Wroński, Olichwer, Mischke i Adamowicz.
Sędziowali: Marek Litwiński (Jarosław) i Grzegorz Janusz (Jasło). Widzów 600.
Dlaczego Rajbud GTPS wrócił z Lubelszczyzny bez choćby jednego pierwszoligowego punktu? Najłatwiejszą odpowiedź można znaleźć w statystykach sobotniego spotkania. Obie drużyny wykonały po 48 skutecznych ataków, nasi wygrali akcje blokiem 12:8, za to bilans własnych błędów wyniósł aż 38:23 na korzyść gospodarzy. Taka różnica musiała zaważyć na końcowym rezultacie.
Pojedynek w Świdniku był ostatnim, który mógł dać gorzowianom szansę włączenia się do walki o udział w play offach. Dlatego Sławomir Gerymski przez trzy dni wkładał zawodnikom do głów: - Pamiętajcie o ich kierunkach ataków. A nasze zagrywki posyłajcie wyłącznie w Wojciecha Pawłowskiego, bo na przyjęciu jest dużo słabszy od Mariusza Kowalskiego i Jakuba Guza!
Siatkarze powiedzieli, że rozumieją taktykę, poklepali się bojowo po plecach, a na boisku... robili wszystko zupełnie odwrotnie. Jakby na złość swemu trenerowi. Nawet nasi najlepsi przyjmujący Bartosz Mischke i Kamil Ratajczak popełnili łącznie dziesięć punktowych błędów, po atakach gorzowian piłka co chwilę lądowała na aucie, zaś czarę goryczy przepełniło aż 20 popsutych przez biało-niebieskich serwisów (przy zaledwie czterech asowych). - Czasy brałem tylko po to, by wybić rywali z uderzenia. Bo żadne moje uwagi nie docierały do zawodników. Marzyłem o czołowej czwórce, lecz teraz musimy bardzo uważać, by nie wylądować w spadkowej strefie tabeli... - dodał szkoleniowiec Rajbudu GTPS.
Dwa pierwsze sety miały identyczny przebieg. Drużyny grały ,,punkt za punkt'' do stanu 15:15, a potem zaczynał się odjazd gospodarzy. I bynajmniej nie z powodu ich nadzwyczaj skutecznej gry, lecz wskutek banalnych błędów przyjezdnych. Końcówkę pierwszej partii Avia łatwo wygrała do 20, a drugiej do 22.
Trzecia odsłona długo wyglądała na ostatnią, bo przy stanie 24:21 świdniczanie mieli trzy meczbole. Dopiero w tym momencie gorzowianie przypomnieli sobie, jakie są ulubione kierunki ataków przeciwników i trzy razy z rzędu zatrzymali ich blokiem. Chwilę później triumfowali w rozgrywce na przewagi do 24.
Czwarty set - na nasze nieszczęście - okazał się wierną kopią dwóch pierwszych. Goście popełnili aż osiem własnych błędów, więc dotrzymywali rywalom kroku tylko do remisu - jakżeby inaczej - 15:15. Drugą część tej partii przegrali na własną prośbę aż 4:10. Efekt był smutny: nasi szybko poszli pod prysznice... tylko z kostkami mydła w dłoniach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?