Pracownicy krośnieńskiej stacji w połowie czerwca zauważyli, że regularnie brakuje pieniędzy przy całodziennych rozliczeniach.
- Najpierw było to 40, 50, 60 zł. Początkowo wydawało nam się, że gdzieś dochodzi do pomyłki przy liczeniu - opowiada jeden z pracowników.
Kwoty były jednak coraz większe. - Dokładnie sprawdziliśmy dystrybutory i wyliczyliśmy straty - mówi drugi z właścicieli, Edward Klucowicz.
Pracownicy stacji zauważyli, że na ich stacji powtarza się pewien schemat.
- Pod dystrybutory podjeżdżało kilka samochodów. Robiło się spore zamieszanie. Z jednego z nich wysiadała młoda, ładna dziewczyna i zagadywała obsługę sklepu - opowiadają.
Czytaj w serwisie plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?