W październiku handlowcy przenieśli swoje stoiska na nowe targowicko koło przepompowni ścieków między ul. Wały Jana Kazimierza i Browarową. Cześć wynajmuje stoiska w pawilonie wybudowanym przez władze gminy, ale rolnicy handlują warzywami i owocami na placu. Zaledwie kilka metrów od miejskiej przepompowni.
- Cały czas śmierdzi tutaj ściekami. Są dni, że nie idzie wytrzymać. Aż nos wykręca. Przed kilkoma dniami jedna z klientek nawet zapytała, czy aby ktoś tutaj nie puścił bąka. Aż mi się głupio zrobiło. Przecież nie będę wszystkim tłumaczyć, że cuchnie z przepompowni - mówiła nam we wtorek jedna z handlujących tam kobiet.
Zdaniem handlowców, przez odór z przepompowni tracą klientów. Nie chcą jednak nazwisk, ani zdjęć w gazecie. Tłumaczą, że Międzychód to małe miasto. - Wszyscy się tutaj znają. Po co mają nas palcami wytykać - mówią kobiety.
Klientom też cuchnie
Na smród skarżą się także klienci. - Prawie zawsze brzydko tutaj pachnie. Aż dziw, że władze przeniosły targowisko na plac przy przepompowni. Przecież było wiadomi, że w tym miejscu śmierdzi fekaliami - mówi młody mężczyzna.
Jak długo handlowcy i ich klienci maja znosić odór gnijących ścieków? Ustaliliśmy, że jeszcze przez osiem miesięcy. - W czerwcu zakończy się budowa nowej przepompowni. Stara zostanie wyłączona z eksploatacji i problem zniknie - zapowiada Czesław Czubaj, kierownik wydziału gospodarki komunalnej i rozwoju wsi w międzychodzkim magistracie.
Nowa przepompownia powstanie w budynku koło starej. Przetarg wygrała firma z Międzyrzecza, która wybuduje też kolektor tłoczny do oczyszczalni pod Muchocinem. Prace mają się zakończyć w połowie przyszłego roku, gmina wyda na inwestycję ponad 1,6 mln zł. Skąd pewność, że z nowej oczyszczalnia nie będzie śmierdzieć? - To zupełnie inna, znacznie nowocześniejsza technologia. Zbiornik będzie zamknięty, zatem przykre zapachy nie będę się wydostawać na zewnątrz - tłumaczy Cz. Czubaj.
Stawki spadły, ale płacą więcej
Smród nie jest jedynym problemem handlowców. - Wcześniej wynajmowałem dwa stanowiska i płaciłem 35 złotych,. Teraz na taką samą ilość towaru muszę trzech boksów i płace o dziesięć złotych więcej. W dodatku w pobliżu nie ma sanitariatów - wylicza Marian Pokrywka, który od października handluje w wybudowanym przez gminę pawilonie.
Handlowcy zgodnie wyznają, że w pawilonie mają lepsze warunki, niż na placu, na którym sprzedawali do października. Mogą korzystać z prądu, ale przede wszystkim nie pada im na głowy. Po ich postulatach przed kilkoma tygodniami rada miejska obniżyła stawkę o 2,5 zł za stanowisko. Obawiają się jednak ewentualnej podwyżki. Wyliczają przy tym, że już teraz płacą tyle samo, co osoby dzierżawiące sklepy.
- Teraz wynajmujemy boksy dzień w dzień, a na poprzednim targowisku handlowaliśmy dwa-trzy razy w tygodniu. Wpływy do kasy miejskiej są więc większe. Dlatego gmina powinna jak najdłużej utrzymać obecne stawki. Jeśli je podniesie, to przeniesiemy się do sklepów i pawilon będzie pusty - mówi M. Pokrywka.
Na razie bez zmian
Przewodniczący rady miejskiej Zygmunt Mleczak zapewnia, że stawki nie zmienią się w najbliższym roku. Zaznacza przy tym, że między wynajmowaniem boksów i sklepów jest spora różnica. Opłaty za sklepy są stałe, natomiast w przypadku pawilonu handlowcy płacą tylko za dni, kiedy wynajmują tam stoiska.
Tymczasem nasi rozmówcy z bazaru domagają się zamontowania przy wejściach zasłon, chroniących ich i klientów przed wiatrem. Co na to władze?
- Gmina będzie sukcesywnie poprawiać warunki pracy osób wynajmujących tam stoiska - zapowiada przewodniczący rady.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?