Fredrik Lindgren „inwazji” na zielonogórskim torze dokonał za pomocą piekielnie szybkiego motocykla. Nawet, gdy przegrywał starty, to maszyna bez trudu niosła go tak, że potrzebował ledwie chwili, by przemknąć obok zawodników Falubazu. Przekonał się o tym nawet największy as zielonogórskiej ekipy Patryk Dudek.
Obu za jednym zamachem
Szwed zaskoczył też m.in. Grzegorza Zengotę. – Jechałem z Jacobem Thorssellem, wygraliśmy start i byliśmy przed „Freddie’m” – opowiadał zawodnik Falubazu. – Uważałem, żeby pojechać tak, by Jacob też miał dobrą pozycję, aż tu nagle pojawił się Szwed. I wyprzedził nas obu za jednym zamachem. Najwyraźniej on jest chwilowo z innej planety.
- Nie było wcale tak łatwo, ten mecz kosztował mnie sporo wysiłku – opowiadał skromnie Fredrik Lindgren. – Faktycznie, póki co wszystko układa mi się bardzo dobrze: forma, sprzęt, pewnie czuję się na motocyklu. Najważniejsze, że nie ma już śladu po ubiegłorocznej kontuzji [uraz kręgosłupa – red.]. Już o tym nie myślę, znów bawię się jazdą.
To było trochę śmieszne
Drużynę Włókniarza po sukces w Zielonej Górze poprowadził Marek Cieślak, selekcjoner kadry narodowej, który przez dwa ostatnie sezony pracował w Falubazie. Z Zielonej Góry odchodził w niejasnych okolicznościach. I choć obie strony oficjalnie wytłumaczyły powody rozstania, pozostało wiele niewyjaśnionych kwestii. Czy to dlatego częstochowianie poprosili zielonogórzan o ochronę dla swojego trenera? - W tygodniu poprzedzającym mecz dotarły do nas informacje od zielonogórskich zawodników, że może wydarzyć się coś, co dla naszego trenera może być niebezpieczne – mówił Sportowym Faktom Michał Świącik, prezes Włókniarza. - Poprosiliśmy Falubaz o dodatkowe zwrócenie uwagi. Uważam, że Markowi Cieślakowi w Zielonej Górze należały się podziękowania za pracę w Falubazie, bo coś z tym klubem osiągnął.
Wyglądało to trochę komicznie, jak przed meczem ochroniarze chodzili za Markiem Cieślakiem. W trakcie spotkania obstawa na szczęśnie nie była już potrzebna. Ale czy tak naprawdę w ogóle była konieczna? Temat wydaje się mocno naciągany.
A jeśli chodzi o aspekt sportowy, to w trakcie meczu Marek Cieślak chyba zbyt mocno się nie napracował. Roszad taktycznych robić nie musiał, miał w składzie kosmicznego Fredrika Lindgrena, znakomitego Adriana Miedzińskiego i równo punktujących trzech zawodników, którzy wspierali liderów.
Tylko sędzia tego nie widział
Włókniarz wygrał zasłużenie, trener Falubazu Adam Skórnicki zwrócił uwagę na to, że jego zawodnicy popełnili kilka błędów, ale lekko też „podgryzł” sędziego zawodów. – W zespole jest ośmiu zawodników, a tu okazuje się, że czasami jest jeszcze ten dziewiąty na wieżyczce. Ale tak już bywa, sędzia ma prawo podejmować takie, a nie inne decyzje – mówił Adam Skórnicki przed kamerami nSport+. Z pewnością chodziło mu o kontrowersyjne sytuacje, które wszyscy widzieli – minimalne, ale jednak „czołganie się” na starcie Adriana Miedzińskiego i zbyt późne pojawienie się przy linii startowej (po upływie regulaminowego czasu) Mateja Zagara.
Zobacz też:To petardy nie lwy! Falubaz po zaciętym starciu przegrał z Włókniarzem [ZDJĘCIA]
Zobacz też: Falubaz Zielona Góra przegrał na własnym torze w Włókniarzem Częstochowa 44:46. Komentarz po meczu Macieja Noskowicza z Radia Zachód
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
