MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak młodzi bandyci polowali na ofiary

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
Trzech młodzieniaszków z gminy Tuplice postanowiło się zabawić. Ale tak, jak w gangsterskim filmie. Najpierw skopali dwóch kolegów. Potem dopadli trzeciego. Pobili, wrzucili do bagażnika auta i wywieźli nad staw.

Przeczytaj też: Tuplice: Bandyci atakowali przechodniów. Jednego w bagażniku wywieźli do lasu

Był początek sierpnia. Wieczór, jakich wiele. Nuda, bo we wsi niewiele się dzieje. Dwóch chłopców (16- i 17-latek) poszło na stację kolejową. Posiedzieli chwilę, trochę pogadali i wracali do domu. Po drodze spotkali trzech starszych kolegów. Ci byli nastawieni wrogo, bardzo agresywni, od razu rzucili się pięściami. Młodszego bili po twarzy, potem kopali po plecach. Starszego uderzyli w twarz tak mocno, że upadł, wtedy zaczęli go kopać po głowie i całym ciele.

- Nie wiem, co im odbiło, że chcieli nas tłuc. Do dzisiaj bolą mnie nerki, cały jestem posiniaczony. W pewnym momencie udało mi się uciec. Teraz się boję, że mogą się zemścić - opowiada nam 17-latek. Matka chłopca jest w szoku. Nie może pojąć, jak koledzy mogli w tak brutalny sposób potraktować kolegów. - Teraz strach wychodzić na ulicę. Mogą pobić, a nawet zabić - obawia się.
Matka pobitego 16-latka nie chciała, żebyśmy z nim rozmawiali. - To jeszcze dziecko, jest bardzo wystraszony. W głowie się nie mieści, że coś takiego mogło się wydarzyć - mówi.

Sprawcy to bardzo młodzi ludzie. Najmłodszy ma 17 lat, najstarszy 22. Dwóch pracuje, jeden jeszcze się uczy. Tamtego wieczoru szukali zaczepki. Byli pod wpływem alkoholu, co dodawało im odwagi. Upatrzyli sobie także trzecią ofiarę, 19-letniego kolegę. Zanim ten się zorientował, padły ciosy. Kopali go po głowie, brzuchu. W końcu złapali za ręce i nogi i wrzucili do bagażnika samochodu, którym jeździli po okolicy. Wozili chłopaka leśnymi drogami, odgrażali się, że jeszcze raz pobiją, że zabiją... 19-latek był tak przerażony, że choć miał przy sobie telefon komórkowy, nawet nie pomyślał, by zadzwonić na policję czy do bliskich.

W okolicach stawu na terenie dawnej cegielni napastnicy na chwilę wypuścili ofiarę z bagażnika. Wtedy chłopak zaczął uciekać. Jeden z oprawców ruszył w pościg. - Wnuczek nie dał się złapać. Jak dobiegł do stawu, zsunął się po skarpie do wody. I ukrył się w zaroślach - wspomina nam dziadek 19-latka. - Bandyci szukali go, chodzili wzdłuż brzegu, ale nie zauważyli, bo było już ciemno, a wnuczek był zanurzony w wodzie aż po usta. Potem po cichu zaczął płynąć i dopłynął do przeciwległego brzegu. Tej nocy było zimno, wrócił do domu zziębnięty i bez butów, cały obłocony. Dopiero wtedy przypomniało mu się, że w tylnej kieszeni miał komórkę. Ale była cała przemoczona.

Dziadek jest przerażony tym, co się stało. Martwi się, bo choć sprawcy zostali aresztowani na trzy miesiące, to ich koledzy odgrażają się, że wnuczka załatwią. - Chłopak jest wystraszony, boi się wychodzić z domu. Jak tu żyć? - pyta.

- To się w głowie nie mieści - komentują mieszkańcy. - Dawno czegoś takiego w naszej wsi nie było. Może się upili albo naćpali, no i chcieli się rozerwać? Teraz to strach wyjść na ulicę, nigdy nie wiadomo, czy nie oberwiesz od jakiegoś wyrostka. Całe szczęście, że chłopak uciekł, bo tragicznie mogło się to skończyć.

- To był pojedynczy przypadek. Nie pamiętam, żeby w naszej miejscowości było takie zdarzenie w ostatnich latach - stwierdza Waldemar Niewczas, sołtys. - We wsi jest spokojnie, policja panuje nad sytuacją. Nikt nie czuje się zagrożony. A młodzież jak chce, to może spożytkować swoją energię: jest Orlik w Trzebielu, jest boisko w Tuplicach. Sprawcy powinni ponieść zasłużoną karę, prawo musi być jednakowe dla wszystkich.

Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia wszystkie okoliczności zdarzenia. - Postępowanie w tej sprawie trwa - informuje podkomisarz Sylwia Rupieta z policji w Żarach. - Sprawcy będą odpowiadali za pobicie, za bezprawne pozbawienie wolności i za groźby pozbawienia życia.

- Komentarz w sprawie tego zdarzenia może być tylko jeden: zachowanie sprawców było bandyckie - nie ukrywa Grzegorz Szklarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. - Sądzę, że spotka ich zasłużona kara. Grozi im do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska