Waldemar Fiedorowicz (od lewej) i Ryszard Kamiński mówią, że na pole przy wale wjadą maszynami dopiero, gdy ziemia się osuszy. Wiesław Gwizdek ma więcej szczęścia - jego pole jest daleko od rzeki.
(fot. Katarzyna Chądzyńska )
Pszenica jest aż czarna.
- Stała tyle, przecież to wrzesień - zauważa Waldemar Fiedorowicz. Nawet nie ma siły, żeby się złościć. Kombajn jeździ po jego polu, ale od strony drogi. Na ziemię przy wale nie wjedzie. Na pniu zostaną dwa hektary. Straci 4-5 tys. zł.
- Zboża nie zbiorą Wikoński, Jachimowski, Serwin, Gałka, ja. To kilkanaście hektarów
- wylicza Ryszard Kamiński. Przerywa, bo kombajn na polu Fiedorowicza grzęźnie w ziemi. - U Kamińskiego utknąłem ze sześć razy. Tydzień temu wyciągały mnie trzy traktory - mówi prowadzący kombajn Kazimierz Borys. Teraz też poczekają na ciągniki.
Jak trzęsawisko
Zboże zostanie wzdłuż Postomii i Kanału Postomskiego: w Krzeszycach, Piskorznie, Czartowie. Przypuszczalnie 20-30 hektarów. Ziemia przy wale przypomina trzęsawisko. - To podsiąki, są całe lato. Woda w Postomii jest wysoka. I jeszcze powoli płynie, bo od Lemierzyc do Słońska rzeka nie była czyszczona wiele lat. Tydzień temu stała, ani drgnęła - tłumaczy Bogdan Łoziński, który ma pole w drugim końcu Krzeszyc.
Rolnicy zgodnie twierdzą, że takie zboże nadaje się tylko na paszę. A za nie dostaje się mniej pieniędzy. - Jak woda będzie stała, nie wjadę też wiosną. Nie zrobię orki i stracę unijne dopłaty - mówi W. Fiedorowicz. Władysław Tichow jest z Piskorzna. Ma zalane podwórko, ogród. - Zgniły ziemniaki, warzywa, ogórka nie spróbowałem. W powodzi, w 1997 r., wody nie miałem w ogóle - opowiada.
Bo nie ma kasy
Rolnicy mówią wprost, że to przez meliorację. Bo nie dba o rzekę. - Tam, koło Słońska, woda ma albo metr na przepłynięcie, albo rzeka jest całkiem zarośnięta. Widziałem. Stąd u nas tak wielkie podsiąki - wykłada Kamiński.
Ryszard Korbela z gorzowskiego oddziału Lubuskiego Zarządu Melioracji wyjaśnia, że na czyszczenie rzeki nie ma pieniędzy. - Między Lemierzycami a Słońskiem trwają roboty. Oczyszczone będzie 1,7 km - mówi. Wójt Krzeszyc Czesław Symeryak twierdzi, że to nic nie da: - Trzeba udrożnienia jeszcze 4,5 km. Taki stan rzeki to wieloletnie zaniedbania. Interweniuje gmina, rolnicy, musiałby jeszcze Słońsk. To, co teraz robi melioracja, przypomina kopanie studni w czasie pożaru. Czyszczenie powinno robić się wiosną.
B. Łoziński zarzeka się, że od melioracji będzie domagał się odszkodowania. Pięć lat temu czterech rolników z gminy też tak zrobiło i wygrali. - Nie będę cierpiał - mówi.
Wiesław Gwizdek tylko kiwa głową: - Za komuny to było nie do pomyślenia. Kosili i czyścili rzekę dwa razy w roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?