Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak z wzorowego policjanta zrobiono bandytę

Piotr Jędzura 0 68 324 88 80 [email protected]
fot. Paweł Janczaruk
Był nagradzanym policjantem, członkiem lubuskiej jednostki antyterrorystycznej. Brał udział w zatrzymaniu Carringtona i niebezpiecznych porywaczy syna biznesmena Zbigniewa P. Dostał nagrodę komendanta głównego policji za pomoc w ujęciu sprawców zabójstwa policjantów w Niemczech. Groźnym bandytą stał się nagle.

Ranek 2 marca 2008 r. Przemysław Poźniak właśnie wstał z łóżka. Do pracy miał na popołudnie. Wtedy zadzwonił telefon, od komendanta. Wezwał go po... dokumenty w sprawie szkoły oficerskiej.

- Czułem, że coś jest nie tak. Od dawna podejrzewałem, że jestem podsłuchiwany, i tu nagle mam po dokumenty jechać - mówi Poźniak. Do Ani, obecnej żony powiedział, że nie wróci do domu.

Pojechał na komendę

- Biuro Spraw Wewnętrznych kazało mi wezwać Poźniaka. Miał zostać zatrzymany - wspomina były szef zielonogórskiej policji Andrzej Twardowski.

W sekretariacie na Późniaka rzucił się funkcjonariusz BSW. - Skoczył mi na plecy, zrzuciłem go i zapewniłem, że złamię mu rękę jak zrobi to jeszcze raz - wspomina.
Funkcjonariusze BSW powiedzieli mu, że jest zatrzymany. Zażądali, żeby rozebrał się do naga. Zaprotestował.

W komendzie i wokół budynku czekało, jak sam mówi, jakichś 25 uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy oddziału antyterrorystycznego z Poznania. Takie siły ściągnięto do zatrzymania jednego człowieka? - Policjanci na podstawie oceny potencjalnego zagrożenia podczas zatrzymania, używają większych lub mniejszych sił policyjnych. W tym przypadku prócz kilku policjantów wykonujących czynności procesowe, było kilku antyterrorystów. Zebrany materiał wskazywał, że takie wsparcie jest konieczne - odpowiada podinsp. Grażyna Puchalska z biura prasowego Komendy Głównej.

Członkowie AT zachwali się profesjonalnie. Skuli Późniakowi ręce. Z przodu, nie z tyłu jak chciało BSW. Kajdanki zakryli kurtką i wyprowadzili policjanta z komendy.

Co to za przeszukanie?

Później wpadli do jego mieszkania. - Nikogo nie wpuścili, nie powiadomili... - relacjonuje Przemek.

Co na to KGP? - Każdy, u którego dokonywane jest przeszukanie, ma prawo wskazać osobę, która będzie obecna przy przeszukaniu. Funkcjonariusz o to nie wnioskował. Nie ma natomiast możliwości, aby o tej czynności informowano innych - odpowiada nam KGP.
- To bzdura, kilka razy prosiłem o powiadomienie mojej obecnej żonę. Powiedzieli, że to jest niemożliwe - relacjonuje Późniak.

Z domu zawieziono go do Poznania. Trafił do policyjnej izby zatrzymań. Na drugi dzień usłyszał od prokuratora zarzuty. Pomoc w czerpaniu korzyści z nierządu. - Przewiozłem dziewczynę, która zatańczyła na wieczorze kawalerskim kolegi. Wiozłem ją, bo nie piję alkoholu - tłumaczy. - Dwa inne zarzuty dotyczyły przekroczenie uprawnień. - Podałem numery samochodu zainteresowanej osobie. W dodatku, jak mówi do sprawy, którą się wtedy zajmował.

Niebezpieczny przestępca

Prosto z sądu trafił do celi poznańskiego aresztu. Siedział sam z oznaczeniem "niebezpieczny przestępca". - Decyzję o rodzaju celi do umieszczenia tymczasowo aresztowanego podejmuje służba więzienna - wyjaśnia biuro prasowe KGP.

Na "spacerniak" chodził skuty kajdankami i łańcuchami z ręce i nogi. W celi nie miał kubka, niczego do golenia, szczoteczki do zębów ani zegarka. Po około miesiącu areszt uchylono.
- Od początku nie było podstaw do jego przedłużania - mówi obrońca Piotr Żyłka. Ruszyły sprawy sądowe. Przesłuchano znanego zielonogórskiego biznesmena. Wezwano kilkunastu policjantów. Także ze szczebla kierowniczego zielonogórskiej komendy. Szykowała się afera. - Robiona przez BSW, bez żadnych podstaw, dowodów, wszystko zmyślone - dziwi się Przemek.

Kłopoty z BSW

- BSW lubuskiej policji wpakowało mnie w kłopoty stawiając zarzuty wyssane z palca -żali się Poźniak. Właśnie został uniewinniony przez sąd od jednego zarzutu, dwa inne umorzono.
"Podstawą do zatrzymania była decyzja prokuratora Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, który wydał zarządzenie o zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu funkcjonariusza". Oznacza to jednak, że prokurator dostał od kogoś konkretne materiały? - BSW zebrało na tyle mocne dowody, że przekonały one prokuratora - czytamy w odpowiedzi KGP.

Na jakiej podstawie przed wiele miesięcy podsłuchiwano Poźniaka? "Wszystkie czynności operacyjne wykonywane przez policję mają charakter niejawny. Ich stosowanie jest zawsze obwarowane zgodą sądu. Jednocześnie nie możemy informować, czy tego rodzaju metody były wykorzystywane w konkretnym przypadku. Dlatego nie możemy odnieść się do pytania" - pisze KGP.

Cieniutki "Orzeł"

Sprawa Poźniaka otrzymała kryptonim... "Orzeł". - Nazwa wynika chyba z tego, że bali się jego sukcesów - przyznaje A. Twardowski. Z policji jednak wyleciał. - To był bardzo dobry policjant, przeszedł szkolenia, na które wielu się nie dostało - dziwi się jego były szef. Tuż przed zatrzymaniem dostał nagrodę od komendanta głównego. Brał udział między innymi w zatrzymaniu "Carringtona".

Na wniosek o powrót do służby "nie" odpowiedział komendant miejski. Przed kilkoma dniami na założenie munduru nie zgodził się komendant wojewódzki. - Przecież sąd potwierdził to, że jestem niewinny - dziwi się Przemek.

KGP informuje, że o możliwości przyjęcia policjanta do służby decyduje właściwy komendant. "Warunkiem jest jednak prawomocny wyrok uniewinniający. O takim rozstrzygnięciu sądowym jednak nie możemy mówić w tym przypadku" - decyzja nie jest prawomocna i nie ma uniewinnienia - odpowiada KGP.

Inne nietrafione akcje BSW

Trudno mówić w przypadku Poźniaka o wyjątku. Marek B. policjant z Zielonej Góry przed ponad siedmioma laty został zawieszony pod zarzutem współpracy z gangiem "Łapy".
- Zgnojono mnie, oskarżano o współpracę z gangsterem - mówi nam policjant. Miał przyjąć m.in. 40 tys. zł łapówki. Opowiada o wielu latach upokorzeń. - Ciągali mnie po sądach, i wszystko upada, bo nic na mnie nie mają - dodaje.

Został uniewinniony przez sąd. - Nikt mnie nawet nie przeprosił - dziwi się. W międzyczasie "Łapa" został zastrzelony w Toruniu podczas ucieczki lub szarpaniny.
Inny zielonogórski policjant - Marek Staromłyński również właśnie został oczyszczony przez sąd z zarzutów zebranych przez BSW. - 20 miesięcy spędziłem w więzieniu, areszt przedłużano mi od razu na pół roku, a nie na trzy miesiące - wspomina. On też miał przyjąć kilkadziesiąt tysięcy złotych łapówki od gangstera. Materiały zebrane przez BSW sąd odrzucił.

Sprawa Przemka, to kolejna nietrafiona akcja lubuskiego BSW. Zapytaliśmy Komendę Główną, czy w tej sytuacji będzie lub była kontrola w lubuskim BSW. Pytanie pozostało bez odpowiedzi. Poźniak, Marek B. i Marek Staromłyński zapowiadają sprawy sądowe przeciwko działalności BSW.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska