Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kubicki podejrzewa, że urzędnik z magistratu popełnił przestępstwo

(mat)
Janusz Kubicki
Janusz Kubicki fot. Mariusz Kapała
Prezydent zwolnił dyscyplinarnie kierownika biura zamówień publicznych. W piątek w sprawie urzędnika śledztwo wszczęła prokuratura. Powód? W magistracie zaszło podejrzenie przestępstwa.

Sprawa owiana jest mgiełką tajemnicy. Choć ciągnie się już od trzech tygodni, pierwsze fakty wyszły na jaw dopiero dziś.

16 marca prezydent złożył doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa w biurze zamówień publicznych.

W konsekwencji ze stanowiska poleciał dotychczasowy kierownik tego referatu. W piątek prokuratura wszczęła postępowanie w jego sprawie.

Chodzi o niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień.

Komisja związkowa ma wątpliwości

- Prokurator jeszcze niewiele zdążył zrobić. Mogę tylko powiedzieć, że podejrzenie dotyczy przetargu na przebudowę ulicy Sienkiewicza - potwierdza rzecznik prokuratury Kazimierz Rubaszewski.

Okazuje się, że pracodawca, czyli Janusz Kubicki, zarzuca kierownikowi ciężkie naruszenie obowiązków polegających na zmianie zawartości oferty firm startujących w przetargach. Oprócz przebudowy ul. Sienkiewicza, chodzi także o budowę parkingów, m.in. przy ulicach: Słowackiej, Festiwalowej czy Staszica.

Zwolniony kierownik skorzystał z obrony związków zawodowych. Co ciekawe, komisja związkowa ma wątpliwości co do zasadności zwolnienia.

- Wystąpiliśmy do prezydenta o uszczegółowienie zarzutów. Chcieliśmy się dowiedzieć, na czym konkretnie polegała zmiana zawartości oferty firm startujących w przetargach. Otrzymaliśmy odpowiedź odmowną - mówi szef związków zawodowych w magistracie Marek Franek. - Dlatego wyraziliśmy opinię negatywną. Zarzuty postawione są zbyt ogólnikowo.

Poważne zastrzeżenia

Franek dodaje, że komisja nie widzi powodów do tak drastycznego posunięcia, jakim było dyscyplinarne zwolnienie z pracy.

- Tym bardziej, że kierownik jest długoletnim pracownikiem urzędu, wiele razy nagradzanym. Poza tym wyrażamy swój przeciw wobec ograniczeń, jakie prezydent wprowadził w tej sprawie. Uniemożliwiono nam obronę pracownika, nie podając szczegółów zarzutów - dodaje Franek.

Po tym, jak zwolnienie naczelnika ujrzało światło dzienne, opozycja w kuluarowych rozmowach zwracała uwagę na to, że prezydent być może "czyści" urząd z niewygodnych mu pracowników.

Tym bardziej, że "dyscyplinarka", z zupełnie innych powodów, zagroziła innej naczelniczce, kojarzonej z prawicą.

Doradca prezydenta, Tomasz Nesterowicz zaprzecza, jakoby w magistracie miała miejsce jakakolwiek "czystka". - Sprawa trafiła do prokuratury. Dlatego między innymi nie podawaliśmy szczegółów dotyczących zarzutów postawionych naczelnikowi.

Prezydent, gdyby miał zamiar eliminować niewygodnych pracowników, mógł to zrobić tak, jak jego poprzedniczka. Czyli po prostu na początku pozwalniać pracowników w urzędzie. W tym wypadku pojawiły się poważne zastrzeżenia, co do zgodności z prawem procedur przetargowych. Nie wyciągnięcie odpowiednich wniosków również narażałoby prezydenta na odpowiedzialność prawną - komentuje Nesterowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska