- Ja omijam te tłumy - mówi Blanka Kołtek, którą spotkaliśmy na ul. Bankowej. - Przeszłam raz między straganami i chyba więcej nie będę próbowała. Co roku jest to samo. Zapach spalonej kiełbasy miesza się z zapachem bigosu czy skórzanych kurtek. Jest wszystko, czego tylko dusza zapragnie. Ja jednak wyszłam z domu tylko dla dziecka, żeby się trochę pobawiło w lunaparku.
Innego zdania jest Kamila Adamczyk, która korzysta z prawie wszystkich ofert na jarmarku. - Teraz usiedliśmy z rodziną, żeby coś zjeść, zaraz idziemy dalej na zakupy. Oczywiście, że co roku jest to samo, ale dzięki temu wiem, że warto wybrać się na łowy ciekawych apaszek i bluzek.
Dzikie tłumy na al. Niepodległości ciągle są w ruchu. Jeśli ktoś się zatrzymuje przy straganie, od razu tamuje ruch. Trzeba go omijać. Ktoś za nami się denerwuje, szturcha, popycha, o mało nie lądujemy z nosem w bigosie. To nic, przecież taka impreza jest tylko raz w roku. A przecież trzeba sprawdzić, jakie atrakcje w tym roku do nas zjechały. Szkoda tylko, że wina jakoś tak mało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?