Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca autobusu zostawił na środku ulicy niepełnosprawne dziecko

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
fot. Archiwum
Kierowca PKS sprzedał niepełnosprawnej dwunastolatce zły bilet, a następnie wysadził ją na środku ulicy. - To spychologia i brak odpowiedzialności - grzmi wujek dziewczynki. Kierowcę czekają konsekwencje.

Pan Bogumił Musiał, czytelnik internetowego wydania "GL" w e-mailu do naszej redakcji opisał bulwersującą historię, jaka przytrafiła się jego niepełnoletniej, dwunastoletniej siostrzenicy. Dziewczynka wsiadła w Nowej Soli do autobusu obsługiwanego przez PKS Zielona Góra. Wujek dwunastolatki tak opisuje to wydarzenie w swoim liście: "Poprosiła o bilet do Otynia. Nie wiem czy kierowca ją źle zrozumiał, czy też nie usłyszał, ale sprzedał jej bilet do Zielonej Góry. Jak dziecko się zorientowało, że autobus nie jedzie we właściwym kierunku, zapytało kierowcę, czy autobus jedzie przez Otyń. Na to kierowca odpowiedział, że nie".

Spanikowana dziewczynka natychmiast poprosiła, by ją wysadził, co też kierowca bezceremonialnie uczynił. Było to na obrzeżach miasta, na ulicy Wojska Polskiego, kiedy to autobus kierował się już w stronę obwodnicy. Dziewczynka była zupełnie niezaznajomiona z tą częścią Nowej Soli. "Na szczęście siostrzenica miała telefon komórkowy i się skontaktowała z rodzinną. Musiałem po nią pojechać i ją odebrać. Była cała zapłakana i zmarznięta" - czytamy dalej w liście.

B. Musiał postanowił natychmiast wyjaśnić sprawę. - Zadzwoniłem na dworzec, odebrała pani, wydaje mi się, że dyspozytor ruchu, która wysłuchała mnie. Powiedziała, że porozmawia z kierowcą i spisze notatkę służbową. Poprosiła, żebym na drugi dzień zadzwonił do kierownika. Zadzwoniłem tak, jak sugerowała. Kierownik, który oczywiście o całym zajściu nic nie wiedział, zaproponował abym złożył pisemną skargę. Wysłałem e-mail, na którego oczywiście nie dostałem odpowiedzi - opowiada zbulwersowany Czytelnik.

- Sprawę kojarzę. Wysłałem tę informację do moich kierowników - mówi Bogdan Klim, wiceprezes zielonogórskiego PKS. - Trudno mi w tej chwili powiedzieć, czy ten kierowca zrobił to z premedytacją, gdy sprzedał dziewczynce zły bilet, ale nie ulega wątpliwości, że powinien się nią w jakiś sposób zaopiekować, gdy zorientował się, że doszło do pomyłki - mówi B. Klim. - Namierzyliśmy już kierowcę, który obsługiwał wtedy tę trasę i będziemy teraz dochodzić do prawdy. Na pewno nie ominą go konsekwencje, zwłaszcza, że chodzi tu przecież o niepełnosprawne dziecko - dodaje. Wiceprezes zapewnia też, że pan B. Musiał otrzyma pełną informacje odnośnie przebiegu sprawy.

To jednak nie zadowala pana Bogumiła. - Na szczęście nic poważnego się nie stało - mówi. - Jednak chciałbym wiedzieć, co będzie, jeśli taka sytuacja powtórzy się w przyszłości? Jak zareagowaliby inni kierowcy? - pyta wujek dwunastolatki. - Mam nadzieję, że zielonogórski PKS przeprowadzi chociaż jakieś szkolenie, w którym wyjaśni, jak powinni zachowywać się kierowcy w podobnych sytuacjach - mówi B. Musiał.

Podkreśla, że to nie jest normalna sytuacja, choć wie, że pomyłki się zdarzają. - Niemniej zarówno kierowa jak i firma powinna wykazać się trochę większą odpowiedzialnością, a nie wywozić gdzieś niepełnosprawne dziecko, licząc na to, że później ktoś sobie odpuści. Na szczęście nic większego się nie stało, niemniej spychologia, brak odpowiedzialności i rozsądku w tej firmie jest porażająca - kończy B. Musiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska