GTK Gliwice – Enea Zastal BC Zielona Góra 82:89
- Kwarty: 18:27, 28:22, 19:23, 17:17.
- GTK: Krajina 17, Stumbris 11 (3x3), Put 10 (1x3), Hinds 9 (8 asyst), Radwański 6 (2x3) oraz Gołębiowski 16 (3x3), Williams 6, Wiśniewski 5, Dodd 2.
- Enea Zastal BC: Apić 19, Nenadić 18 (3x3), Joseph 6, Brembly 3, Meier 0 oraz Zyskowski 14 (1x3), Mazurczak 10, Żołnierewicz 10 (10 zbiórek), Drame 5, Sulima 4, Szymański 0.
Są takie mecze, które po prostu trzeba wygrać, nie patrząc na styl, finezję i piękno. Spotkanie z GTK Gliwice do takich właśnie należało. Zielonogórzanie jechali na Śląsk jako faworyci i nie zawiedli, chociaż do 30 minuty męczyli się bardzo mocno z jedną z najsłabszych drużyn w lidze. Historia meczów zielonogórsko-gliwickich była również za Zastalem. Wszystkie dotychczasowe osiem spotkań kończyło się zwycięstwami graczy z Winnego Grodu.
W mecz lepiej weszli gliwiczanie. Dzięki „trójkom” Roberta Stumbrisa i Kacpra Radwańskiego gospodarze po trzech minutach prowadzili 8:2. Zryw zielonogórzan był piorunujący: w ciągu czterech minut zdobyli 15 punktów nie tracąc żadnego. Zastalowcy imponowali skutecznością, rządzili też na tablicach. Był to zdecydowanie najlepszy moment ich gry w pierwszej połowie. Po pierwszej kwarcie ludzie trenera Olivera Vidina prowadzili 27:18. Gdy jednak wydawało się, że zielonogórzanie pójdą za ciosem, w drugiej kwarcie gospodarze szybko odrobili straty. Do końca tej części Zastal wprawdzie prowadził, ale nieznacznie. Gliwiczanie brylowali w rzutach za trzy punkty (aż 7 trafień na 11 prób). Przyjezdni zdecydowanie lepsi byli w strefie podkoszowej – aż 30 punktów zostało zdobytych z tzw. „pomalowanego”.
Do przerwy lider tabeli prowadził tylko 49:46. Trzecia odsłona to scenariusz podobny do tego z drugiej kwarty. Zastal prowadził, ale nieznacznie. Gliwiczanie grali na dość wysokiej skuteczności (ponad 60 proc. z gry). Być może dlatego gospodarze byli tak blisko. Końcówka trzeciej kwarty to dobre momenty Zastalu, który uciekł na siedem punktów. Po 30 minutach było 72:65. Goście może nie prezentowali wielkiej koszykówki, ale grali konsekwentnie swoje. Gdy w 32 min punkty zdobył Dragan Apić, zielonogórzanie po raz pierwszy od długiego czasu przekroczyli barierę 10 punktów przewagi (było 78:67).
To był moment zwrotny w meczu. Nie pomógł nawet bardzo skuteczny w pierwszej połowie Kristijan Krajina. Zastalowcy tego prowadzenia już sobie nie dali wydrzeć. Co więcej, gdy Dragan Apić na sześć minut przed końcem trafił spod kosza, było już 82:69.
Plusy? Zbiórki w ataku. Ten element gry – wobec zaledwie poprawnej skuteczności rzutów z gry – był decydujący. Zielonogórzanie zdominowali strefę podkoszową, zebrali aż 15 piłek w ataku, przy ani jednej gospodarzy (!). Poza tym coraz lepiej gra Przemysław Żołnierewicz. Po kontuzji sprzed sezonu chyba nie ma już śladu. W Gliwicach zdobył 10 punktów, zebrał aż 10 piłek.
W Zastalu zadebiutował Gwinejczyk Ousmane Drame. Spisał się poprawnie, choć na boisku spędził tylko 11 minut. Zdobył pięć punktów, zebrał cztery piłki. Jeśli nadrobi kondycyjne braki, trener Oliver Vidin powinien mieć z niego pożytek. Minusy? Indolencja w rzutach za trzy punkty. Zaledwie 20-procentwa skuteczność. Ten element na pewno jest do poprawy. Enea Zastal BC zrobił swoje, wygrał piąty mecz z rzędu, choć wielkiej koszykówki nie pokazał. Liczą się jednak punkty…
WIDEO: Quinton Hosley był zawodnikiem Zastalu Zielona Góry
Polub nas na fb
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?