- Ludzie na os. XXX-lecia byli przyzwyczajeni do wysypywania śmieci do śmietnika obok klubu, a teraz został zamknięty na klucz - pisze w mailu do redakcji Zdzisław Nowakowski. - Bo ten śmietnik jest przeznaczony dla klubu i poczty oraz dla sklepów. Teraz mieszkańcy muszą chodzić do swoich śmietników, tylko to nie po drodze dla tych co chodzą po zakupy. Nie wszystkim się to podoba - czytamy w liście.
Kratowane zasieki w zdecydowanej większości stoją na blokowiskach administrowanych przez Nowosolską Spółdzielnię Mieszkaniową. - Jeszcze nie wszystkie są zamknięte, ale planujemy zamknąć wszystkie do końce tego roku - mówi Hieronim Miśko, wiceprezes NSM. - Ale są też ulice gdzie w ogóle nie ma zasieków, jak np. Kołłątaja, Kupiecka czy Dąbrowskiego. Dopiero będą one budowane, bo ciągle jest tam problem z rozrzuconymi śmieciami - wyjaśnia.
Jak podkreśla wiceszef spółdzielni, kratowanie śmietników praktycznie zakończyło się już na os. XXX-lecia i przyległych blokach. - Tylko przy budynkach numer 2 i 5 nie ma krat. Przedstawiciele mieszkańców zwyczajnie ich nie chcą, choć uprzedzałem, że muszą się liczyć z podrzucaniem śmieci, a co za tym idzie, wyższymi opłatami za ich wywóz - mówi H. Miśko.
- A co zasieku za klubem, to raczej żadni mieszkańcy nie dostaną do niego klucza. Po prostu musieliśmy to jakoś uporządkować - dodaje.
Wiceprezes NSM zaznacza też, że dzięki kratom łatwiej zapanować nad zjawiskiem porozrzucanych śmieci, wizytami "zbieraczy" oraz zamienianiem zasieków w miejsca noclegowe bezdomnych.
Zamontowanie krat w osiedlowych zasiekach na śmieci znacznie ułatwiło ściganie i karanie tych, którzy chcąc zaoszczędzić trochę grosza, podrzucają swoje odpadki do cudzych śmietników. - Teraz nie leżą one w kubłach, tylko są wyrzucane pod kratą zasieku. To pozwala karać za zanieczyszczanie mandatami do 500 zł - wyjaśnia Jacek Baranowski ze straży miejskiej. - Przedtem wszystko było wrzucane bezpośrednio do kontenerów, więc jedyną opcją było dochodzenie na drodze postępowania cywilnego przez spółdzielnię - wyjaśnia.
Jednak rachunek ekonomiczny szybko dowodził, że tego typu dochodzenie sprawiedliwości jest zupełnie nieopłacalne.
Kto najczęściej podrzuca? - Przeważnie są to mieszkańcy okolicznych domków, którzy oczywiście mają podpisane umowy, właściciele garaży, kiosków, sklepików, działkowcy - wylicza J. Baranowski. - A w śmieciach często są jakieś dokumenty, rachunki. To pozwala na ustalenie sprawcy. Czasami zdarza się, że mieszkańcy spisują numery rejestracyjne samochodów, z których są podrzucane odpadki - dodaje strażnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?