Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Kazimirowicz z taksówki przesiada się do bryczki

jawa
Krzysztof Kazimirowicz mieszka w Trzebczu niedaleko Polkowic. Kocha konie. Ma największą stadninę w okolicy
Krzysztof Kazimirowicz mieszka w Trzebczu niedaleko Polkowic. Kocha konie. Ma największą stadninę w okolicy fot. Jan Walczak
- Pracuję jako taksiarz w Polkowicach, ale moją prawdziwą pasją są konie - mówi mieszkaniec Trzebcza Krzysztof Kazimirowicz. - Zaczęło się od jednego źrebaka, a teraz mam ich 16 - opowiada.

Pan Krzysztof od lat mieszka na wsi. Do Polkowic ma bardzo blisko. - Nocami jeżdżę taksówką, bo z zawodu jestem kierowcą, w dzień zajmuję się moimi końmi. Jest przy nich co robić - opowiada.

Wszystko zaczęło się przed dwunastoma laty, kiedy syn Tomasz poprosił o nietypowy prezent komunijny. Chciał mieć źrebaka. - Nie mogłem odmówić i spełniłem jego marzenie - mówi K. Kazimirowicz. - Okazało się, że konikiem zauroczyła się cała rodzina, dokupowaliśmy więc następne i następne. Na stajnie zaadaptowałem budynek popegeerowski - wyjaśnia. Teraz, aby pojeździć konno od poniedziałku do soboty przyjeżdżają tu amatorzy jeździectwa z Lubina, Głogowa i Polkowic. Nie brakuje też chętnych do pracy w stajni.

- Młodzież z Trzebcza przychodzi popatrzeć, czyści zwierzęta. Pozwalam im pojeździć - wyjaśnia hodowca. Teraz mam 10 dorosłych koni i sześć młodych. Ich imiona znam na pamięć: Morwa, Kuba, Horsi, Walker… - wymienia jednym tchem.

Dumą pana Kazimierza są zaprzęgi: bryczka i kareta. Bryczka jest nowa, wykonana na zamówienie, natomiast kareta pochodzi z 19. wieku. - Wypatrzyłem ją w stodole na wsi koło Jeleniej Góry. Jej remont kosztował mnie 12 tys. zł, ale opłacało się. Teraz pary młode ustawiają się w kolejce, bym je zawiózł do ślubu - wyjaśnia.

Plany na przyszłość mieszkaniec Trzebcza ma bardzo ambitne. Jak nam zdradził, chce kupić dodatkowy teren, który leży we wsi odłogiem. Stara się też remontować popeegerowski budynek. - Marzę o założeniu w przyszłości gospodarstwa agroturystycznego - zapowiada.

Wie, że może liczyć na pomoc dzieci. Córka Klaudia chodzi teraz do szóstej klasy szkoły podstawowej, syn Tomasz ma już 22 lata. Oboje przepadają za końmi, a rasy tych zwierząt, jak mówi ojciec, mają w jednym palcu.

Pan Kazimierz jest członkiem i jednym z założycieli Stowarzyszenia Hodowców i Miłośników Koni "Koń i Człowiek", które działa w regionie od dwóch lat. Zrzesza ono pasjonatów głównie z powiatu polkowickiego i głogowskiego.

- Dzięki temu, że się wspólnie spotykamy i pokazujemy nasze zwierzęta podczas rajdów i imprez plenerowych, coraz więcej osób w okolicy chce mieć konia - opowiada K. Kazimirowicz.

Ostatnio członkowie stowarzyszenia byli w Skaryszewie na największym w Polsce końskim targu. - Ładne zwierzę można kupić za 1,5 tys. zł. Na stajnię nie potrzeba dużo miejsca, byle w pomieszczeniu nie było przeciągów - radzi. Jak przekonuje, jazda rekreacyjna w siodle, to najprzyjemniejsza rozrywka pod słońcem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska