Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kucharski, Jeliński... Stąd wywodzą się mistrzowie

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Tomasz Kucharski to najwybitniejszy zawodnik w historii AZS AWF Gorzów. Obecny dyrektor wydziału kultury fizycznej Urzędu Miasta zdobył w przeszłości dwa złote medale olimpijskie.
Tomasz Kucharski to najwybitniejszy zawodnik w historii AZS AWF Gorzów. Obecny dyrektor wydziału kultury fizycznej Urzędu Miasta zdobył w przeszłości dwa złote medale olimpijskie. Kazimierz Ligocki
Pierwszy raz w historii Gorzowa treningi na Warcie odbyły się 34 lata temu. Próby wskrzeszenia dyscypliny, która "za Niemca" miała spore tradycje, zostały podjęte już w 1977 r. Dziś AZS AWF szczyci się dwoma mistrzami olimpijskimi.

Pod koniec ubiegłego roku na terenie akademickiej przystani odbyła się uroczystość 35-lecia gorzowskiego wioślarstwa. Ta olimpijska dyscyplina była jednak popularna u nas już przeszło sto lat wcześniej.

W 1861 r. w przedwojennym Landsbergu utworzono Ruderige der Turn und Sport Gemeinde, jedno z pierwszych stowarzyszeń wioślarskich na terenie ówczesnych Niemiec. Drugi klub powstał w 1898 r. W mieście działały również centrala Związku Regatowego "Viking", zrzeszająca towarzystwa z okolicznych powiatów oraz Związek Wioślarski Młodzieży Pracującej. Do tego ostatniego należała sekcja wioślarska miejscowej poczty, mieszcząca się w hangarze obecnego WOPR-u.

Obecność tylu organizacji sprzyjała rozgrywaniu regat na Warcie. W latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku rywalizowano głównie na trasie Czechów - Gorzów. Taki poziom tej dyscypliny sportu przetrwał w Landsbergu do II wojny światowej. Po jej zakończeniu i napływie polskich osadników w 1945 r., wioślarstwo w Gorzowie nie znalazło podatnego gruntu dla rozwoju. Było to spowodowane przede wszystkim brakiem zainteresowanych jego uprawianiem.

Przełom nastąpił dopiero trzydzieści lat później, kiedy ze Szczecina przybył do Gorzowa dr Ryszard Kobendza. Były wioślarz i medalista mistrzostw Polski został zatrudniony w Pracowni Sportów Różnych ówczesnej filii poznańskiej AWF. Dzięki jego zaangażowaniu i pracy, pod koniec 1977 r., grupa gorzowskich studentów podjęła szkolenie w zakresie wioślarstwa. Odpowiednie kursy prowadzono także w 1978 r. podczas letnich obozów, w ramach zaliczeń przedmiotowych dla studentów pierwszego roku.

To wszystko stało się zalążkiem utworzenia 13 lutego 1979 r. sekcji wioślarskiej w KS AZS AWF Gorzów. Doprowadzili do tego m.in. wspomniany wyżej Kobendza oraz Wacław Pakuła i kilku studentów czwartego roku (w tym Piotr Kamerduła i Marian Hennig). Do swojej dyspozycji działacze i trenerzy otrzymali starą poniemiecką przystań po byłym klubie wioślarskim. Hangar przy Fabrycznej był jednak w bardzo złym stanie i wymagał generalnego remontu, na który nie było stać ani uczelni, ani klubu. AWF odnowił jedynie pomosty, zabezpieczono także pozostały po Niemcach sprzęt pływający.
- Tyle, że oni pływali na krótkich łodziach. Gdyby zatem nie pomoc zaprzyjaźnionych klubów i środowisk akademickich, pewnie nie ruszylibyśmy nawet z miejsca. A już na pewno nie byłoby tak szybkiego rozwoju - mówi Kobendza, człowiek-orkiestra całego przedsięwzięcia.

To jego kontakty sprawiły, że odpowiedni sprzęt dla nowego klubu trafił do Gorzowa. AZS-y ze Szczecina i Wrocławia podarowały po trzy łodzie, szczeciński MKS aż sześć. Hojny był też Stoczniowiec Gdańsk, z którego otrzymano trzy łódki, 18 wioseł długich i sześć krótkich. W kolejnych latach baza stale była poszerzana i dzięki temu w 1992 r. sekcja dysponowała już 45 łodziami i 50 wiosłami. Szkolenie przyszłych mistrzów stało otworem...

- Nasza działalność, zarówno szkoleniowo-sportowa, jak i organizacyjna, opierała się na zasadach samorządności. Określały je wewnętrzne regulaminy, ustalane przez członków rady sekcji. Każdy z nich wyniósł pewne doświadczenia z klubów, do których wcześniej należał. Działacze utrzymywali również kontakt z rodzicami młodocianych zawodników i ich szkołami. Byliśmy jak rodzina, a do rady należeli między innymi ojciec Marka Kowalskiego oraz mamy Tomka Kucharskiego i Michała Jelińskiego - wspomina Kobendza.

Dwaj ostatni to pierwsi i jedyni gorzowscy mistrzowie olimpijscy w wioślarstwie, a Kowalski to trener Michała. Wyszukiwaniem talentów zajmowali się instruktorzy zatrudnieni w klubie, często równocześnie nauczyciele w szkołach podstawowych. Wzorcowe rozwiązanie wypracowano zwłaszcza w gorzowskiej "trzynastce", w której uczył się Jeliński. Gorzowskie wiosła dostały też potężnego kopa w 2005 r., gdy powstała Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Młodzież z tej placówki odnosi już pierwsze sukcesy.
Niestety, rok później sekcja AZS AWF utraciła niemal cały swój dorobek w pożarze hangaru z 13 lutego. - Na szczęście zabiegi uczelni, zarządu klubu i władz miasta zaowocowały na wiosnę 2008 roku rozpoczęciem budowy nowej przystani. Już nie drewnianej, a murowanej - cieszy się "ojciec" wioślarstwa nad Wartą.

Dwa złote medale igrzysk Kucharskiego i Jelińskiego oraz sukcesy pozostałych gorzowian, z olimpijczykami Piotrem Bastą, Karolem Łazarem, Zbigniewem Schodowskim i Piotrem Hojką na czele, nie byłyby możliwe bez pracy wybitnych trenerów, działaczy i społeczników. Wszystkich nie sposób wymienić, ale warto wspomnieć Barbarę Sobańską, Kowalskiego, Mariana Henniga, Janusza Kołodziejczyka, Lecha Fronckiewicza, Pakułę, Wojciechów Kaczmarka i Nowakowskiego.

- Moja kariera trwała ponad 20 lat. W tym czasie przeżyłem bardzo trudne, ale i wspaniałe chwile. Do osiągnięcia sukcesu nie wystarczą talent i szczęście. Najważniejsi są ludzie, których spotyka się na swojej sportowej drodze. Ja takie osoby spotkałem i bardzo wiele im zawdzięczam - mówił po latach Kucharski, złoty medalista IO w Sydney i Atenach.

A drugi z naszych złotych chłopaków przyznał, że wioślarstwo to sport, który uczy pokory i wytrwałości. - Trzeba mu całkowicie się oddać i poświęcić. I nigdy nie poddawać się losowi, ale walczyć do końca - stwierdził Jeliński podczas grudniowej uroczystości z okazji 35-lecia wioślarstwa w Gorzowie.

"Stara gwardia" martwi się jednak o przyszłość dyscypliny. - I nie chodzi tylko o to, że młodzież ma inne alternatywy. Dziś ze smutkiem zauważam, że w Polsce liczą się tylko wyniki i organizacja imprez. O szerokim szkoleniu mało kto myśli. Będzie coraz gorzej, bo zanika też rekreacja. Kiedyś wybijający się turysta na spływie był wyłapywany i przesiadał się na łódkę wioślarską. Dziś tego, niestety, już nie ma... - ubolewa Kobendza.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska