Spółka straciła według wstępnych szacunków 125 tys. zł. Rada nadzorcza i prokuratura badają skalę nadużycia.
Afera wybuchła kilka tygodni temu. Podczas rutynowej kontroli rewizorom coś nie pasowało. Wtedy kasjerka postanowiła mówić. Ujawniła, że od 2001 roku brała pieniądze z kasy firmy. Jak twierdziła, brała nie z kasy do której wpłacane są czynsze i inne opłaty komunalne, a z pieniędzy wpłacanych do banku.
- Opłaty były ewidencjonowane, więc mieszkańcy nie powinni się niepokoić, że będą musieli po raz drugi wpłacać już wpłacone kwoty - zapewnia Eugeniusz Burda, prezes spółki.
- Straty poniosła firma, bo część pieniędzy nie trafiła do banku. Mamy jednak podejrzenia, że zdefraudowano również i część wpłat mieszkańców, dlatego do ok. 1.500 osób wysłaliśmy pisma z prośbą o potwierdzenia salda na koniec marca.
Firma ma dodatkowy kłopot, bo wielu mieszkańców traktuje pisma jak wezwanie do ponownej wpłaty. Pewien mieszkaniec z Chocicza przyjechał nawet taksówką do firmy, żeby wyjaśnić sprawę i zażądał zwrotu kosztów podróży.
- Nie musiał natychmiast przyjeżdżać, mieszkańcy mają czas odpowiedzieć na nasze pismo do końca maja. A jeżeli nie odpowiedzą, to my i tak dotrzemy do nich - zapewnia E. Burda.
Spółka przeżywa trudne chwile. W ostatnich dniach okazało się, że dwie inne pracownice księgowości wiedziały o procederze, ale nabrały wody w usta. Kiedy sprawa wyszła na jaw, zostały natychmiast zawieszone w czynnościach i na dniach, tak jak kasjerka, mają być zwolnione. Kasjerka zwróciła 33,6 tys. zł. Czy zwróci resztę - nikt nie wie.
Kiedy kradzież została ujawniona, przez trzy dni firma nie przyjmowała wpłat od mieszkańców. Potem kasę zlikwidowano i teraz lokatorzy mogą płacić za czynsz, wodę i śmieci na konto w banku. Oczywiście, nie muszą przy tym płacić prowizji.
- Pod koniec maja zewnętrzna firma audytorska sprawdzi dokładnie rozmiary nadużycia - zapewnia E. Burda.
Burmistrz Bogdan Bakalarz wie, że wizerunek firmy ucierpiał, a w mieście nie brakuje kąśliwych komentarzy. - Trzeba trochę czasu, żeby wytłumaczyć ludziom co się stało. Swoje stanowisko przedstawi rada nadzorcza spółki, a prezes Burda będzie musiał w czerwcu złożyć wyjaśnienia przed radą miejską - stwierdza burmistrz.
Edward Strzelecki, przewodniczący rady nadzorczej spółki: - Przedstawione okoliczności sprawy nie pozwalają na tym etapie sprawy na ustalenie ewentualnego zaniedbania w zakresie braku nadzoru po stronie zarządu spółki oraz funkcjonowania procedur kontrolno-sprawdzających.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?