Lekarka odmówiła wysłania karetki. Mężczyzna zmarł

Pod koniec czerwca 2008 r. lekarka pełniła dyżur w pogotowiu w Zielonej Górze. Na pogotowie zadzwoniła kobieta. Powiedziała, że jej mąż źle się czuje. Uskarżał się na silne bóle brzucha. Lekarka dyżurna, po przeprowadzeniu krótkiego wywiadu odmówiła jednak wysłania karetki.

W związku z tym, że stan chorego pogarszał się kobieta drugi raz zadzwoniła na pogotowie. Kolejny raz opisała dolegliwości męża. Lekarka poleciła podać mu silne leki przeciwbólowe.

Stan chorego jednak się nie poprawiał. Jego żona po raz trzeci skontaktowała się z pogotowiem informując, że mąż zaczął tracić przytomność.

Wtedy wysłano do niego zespół wyjazdowy. Lekarz pogotowia po zbadaniu pacjenta zdecydował o przewiezieniu go do szpitala. Trafił na oddział intensywnej terapii. Na drugi dzień zmarł. Chorował na miażdżycę tętnic nóg, był po amputacji nogi w 2006 r.

Powołani do sprawy biegli orzekli, że opóźnienie pomocy medycznej przez brak wywiadu z pominięciem dolegliwości bólowych brzucha oraz odmową wysłania karetki zmniejszyło i tak już niewielkie szanse pokrzywdzonego na zachowanie życia. Biegli stwierdzili to na podstawie jego słabego stan zdrowia i przebytych schorzeń. Biegli nie doszukali się związku zgonu z zachowaniem lekarki.

Jednak zebrany materiał dał podstawę do przedstawienia lekarce zarzutu odmowy wysłania karetki pogotowia. Tym nieumyślnie naraziła mężczyznę na śmierć. Lekarka przesłuchana w charakterze podejrzanej wyjaśniła, że nie zdecydowała się na wysłanie karetki pogotowia do chorego, bo uznała, że należy podać leki przeciwbólowe i po prostu czekać. Lekarze badający chorego wcześniej także nie zdecydowali o przewiezieniu go do szpitala. Kobieta nie negowała faktu odmowy wysłania karetki.

W razie odrzucenia wniosku przez sąd lekarce grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.

Nieruchomości z Twojego regionu