Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Ludzie boją się związku - mówi Maciej Jankowski, szef NSZZ "Solidarność"

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Maciej Jankowski, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Regionu Zielonogórskiego (Fot. Mariusz Kapała)
Maciej Jankowski, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” Regionu Zielonogórskiego (Fot. Mariusz Kapała)
- Przedsiębiorcy nie wpuszczają nas, abyśmy informowali o roli związku i o tym, że zorganizowani mają lepiej - mówi Maciej Jankowski, szef NSZZ "Solidarność.

<b>- Lubuskie płace są o 500 zł niższe niż średnia w kraju. I tak jest od lat. Nasi Czytelnicy pytają, gdzie są związki? Dlaczego nie walczą o podwyżki?</b>

- Ależ robimy to. Niższe pensje niż w kraju w dużej mierze są spowodowane tym, że wielu mieszkańców zarabia minimalną płacę lub ledwo ponad nią. Przypomnę, że związek negocjował w komisji trójstronnej wzrost tego wynagrodzenia, bo należy do najniższych w Europie. Uzgodniliśmy, że od nowego roku ma wynieść 1.405 zł, a w najbliższych latach dojdzie do poziomu 60 proc. średniej krajowej. Rząd wycofał się z tego i minimalna pensja wyniesie od stycznia 1.386 zł.

<b>- Ale podnoszenie samej płacy minimalnej to chyba nie jest jedyne rozwiązanie. Rządy się przed tym bronią, bo gdy rośnie ta pensja, rosną wydatki z budżetu państwa na różnego rodzaju świadczenia.</b>

- O wszystkim można rozmawiać, także o zmianie tych zasad, tylko rząd musi chcieć zauważyć, że trudno wyżyć za 1.300 zł, gdy się ma rodzinę. To są realia bliskie naszym mieszkańcom. Pracodawcy często mówią nam, że mają wysokie koszty pracy. Naszym zdaniem, jeśli zliczyć liczbę przepracowanych godzin i podzielić przez nią pensję, wychodzi nam bardzo tania godzina pracy. Eksperci wytykają też, że nasi pracownicy są mniej wydajni. Ale akurat to zależy od zarządzania firmą, technologii, a nie tego, czy szybciej ktoś jeździ wózkiem widłowym.

<b>- Wróćmy jednak do działań związkowych. Co robicie, aby mieć wpływ na wysokość zarobków?</b>

- Prowadzimy codzienną działalność związkową na rzecz członków, ale prowadzimy także akcję pod hasłem „niska płaca barierą w rozwoju Polski”. Dwa, trzy lata temu pensje znacząco wzrosły i miało to kolosalne znaczenie dla sytuacji gospodarczej. Okazało się, że kraj wyszedł obronną ręką ze światowego kryzysu dzięki dużej konsumpcji. Ludzie mieli pieniądze, płacili więcej podatków, więcej kupowali, więcej zamawiali usług. Nakręcili gospodarkę. Dlatego wyższe wynagrodzenia służą wszystkim, także właścicielom firm, bo wtedy ma kto kupować ich produkty.

<b>- A gdzie w naszym regionie pomagaliście pracownikom?</b>

- Byliśmy swego czasu w Eldrobie w Świebodzinie, wspieraliśmy nauczycieli. Teraz chociażby występujemy w obronie zatrudnionych w sklepach Kaufland. Wiele razy negocjowaliśmy wypłatę zaległych pensji w różnych zakładach. To jest ogromny problem w Lubuskiem. Ludzie często dostają wypłaty w częściach, albo z opóźnieniem. Wyzyskiwaną grupą są zatrudnieni w firmach ochroniarskich. Stąd nasza akcja „naciśnij urzędnika”, która polega na uświadomieniu klientom, aby wynajmowali agencje, które po ludzku traktują pracowników.

<b>- Występujecie w obronie tylko tych, którzy należą do związku?</b>

- Wszystkich, chociaż tak naprawdę jest to wbrew naszym interesom. Przecież zależy nam na zwiększeniu liczby członków. Mądry pracodawca doceni zalety związku w firmie, ale takich jest mało. Tam, gdzie jesteśmy, konflikty przebiegają łagodniej i nie kończą się pozwami w sądzie.

<b>- Jakie branże zrzeszacie?</b>

- Należą do nas nauczyciele, strażacy, pracujący w ochronie zdrowia, zakładach energetycznych, komunalnych, z dużych firm mamy sporo członków w Kronopolu i PGNiG. W sumie związek liczy 7,5 tys. osób. Nie ma nas w prywatnych firmach, marketach. Wyjątkiem jest zielonogórskie Tesco.

<b>- Dlaczego nie powstają związki w firmach? Ludzie się boją o pracę?</b>

- Tak. I nie dziwię się. O pracę każdy drży. Wiemy, że wystarczy tylko pogłoska o tworzeniu związku, a już człowiek podejrzany o taką aktywność, może być zwolniony. Tym bardziej, gdy ma umowę na czas określony. Wtedy związek go nie obroni. Tu prawo jest po stronie pracodawcy i dlatego domagamy się zmiany sposobu zatrudnienia na czas nieokreślony. Przedsiębiorcy nie wpuszczają nas na swój teren, abyśmy informowali pracowników o roli związku i o tym, że zorganizowani mają lepiej. Rozdajemy ulotki przed zakładami, sklepami i bywa, że ochrona próbuje nas i stamtąd usunąć.

<b>- Prawdę mówiąc nie widzę aktywności Solidarności w naszym regionie. Może przy okazji ogólnopolskich protestów was widać i słychać. Nie możecie wyjść z propozycją uzgodnień, rozmów z przedsiębiorcami tu na miejscu. To nie rząd daje podwyżki, a właściciele firm. Dlaczego nie rozmawiacie ze sobą.</b>

- Bo nasze uzgodnienia na poziomie regionu nie miałyby żadnej mocy prawnej. Umowy na szczeblu rządowym mają. Pamiętam jednak, że przy lubuskim wojewodzie na początku lat 90. powstał taki zespół: związki, pracodawcy, samorządy. Potem to umarło. Dlaczego nie rozmawiamy? Przedsiębiorcy należą do różnych organizacji, żadna z nich nie może w imieniu wszystkich podpisać zobowiązań, które dotyczyłyby ich pracowników. Narzekają przecież już na prawo pracy.

<b>- A może jednak spróbujecie? Wtedy może i pracownicy przypomną sobie o tym, że możecie im pomóc w negocjacjach z szefami. A pracodawcy dostrzegą w was partnera?</b>

- Może rzeczywiście warto. Dobrze, po nowym roku zaczniemy rozmawiać o takiej współpracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska