Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama Siłaczka

Beata Igielska
- Spędzamy ze sobą dużo czasu i często wspominamy dawne lata - mówią Anna Chyba i jej mama Marianna Gniewosz
- Spędzamy ze sobą dużo czasu i często wspominamy dawne lata - mówią Anna Chyba i jej mama Marianna Gniewosz fot. Beata Igielska
- Życie mnie nie rozpieszczało, ale kochałam i byłam kochana - mówi Marianna Gniewosz z Drezdenka.

Jej córka Anna Chyba dodaje, że mama ma co wspominać, bo o jej życiu można by napisać powieść.

Pani Marianna 10 marca skończyła sto lat. Chociaż ma ostatnio trochę problemów ze zdrowiem, nie narzeka, bo - jak mówi - nie lubi i nie potrafi się żalić. W jesieni życia woli wspominać swoją młodość, pierwsze lata małżeństwa, a nawet ciężkie wojenne i powojenne losy.

Miłość i wojna

O życiu pani Marianny najlepiej opowiada jej córka Anna. - Mama urodziła się w Borowcu. Miała pięciu starszych braci i dwie młodsze siostry, z których jedna zmarła w dzieciństwie. Wraz z rodzeństwem pomagała w dużym gospodarstwie. Mając zaledwie kilkanaście lat, zaczęła pracować w fabryce. Odtąd ciężka praca towarzyszyła jej przez większość życia - mówi córka.

Trzy lata przed drugą wojną światową pani Marianna wyszła za mąż. Sielanka nie trwała jednak długo. W 1939 r. jej męża powołano do wojska, wkrótce został ranny i trafił do niewoli, a ona została sama z dwójką małych dzieci. Pomagała jej matka i to ona zajęła się maluchami, gdy pani Marianna prosto z łapanki trafiła na roboty do Niemiec.

- Przy życiu trzymała mamę tylko nadzieja, że kiedyś wróci do synków i odnajdzie męża. Chyba to sobie wymodliła, bo okazało się, że tatuś pracował w sąsiednim gospodarstwie. Udało im się przekonać bauera, by zatrudnił oboje. Miłość dodawała im sił. W 1942 r. urodził się mój trzeci brat, a w 1945 r. ja przyszłam na świat - opowiada z przejęciem pani Anna.

Pracowała na siedem osób

Zdjęcie z robót w Niemczech to jedna z wojennych pamiątek pani Marianny
(fot. fot. Archiwum Rodzinne)

Na wspomnienie powojennych lat obu kobietom oczy zachodzą łzami. Gdy małżonkowie sprowadzili się na tzw. Ziemie Odzyskane, mąż pani Marianny rozchorował się poważnie i zmarł.

- Miałam wtedy 14 miesięcy. Tatuś walczył na froncie, przeszedł piekło w obozie jenieckim i na robotach, a mama nie dostała po nim nawet odszkodowania ani renty na dzieci. Sama musiała ciężko pracować na nas, a miała jeszcze na utrzymaniu babcię i swojego brata - mówi pani Anna. Z podziwem opowiada o tym, jak jej mama radziła sobie z przeciwnościami losu. Łapała się każdego zajęcia w cudzych gospodarstwach, pracowała w odlewni w Drezdenku, w cegielniach w Starym Kurowie i Drawinach, wieczorami szyła, cerowała, robiła na drutach.

Uprawiała własny ogród i spore pole, hodowała i oporządzała drób, świnie i krowę, dzięki której dzieci mogły zawsze liczyć na świeże mleko. - Mama wstawała o czwartej rano i harowała do nocy. Gdy szliśmy do szkoły, już suszyła pranie. Widywaliśmy ją w domu tylko w niedziele, a i wtedy miała ręce pełne roboty - opowiada pani Anna.

Zasługuje na pamięć

Pani Marianna na wspomnienie ciężkich chwil uśmiecha się, ale woli myśleć o tym, co jest teraz. Z dumą podkreśla, że ma 17 wnucząt, 35 prawnuków i 6 praprawnuków.

Jeszcze niedawno chodziła samodzielnie, ale od kilku miesięcy porusza się na wózku i ma problemy z mówieniem. Nie narzeka jednak, bo nie ma takiego zwyczaju. U córki ma dobrą opiekę i zawsze może liczyć na ulubioną kawę rozpuszczalną i bigos.

- Mama uwielbia smażone potrawy. Prawie do dziewięćdziesiątki sama jeździła rowerem na grzyby - opowiada córka. I dodaje, że to zapewne Bóg wynagrodził jej mamie ciężkie przejścia długim życiem i spokojną starością. Teraz córka odwdzięcza się za maminą ciężką pracę sprzed lat. - Mama zasługuje na pamięć i szacunek.

To miłe, że będą mogli dowiedzieć się o niej czytelnicy "Gazety Lubuskiej" - mówi ze wzruszeniem pani Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska