Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek żyje dzięki WOŚP

Małgorzata Trzcionkowska 607 804 239 [email protected]
Darek Sarna (z lewej) jest dumny ze swojego syna Marka, który w tym roku po raz pierwszy będzie samodzielnym wolontariuszem. Na zdjęciu także Łukasz Michorowski, Małgorzata Klorek i suczka Bella.
Darek Sarna (z lewej) jest dumny ze swojego syna Marka, który w tym roku po raz pierwszy będzie samodzielnym wolontariuszem. Na zdjęciu także Łukasz Michorowski, Małgorzata Klorek i suczka Bella. Małgorzata Trzcionkowska
- Kiedy dowiedziałem się, że mój maleńki synek ma skomplikowaną wadę serca, byłem przerażony - opowiada Dariusz Sarna z Żagania, tato Marka. - Przeżył i jest ze mną dzięki urządzeniom ufundowanym przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Chłopiec urodził się 27 października 1998 ze złożona wadą serca. Brakowało przegrody, źle pracowała zastawka i główna tętnica. Życie Marka wisiało na włosku. Choć był taki maleńki, musiał przejść skomplikowaną operację.
- Jego serce zostało wyjęte i schłodzone, krążenie podtrzymywała specjalna pompa - wspomina pan Darek. - Nawet dokładnie nie wiem, jak nazywała się ta maszyna. Wtedy zobaczyłem, że urządzenie podtrzymujące kruche życie mojego dziecka opatrzone jest serduszkiem WOŚP. Jestem pewien, że dzięki wspaniałym lekarzom z kliniki w Poznaniu oraz doskonałemu sprzętowi syn przeżył i jesteśmy razem.

Sto lat! Sto lat!

Orkiestra grała wówczas już od sześciu lat i w wielu szpitalach były urządzenia z serduszkami. - Wiedziałem, co to jest WOŚP, i starałem się zawsze wrzucać pieniądze do puszki - podkreśla Dariusz Sarna. - Ale dopiero wtedy, gdy dotknęło mnie osobiste nieszczęście i byłem w rozpaczy i lęku o życie dziecka, zrozumiałem znaczenie akcji. Dotarło do mnie z całą mocą, jak wspaniałe i ważne rzeczy robi fundacja Jurka Owsiaka.

Przy wnuczku czuwał też Kazimierz Sarna. Gdy tylko chłopczyk się wzmocnił, dziadek zabrał go na wielki finał WOŚP w Żaganiu. - Z małym dzieckiem na ręku wszedł na scenę - pamięta Małgorzata Klorek ze sztabu Owsiakówka, współorganizatorka wielu finałów. - Opowiedział historię wnuka uratowanego dzięki sprzętowi kupionemu klinice przez fundację. Zachęcał wszystkich do włożenia serca we wspaniałą i ważną akcję. Był naprawdę niesamowity i porwał publiczność. Wszyscy byli bardzo wzruszeni, mieli łzy w oczach. Zaśpiewaliśmy im "Sto lat!".

- Gdy miałem trzy lata, byłem wolontariuszem i wraz z dziadkiem zbierałem pieniądze dla WOŚP - mówi 13-letni dziś Marek Sarna. - Podobno byłem zadowolony, ale nie pamiętam tego. Dziadek zawsze mi powtarzał, że Jurek Owsiak robi naprawdę wspaniałe rzeczy. Zawsze przed wielkim finałem zbieraliśmy pieniądze, żeby wrzucić do puszki każdego wolontariusza. Chociaż po grosiku. Niestety, dziadek zmarł 19 grudnia 2005. Szkoda, że nie ma go już z nami.

Bardzo dumny z syna

W niedzielę Marek po raz pierwszy będzie samodzielnym wolontariuszem. - Już zebrałem trochę gotówki, żeby również tym razem wspomóc innych kwestujących - zaznacza. - Bardzo chciałem być wśród nich. Myślałem przy tym o moim dziadku, dla którego to była bardzo ważna sprawa.
Tego dnia z chłopcem nie będzie też taty, który pracuje. Jest zatrudniony w pałacu. Będzie rozstawiał namioty i czuwał nad obsługą techniczną imprezy.

Marek już nie może się doczekać. Z dumą pokazuje własną puszkę, opatrzoną banderolami WOŚP. Liczy, że uda mu się zebrać dużo pieniędzy i dzięki temu wspomoże zakup sprzętu dla innych chorych dzieci.
- Nie boisz się, że zmarzniesz? - pytam chłopaka.
- Nie, nic mi nie będzie - odpowiada. - Jestem zdrowy i nic mi nie dolega. Jak będzie zimno, to napiję się ciepłej herbaty.
- Marek żyje tak samo, jak inne dzieci - dodaje pan Darek. - Jest uczniem gimnazjum, biega z innymi chłopakami, uczestniczy w lekcjach wychowania fizycznego i uwielbia piłkę nożną. To urodzony sportowiec.
Wykluczone są jedynie sporty ekstremalne lub wyczynowe. Gdy był młodszy, bardzo o niego drżałem. Teraz jestem już spokojny, bo widzę, że daje sobie ze wszystkim radę. Jest pod stałą kontrolą kardiologiczną, ale to nie utrudnia mu życia. Nie różni się od innych dzieci i jestem z niego bardzo dumny.

Pan Darek również w tym roku nie zapomni wspomóc orkiestry. Choć w domu się nie przelewa, wraz z synem składa pieniądze, żeby tego wyjątkowego dnia wrzucić je do puszek wolontariuszy. Obaj wiedzą, że ta akcja naprawdę ratuje ludziom życie. - Jeszcze się nie spotkałem z przypadkiem, żeby koś źle mówił o fundacji Jurka Owsiaka - podkreśla. - Ale gdybym coś takiego usłyszał, to bym powiedział, że to nieprawda. Najlepszym przykładem jest mój syn, który żyje i jest zdrowy dzięki akcji WOŚP.

Imienia Jurka Owsiaka

Niedzielny finał w Żaganiu rozpocznie się o 15.00 na bulwarze nad Bobrem, za dawnym kinem Meteor. - Będą grały zespoły, w tym wojskowa orkiestra dęta, będzie można pojeździć terenówkami po lesie, a także wylicytować udział w marcowym rajdzie w Żaganiu - wylicza Klorek. - Będziemy też zbierali podpisy pod inicjatywą nazwania bulwaru po tej stronie Bobru imieniem Jurka Owsiaka. Ten człowiek przez 20 lat zrobił wiele dobrego dla ludzi. Dzięki niemu przeżyło wiele dzieci, które są już dorosłe. Mam nadzieję, że rada miasta pozytywnie rozpatrzy nasz pomysł, a mieszkańcy chętnie podpiszą się pod naszą inicjatywą.
Wśród kilkudziesięciu wolontariuszy będzie można spotkać również Marka, który żyje dzięki orkiestrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska