Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Jesiony w gminie Kolsko chce odzyskać prawa rodzicielskie

Filip Pobihuszka 68 387 52 87 [email protected]
- Gdy żona zaczęła pić, zainteresowała się nami prokuratura. Teraz oboje mamy ograniczone prawa do dzieci – mówi pan Roman.
- Gdy żona zaczęła pić, zainteresowała się nami prokuratura. Teraz oboje mamy ograniczone prawa do dzieci – mówi pan Roman. fot. Filip Pobihuszka
- Nie rozumiem, dlaczego sąd ograniczył mi prawa rodzicielskie do własnych dzieci. Przecież to wszystko wina mojej żony. Ona ma poważne problemy z alkoholem, a ja byłem w pracy za granicą - pan Roman szuka pomocy.

- Od ponad dziesięciu lat jesteśmy małżeństwem. Jakieś pięć lat temu żona zaczęła pić. Wtedy naszą rodziną zaczęła interesować się policja i sąd - zaczyna swoją historię pan Roman z Jesiony w gminie Kolsko. - Wtedy zaczęły się jej wizyty na izbie wytrzeźwień, podczas gdy miała pod swoją opieką trzymiesięczną córkę. Standardem stały się imprezy w naszym domu na oczach dzieci - opowiada.

Dwa lata temu na jedną z libacji wpadła policja. Po badaniu alkomatem u matki trójki dzieci stwierdzono prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Rodziną zajął się prokurator. - Wtedy powiedziano mi, że zostawiłem dzieci pod niedostateczną opieką. A czyja opieka ma być dostateczna jak nie matki? - pyta pan Roman. Pracował wówczas jako kierowca i jeździł na międzynarodowych trasach. - Wtedy nie było mnie na miejscu, o całej sprawie dowiedziałem się będąc w Niemczech - wyjaśnia.

Od tego zdarzenia zarówno ojciec jak i matka mają ograniczone prawa rodzicielskie do trójki swoich dzieci, 3-letniej córki oraz dwóch synów w wieku 6 i 11 lat. - Do dziś nie wiem dlaczego odebrano mi te prawa - mówi zaskoczony decyzją sądu pan Roman. Chce teraz walczyć o swoje dzieci, o odzyskanie swoich praw rodzicielskich, by wziąć rozwód i spróbować od nowa ułożyć sobie życie. - Już miałem nadzieję, że odzyskam pełnię praw do dzieci, że kuratorzy sprawdzą, jak zajmuję się nimi - dodaje. Jednak według pana Romana, sąd w ogóle nie uwzględnia jego argumentów. - Jestem bezradny, szukam jakiejkolwiek pomocy - mówi.

Gmina skierowała żonę pana Romana na kurację odwykową do ośrodka w Ciborzu. Kobieta poznała tam innego mężczyznę. - Cały czas jest na jego utrzymaniu. Ostatnio przez pięć miesięcy nie dawała znaku życia, a teraz nagle się zjawiła, by pokazać, jaka to z niej dobra matka. Dlaczego tak walczy o prawa do tej trójki dzieci, które ma za mną? By im zaszkodzić? - zastanawia się pan Roman.

Kurator Anna Kowalczuk, zajmująca się rodziną, odmówiła komentarza w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska