Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka budynku przy ulicy Bohaterów Getta w Żarach po domu chodziła z parasolem

Aleksandra Łuczyńska 68 363 44 60 [email protected]
Aneta Ludwig z przerażeniem patrzy na sufit, z którego leje się woda. - Jak tylko zaczyna padać, od razu wyciągam miskę - opowiada i nadal czeka na remont dachu.
Aneta Ludwig z przerażeniem patrzy na sufit, z którego leje się woda. - Jak tylko zaczyna padać, od razu wyciągam miskę - opowiada i nadal czeka na remont dachu. fot. Aleksandra Łuczyńska
- Cała moja rodzina musiała chodzić po mieszkaniu z parasolami, bo woda lała się prosto na nas - mówi oburzona Aneta Ludwig, która od lat walczy o naprawę dachu. Po naszej interwencji na dachu pojawili się robotnicy.

Aneta Ludwig mieszka w niewielkim mieszkanku na poddaszu przy ulicy Bohaterów Getta w Żarach od kilkunastu lat. Żyje tam wraz z mężem i dwójką nastoletnich dzieci. Od ponad trzech lat marzy o tym, żeby w czasie deszczu przejść suchą stopą przez własny pokój, kuchnię, czy też łazienkę. - Dach przecieka bez przerwy, wystarczy tylko lekki deszcz. Ale to, co działo się po ostatnich ulewach przebiło nasze najgorsze przypuszczenia. Musieliśmy dosłownie chodzić z parasolkami, żeby tylko nie zmoknąć, zupełnie jak pod dworze- żali się kobieta, pokazując nam swoje mieszkanie.

Rzeczywiście na sufitach w pokoju i kuchni widać ogromne wilgotne plamy. - Jak tylko zaczyna padać już wiem, że będę musiała wszędzie nastawiać garnków, misek i czego tylko się da, ale to i tak niewiele pomoże, bo woda leje się dosłownie strumieniami - mówi żaranka. - Staramy się jak możemy, żeby nie zalało sąsiadów z dołu, którzy dopiero, co robili remont, ale nie wiemy jak długo to potrwa. Podłoga już ledwo się trzyma, jest z drewna i aż się cała ugina tak bardzo jest nasiąknięta wodą. Nasze dzieci budzą się rano, nie dlatego, że dzwoni budzik, ale dlatego, że kapie im na głowy - dodaje A. Ludwig.
Pani Aneta o gruntowny remont dachu prosiła wielokrotnie żarski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Jak dotąd niestety jednak bezskutecznie. - Mój błąd polegał na tym, że nie pisałam do nich żadnych podań, bo starałam się jakoś dogadać. Ale to niestety nic nie daje. Dlatego zwróciłam się do "Gazety Lubuskiej" - mówi. - Nie mam już sił walczyć z biurokracją, od tego wszystkiego mam tylko nerwicę, ciągle choruję i nie mogę przestać myśleć o tym przeklętym dachu - dodaje żaranka.

Edward Skobelski, prezes ZGM przyznaje, że sprawa mieszkanki budynku przy ul. Bohaterów Getta jest mu znana i jak zapewnia, wkrótce zostanie rozstrzygnięta. - Wiem z całą pewnością, że już jest zlecenie na przełożenie dachu i na pewno zostanie to zrobione. Tak jest niestety ze wspólnotami mieszkaniowymi. Trzeba podjąć uchwałę, a to zazwyczaj trochę trwa. Poza tym nie wszyscy we wspólnocie płacą regularnie czynsz, a wtedy nie ma pieniędzy na remonty i trudno coś zdziałać. Jeśli ta pani myśli, że gazeta może jej pomóc to jest w błędzie - zaznacza prezes.
Piotr Piskorski, kierownik wspólnot mieszkaniowych przy ZGM potwierdza, że remont dachu jest już zaplanowany. Dlaczego trzeba było na niego tak długo czekać?: - Do tego potrzebna jest uchwała wspólnoty mieszkaniowej. Na pewno jednak już niedługo, najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu, zaczną się prace - zapewnia.
Jak się okazało, już kilka godzin po naszej rozmowie z prezesem i kierownikiem, na dachu pojawili się robotnicy. - Mają na razie podobno zabezpieczać dach, a od przyszłego tygodnia zacząć pracę. Mamy tylko nadzieje, że zrobią to wszystko porządnie i już nie będę miała takiej powodzi w domu - mówi pani Aneta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska