Vive Targi i GSPR dzieli dziś wszystko: budżet (11 mln zł kielczan i zaledwie milion gorzowian), organizacja klubów, klasa zawodników, wreszcie sportowe cele. Nasi pojechali do stolicy województwa świętokrzyskiego w dniu meczu, bo nocleg w hotelu zmieniłby tylko cyferki na klubowym rachunku.
Trener Henryk Rozmiarek nie mógł skorzystać z usług chorych Tomasza Jagły i Roberta Foglera oraz zaabsorbowanego zawodową pracą Roberta Jankowskiego. Powiedzmy sobie jednak szczerze: nawet z tymi zawodnikami w składzie gorzowianie nie zapobiegliby 52. ligowej wygranej Vive Targów z rzędu. Zwycięska passa podopiecznych Bogdana Wenty trwa na krajowym podwórku od maja 2009 r.
Pierwsza połowa spotkania miała kilka oblicz. Początek należał do pewnych siebie, szybko rozgrywających piłkę gospodarzy. W 5 min wygrywali 5:0, a w 15 - 13:6. Nasi poderwali się do walki, gdy na ławkę kar powędrował obrotowy kielczan Piotr Grabarczyk. Mimo nieobecności na boisku kontuzjowanego w 10 min Filipa Kliszczyka (doznał poważnego urazu więzadeł kolanowych i nie wrócił już do gry), w 18 min poprawili wynik na 14:10. Trzy razy trafił prawoskrzydłowy Dariusz Śramkiewicz, czwartego gola dołożył strzałem z dystansu Mateusz Przybylski. Po drugiej stronie boiska niezwykłych wyczynów dokonywał Łukasz Wasilek, broniąc rzuty Mirzy Dżomby i Rastko Stojkovicia z karnych.
Sen przyjezdnych o dogonieniu mistrzów nie trwał jednak długo. Wystarczyło karcące spojrzenie Wenty, by po kilku kontrach Witalija Nata prowadzenie gospodarzy wzrosło w 28 min do dziesięciu bramek (24:14). Przed przerwą bramkarza miejscowych zdążyli jeszcze pokonać Arkadiusz Bosy i Przybylski, zmniejszając straty GSPR do ośmiu goli.
Drugą połowę otworzył trafieniem z koła Bosy, ale potem żartów już nie było. Kielczanie najwyraźniej postanowili wypróbować przed niedzielna potyczką z THW Kiel wszystkie warianty twardej gry w obronie, kontr i szybkiego rozgrywania piłki w ataku pozycyjnym. Nasi tylko przyglądali się tym popisom. Gdy w 54 min gospodarze wygrywali 47:24, z trybun popłynęło skandowanie: ,,Jeszcze trzy!''. Życzenia kibiców spełnił w 58 min Nat, zdobywając ze skrzydła 50. gola. Szóstą dziesiątkę zdążył jeszcze otworzyć z karnego Mariusz Jurasik. Tak wysoko Vive Targi wygrały pierwszy raz w historii swych superligowych występów.
VIVE TARGI KIELCE - GSPR GORZÓW WLKP. 51:29 (24:16)
VIVE TARGI: Kotliński, Cleverly - Kuchczyński 9, Nat i Stojković po 8, Jurasik 6, Knudsen i Zaremba po 5, Dżomba 4, Zorman i Żółtak po 2, Podsiadło i Rosiński po 1, Grabarczyk.
GSPR: Zwiers, Wasilek, Kiepulski - Przybylski i Bosy po 6, Starzyński 5, Krzyżanowski, Tomczak i Śramkiewicz po 3, Serpina, Stupiński i Ruszkiewicz po 1, Kliszczyk.
Kary: 6 min - 8 min. Sędziowali: Grzegorz Schiwon i Grzegorz Toczyński (obydwaj z Zabrza). Widzów: 2,9 tys.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?