Zobaczyłem, że gra ekstraklasa... Białorusi, Haiti i Australii. W niedzielę znów nieopatrznie kliknąłem i mogłem sobie prześledzić rezultaty w Birmie i Nikaragui. Z drugiej strony człowiek uczy się całe życie, bo dotąd nie wiedziałem, że w Mjanma (tak od niedawna nazywa się Birma) lideruje Hanthwardy United, który ma cztery punkty przewagi nad Ayeyawady. Czy to nie piękne?
Pięknie jednak nie jest. Czy ktoś mógł się spodziewać czegoś takiego przed rokiem, ba przed miesiącem, kiedy wirus szalał już w Chinach, a nam się zdawało, że sobie tam poszaleje i do nas nie dojdzie? Słucham różnych opinii, czytam dywagacje na temat czy coś się jeszcze uda zagrać w tym sezonie. Oczywiście w piłce, bo inne dyscypliny już - i chyba słusznie - spasowały.
Potem jednak ryczeli z wściekłości, bo mimo miażdżącej przewagi ich ulubieńców było 0:0, a sędzia nie podyktował dla gospodarzy dwóch ewidentnych rzutów karnych. Takie to były czasy...
Pojawił się ciekawy projekt by w niższych ligach, o ile da się zagrać w maju i czerwcu, podzielić każdą z lig na dwie grupy i niech ta górna zagra ze sobą o awans, a dolna ze sobą o utrzymanie. W ten sposób, zamiast kilkunastu spotkań przyjdzie zagrać kilka pojedynków. A zawsze lepiej, że tych, co awansują i spadają, wyłoni się w jakiejś walce, niż na podstawie jednej rundy. Pomysł godny rozważenia. Oby jednak było nad czym dyskutować. Boję się jednak, że zanim nasz kraj opanuje tę diabelną zarazę, terminy uciekną i ów pomysł zostanie tylko na papierze. Obym się mylił.
Czy ktoś mógł się spodziewać czegoś takiego przed rokiem, ba przed miesiącem, kiedy wirus szalał już w Chinach, a nam się zdawało, że sobie tam poszaleje i do nas nie dojdzie?
Kiedy przez krótki czas zarządzono rozgrywanie meczów bez publiczności, szukałem w pamięci czy kiedyś jako dziennikarz obsługiwałem takie spotkanie. Tak! Było to w drugoligowych czasach zielonogórskiej Lechii, w drugiej połowie lat 90. Młodym Czytelnikom muszę wyjaśnić, że ówczesna druga liga to był rzeczywisty drugi szczebel rozgrywek, a nie tak jak dziś, trzeci. Otóż Lechia desperacko walcząca o utrzymanie grała na wyjeździe ze swoją imienniczką z Gdańska. Tamtejsza Lechia po wyczynach ich fanów podczas jednego z wcześniejszych meczów została ukarana rozegraniem kolejnego przy pustych trybunach. Kiedy przyjechałem na słynny stadion w gdańskim Wrzeszczu ze zdziwieniem, zobaczyłem łańcuch napakowanych, łysych facetów stających wewnątrz przy klubowym płocie w kamizelkach z napisem "porządkowy". Nie bardzo wyglądali na porządkowych, zazwyczaj starszych panów dorabiających sobie do emerytury. Jak się okazało, owymi porządkowymi stali się na jeden mecz członkowie najbardziej radykalnej grupy winnej zamknięcia stadionu. Jak mi wyjaśnili miejscowi, upiekli trzy pieczenie na jednym ogniu: nie musieli im płacić, mieli pewność, że nikt nie wejdzie na stadion, no i mieli doping, bo owi porządkowi ryczeli głośniej niż cała trybuna. Potem jednak ryczeli z wściekłości, bo mimo miażdżącej przewagi ich ulubieńców było 0:0, a sędzia nie podyktował dla gospodarzy dwóch ewidentnych rzutów karnych. Takie to były czasy...
Zobacz również: Trening w czasach pandemii. Trener fitness zorganizował grupowe zajęcia dla sąsiadów, którzy stali na balkonach
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?