To tak jak z sygnalizacją świetlną na drodze w sytuacji, kiedy nic nie jedzie. Jak jest czerwone, nie wolno przechodzić i już.
Dyskutowałem kiedyś z jednym zagorzałym fanem, takim, który jest z ,,pierwszej linii młyna", a jednocześnie, jak mi się zdawało, ma olej w głowie. Dialog wyglądał tak: Ja: - Czemu odpalacie race, skoro wiecie, że są zakazane? On: - Bo ładnie wyglądają i nikomu nie przeszkadzają. Ja: - Wiem, też mi się podobają, ale nie wolno ich stosować. Takie jest prawo. On: - Wiem, ale to prawo jest głupie. Ja: - Być może głupie, ale jest obowiązujące i trzeba się do niego stosować. Nie wolno, to nie wolno. I już. On - Wiem, że nie wolno, ale to nikomu nie przeszkadza. Ja: - Być może nie przeszkadza, ale jest niedozwolone. Zabronione! Nie wolno! On: - Wiem, ale race tak ładnie wyglądają. Nie możemy bez nich i już. Ja: - Ale w ten sposób ciągle narażacie siebie i klub na kary. On: - Wiem, ale to silniejsze od nas. Ja: - Może spróbujecie kiedyś bez tych rac? On: - Nie, to niemożliwe. Ja: - Ale one są zakazane! On: - Wiem, ale są takie fajne... I tak moglibyśmy dyskutować jeszcze przez kilka godzin....
Zaraz przypomniała mi się historia sprzed paru lat. Było to tuż przed sezonem żużlowym i trwały sparingi. Zadzwonił obywatel. Oto dialog z redaktorem. Obywatel: - Dzień dobry! Jak tam Falubaz Zielona Góra w sparingu w Gnieźnie? Redaktor: - Wygrał 50:40. Obywatel: - To fajnie. Dacie to na antenę? Redaktor: - Zadzwonił pan do gazety. U nas nie ma anteny. Będzie w internecie, a jutro w papierowym wydaniu. Obywatel: - Ja wiem gdzie dzwonię. O której mam słuchać? Redaktor: - Panie! U nas nie ma anteny. To gazeta! Rozumie pan: ga-ze-ta! Obywatel: Niech pan mi tu nie podnosi głosu! Będzie to na antenie, czy nie? Bo zaraz zadzwonię do pańskiego szefa. Redaktor: - Dam panu numer do radia i tam panu powiedzą, o której będzie o tym meczu. My nie mamy anteny, czy pan to rozumie? Zadzwonił pan do gazety! Obywatel: - Teraz przegiąłeś. Co ty mnie za idiotę masz? Nie umiesz normalnie odpowiedzieć! Zaraz ku....a tam jadę i pokażę ci jak odpowiadać na proste pytania. I trzasnęła słuchawka.
Albo inna rozmowa. Było to przed kilkoma laty, zaraz po ogłoszeniu kolejnego plebiscytu sportowego naszej gazety. Czytelnik: - Dzień dobry. Ja w sprawie plebiscytu. Mogę? Ja: - Oczywiście, proszę bardzo. Czytelnik: - Chciałem zgłosić szwagra. Gra w klasie A jest czołowym napastnikiem. Ja; - Dzięki, ale wie pan. Kandydatami są zawodnicy, którzy w tym roku zdobyli, co najmniej medal mistrzostw Polski, a jeśli chodzi o tych z gier zespołowych to muszą występować przynajmniej w drugiej lidze. Więc szwagier odpada. Czytelnik: - Ale czemu? Szwagier jest naprawdę dobry, strzelił wczoraj gola. Ja: - Pewnie tak, ale taki mamy regulamin. Czytelnik: - Nie ma w tym kraju sprawiedliwości. Zewsząd kłody pod nogi. I tak się ludzi zniechęca do uprawiania sportu! Żegnam. I trzask słuchawki.
Takie to były rozmówki....
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?