Tragiczny strzał padł około godz. 1 w nocy. Został oddany tak blisko zabudowań, że obudził gospodarzy mających konie. Usłyszeli oni głośne rżenie. Kiedy wyszli na pastwisko, zastali martwe zwierzę i zobaczyli odjeżdżające auto.
Okazało się, że strzelcem był jeden z wrocławskich myśliwych. - Ten myśliwy sam się zgłosił w poniedziałek. Zadzwonił do policji w Lubaniu i przyznał się, że to on zastrzelił konia. Mówił, że pomylił się i myślał, iż strzela do dzika – przekazuje prokurator Kamila Wolańska z Prokuratury Rejonowej w Lubaniu.
Prokuratura będzie teraz ustalała, jak możliwe było pomylenie dzika, który zwykle ma do około metra wysokości z koniem mającym do 1,8 metra w kłębie.
Śledczy spróbują również ustalić, dlaczego myśliwy oddał strzał do nierozpoznanego celu. Jedna z podstawowych zasad bezpiecznego posługiwania się bronią mówi o tym, że należy być pewnym, do czego się strzela. Na miejscu myśliwy wskaże też, skąd strzelał, co pozwoli sprawdzić, czy zachowane zostały odpowiednie odległości od zabudowań.
- Prawdopodobnie będą zachodziły nie tylko przepisy z ustawy o ochronie zwierząt, ale też przepisy z ustawy o prawie łowieckim – przypuszcza prokurator Wolańska.
Myśliwemu może grozić odpowiedzialność karna: do 5 lat więzienia oraz dyscyplinarna. Do sprawy zostanie powołany biegły z zakresu broni.
Strzał padł ze sztucera fińskiej firmy Tikka specjalizującej się w produkcji broni kulowej myśliwskiej i snajperskiej. Broń z amunicją została zabezpieczona przez lubańską policję.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?