Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na sesjach gorzowskiej Rady Miasta bywa wesoło

Tomasz Rusek 95 722 57 72 [email protected]
Prezydent Tadeusz Jędrzejczak tańczący z aktorem Cezarym Żołyńskim? Takie rzeczy to tylko na sesji... Do wygibasów namówili prezydenta studenci. Potem mówili o nim: ale równiacha!
Prezydent Tadeusz Jędrzejczak tańczący z aktorem Cezarym Żołyńskim? Takie rzeczy to tylko na sesji... Do wygibasów namówili prezydenta studenci. Potem mówili o nim: ale równiacha! fot. Kazimierz Ligocki
To fakt - zazwyczaj sesje Rady Miasta nie są porywającym widowiskiem i niewiele się na nich dzieje. Ale czasami trafia się takie widowisko, że nie wiadomo: śmiać się czy płakać. Zebraliśmy dla was najciekawsze ,,kwiatki''.

Na początku wyjaśnienie: wszystkie opisane historie, choć czasami mogą się wydać niewiarygodne, wydarzyły się naprawdę. Nasi reporterzy byli ich świadkami, o większości pisaliśmy w ostatnich latach na łamach ,,GL''. Ale nigdy nie prezentowaliśmy ich w jednym materiale. Gotowi?

Rozwalone drzwi

Fantastyczny taniec prezydenta. To było w maju 2003 r. Jeśli pamięć nas nie myli, powodem happeningu były Juwealia. Studenci w zdobyciu klucza do bram miasta o pomoc poprosili aktora Cezarego Żołyńskiego. Ten przerwał obrady i... porwał do dziwnego tańca prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka. Panowie gibali się jak zawodowi tancerze z MTV. Śmiechu było mnóstwo. Klucze zostały zdobyte, T. Jędrzejczak pokazał, że ma dystans do siebie i studenci mówili wtedy o nim: ale równiacha!
Od braw do rozwalonych drzwi. W marcu 2005 r. na sesji zjawiło się tyle osób, że zrobiło się aż ciasno... A było tak: radni mieli głosować nad zmianą planu przestrzennego, który likwidował targowisko za Wartą i dawał zgodę na budowę tu centrum handlowego. Na obradach zjawiły się dziesiątki kupców. Najpierw oklaskami zagłuszali kolejnych mówców (kilka sesji wcześniej poleciało też kilka jajek). A gdy ówczesny przewodniczący postanowił przenieść obrady do mniejszej sali, tłum... wyłamał w niej drzwi i poturbował strażników miejskich.
Teksty, że uszy bolą. Na sesji z reguły wszyscy starają się wypaść jak najlepiej. Ale gdy dochodzi do ostrego sporu, niektórym puszczają nerwy. Najsłynniejsze wpadki? Byłemu przewodniczącemu Mieczysławowi Kędzierskiemu po ciężkich obradach wyrwało się do mikrofonu: - No to k... zostałem kozłem ofiarnym wszystkiego! Już w tej kadencji, pod koniec 2006 r., nerwy puściły także radnej Grażynie Wojciechowskiej. Nie z mównicy, ale ze swojego miejsca przy stole sesyjnym wystarczająco głośno miotała wyzwiskami: Oszuści! Kłamliwe psy! Śmierdzący emeryt! Chu...! A nawet sprzedajne dzi...
Na kolejnej sesji wszystkich przeprosiła.

Czekamy na głosy

Nie wiedzieli, nad czym głosowali. Na zakończenie jednej z sesji w 2005 r., gdy na sali nie było już mediów ani urzędników, radni uchwalili sobie wyższe diety. Zrobili to cichaczem, bez żadnej dyskusji. Gdy ujawniliśmy sprawę, wybuchła prawdziwa burza. Jeszcze większą wywołał fakt, że niektórzy radni, tłumacząc się, twierdzili, że... nie wiedzieli, nad czym glosują, bo nie czytali projektu uchwały! Ostatecznie, po miażdżącej krytyce Czytelników i wszystkich gorzowian z podwyżek się wycofali.
Tak pracują, że aż wstyd. W tej kadencji najwięcej wstydu przyniósł radzie Łukasz Szadny z klubu PO. Sam przyznał, że dostał się do rady fuksem, dzięki znanemu nazwisku taty - posła. Zgarnął 296 głosów. Jednak okazał się największym nieobecnym w historii gorzowskiego samorządu (bo zawodowo grał w golfa i zwyczajnie przez większa cześć roku nie było go w Gorzowie). Gdy po roku sprawdziliśmy jak pracuje, wyszło, że opuścił niemal połowę sesji! Nie uczestniczył w dyżurach, nie bywał na komisjach. Długi czas jego koledzy z klubu udawali, że wszystko jest O.K. Dopiero po naszych tekstach wreszcie stracił miejsce w klubie.
Czasami jest naprawdę miło. A to prezydent rzuca się z życzeniami do przewodniczącej Krystyny Sibińskiej i przy wszystkich całuje ją po rękach. A to radni zgodnie wychodzą przed urząd przymierzyć się do superszybkiego policyjnego motocykla, a to ktoś rzuci z mównicy niezłym tekstem, że śmieje się cała sala. Z każdym rokiem - pomimo sporów, czasem kłótni i niepotrzebnych nerwów - obrady przebiegają w coraz lepszej atmosferze i widać, że doświadczenie samorządowców wychodzi na dobre ich pracy. Już niedługo wybierzemy najlepszego z nich. Kto wygra? Przypominamy: głosowanie trwa do 15 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska