Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na Winobraniu będzie wino z lubuskich winnic

Alicja Bogiel 68 324 88 46 [email protected]
Podczas ostatnich kilku Winobrań regionalne wino można było powąchać, obejrzeć, nawet posmakować, ale już na pewno nie normalnie kupić (fot. Mariusz Kapała)
Podczas ostatnich kilku Winobrań regionalne wino można było powąchać, obejrzeć, nawet posmakować, ale już na pewno nie normalnie kupić (fot. Mariusz Kapała)
To będzie historyczny rok. Po raz pierwszy od lat na Winobraniu sprzedawane może być lubuskie wino. Legalnie! Administracyjną mękę udało się przejść dwóm winnicom: Pałac Mierzęcin i Stara Winna Góra.

Czytaj też: Największa w Polsce winnica będzie koło Zaboru. Dziś zapadła decyzja

Przez lata mówiono o tym jak o cudzie. Winiarze twierdzili, że spełnienie wszystkich wymogów związanych z rejestracją winnicy, otworzeniem winiarni i sprzedażą wina jest niemożliwe. - Trzeba mieć warunki higienicznej jak fabryka jogurtów dla dzieci, skład celny jak wytwórnia wódek i pieniędzy jak lodu... - opowiadali.

Podczas ostatnich kilku Winobrań regionalne wino można było powąchać, obejrzeć, nawet posmakować, ale już na pewno nie normalnie kupić. Dlatego niektórzy nabywali opakowania drewniane lub torebki, albo wizytowali winnice. Wino było dodatkiem. I tak przez kilka lat.

Ale cud się w końcu stał. W tym roku dwie lubuskie winnice - z Mierzęcina i Górzykowa - planują legalnie sprzedawać trunki. - Część przepisów zmieniła się na korzyść winiarzy - ocenia Roman Grad, szef Zielonogórskiego Stowarzyszenia Winiarskiego. - Wina jest również coraz więcej, przedsiębiorcom z dużymi plantacjami opłaca się zarejestrować działalność i wprowadzić towar do sprzedaży.

Czytaj też: Uprawa winorośli: od tradycji do biznesu

Każdy to zrobił po swojemu. Pałac Mierzęcin postawił na doświadczenia specjalisty. - Wprowadziłem wcześniej do obrotu wino dwóch innych winnic, na Dolnym Śląsku i Podkarpaciu, teraz było już łatwo - mówi Piotr Stopczyński, który prowadzi winnicę przy pałacu. - Trwało to cztery miesiące, w tym czasie po prostu spełniliśmy wszystkie wymogi administracyjne. Warto było traktować urzędników ze zrozumieniem, nie jak przeciwników. Z higieną też sprawa była prosta, bo wino wymaga bardzo dobrych warunków sanitarnych. Takie powinny być na co dzień.

Marek Krojcig z winnicy Stara Winna Góra zdradza, że jemu spełnienie wszystkich administracyjnych wymogów zajęło rok. - Trzeba się tym było zajmować stale, bo co jakiś czas pojawiały się kolejne sprawy do załatwienia - opowiada.

Stara Wina Góra przez ostatnie dwa lata zapowiadała prowadzenie wina do obrotu, dlaczego zrobiła to akurat teraz? - Czekaliśmy przez te lata na zamianę przepisów. Nie zmieniły się, więc my się do nich dostosowaliśmy - tłumaczy winiarz.

Gdzie i kiedy po raz pierwszy kupimy lubuskie wino? Trudno uzyskać odpowiedź.

- Chcielibyśmy sprzedawać je na Winobraniu w miasteczku winiarskim, ale są jeszcze pewne trudności - mówi P. Stopczyński. - Zamówiliśmy etykiety, kapturki, wszystko specjalnie dla naszej winnicy. Producenci tych detali są za granicą, czekamy na realizację zamówienia.

- My też chcemy ruszyć na Winobraniu, ale nie jesteśmy pewni, czy się uda - zapowiada M. Krojcig. - W sierpniu opracujemy strategię sprzedaży rocznika 2009, wtedy wszystko będzie wiadomo.

Winnica z Mierzęcina planuje, że towar będzie pierwsza klasa. Unikalny, do kupienia tylko w wybranych miejscach. P. Stoczyński mówi - towar luksusowy. Podawany w pałacu i na degustacjach, a także w wybranych hotelach i restauracjach.

M. Krojcig nazywa to żartobliwie „reglamentacją”. Trunków z Górzykowa na pewno nie kupimy w pobliskim sklepie monopolowym. - Również dlatego, że po prostu jest go niewiele - wyjaśnia winiarz. - Sprzedawać będziemy je tak, by starczyło na cały rok. Nie może przecież zabraknąć wina w winnicy.

W Zielonej Górze będzie pewnie chociaż jeden punkt, w którym kupimy trunki Starej Winnej Góry. Pałac też stawia na lokalność.

Ani w Górzykowie, ani w Mierzęcinie nie dowiedzieliśmy się, ile wina trafi w tym roku na rynek. - Tajemnica handlowa - odpowiada P. Stopczyński.

- Wolałbym nie mówić - słyszymy od M. Krojciga.

Rzecz bowiem w tym, że chociaż winnice mają spore zapasy w piwnicach, do sprzedaży wprowadzono tylko ostatni rocznik. Wcześniejszych się nie da.

Nie znamy ilości butelek, to może chociaż ceny... - Na pewno inna będzie na degustacji czy w restauracji, a inne w normalnej sprzedaży - unika jednoznacznej odpowiedzi P. Stopczyński.

- Mówi się o kwocie 30, 35 złotych... - dociskamy.

- Chyba jako minimalnej - słyszymy w odpowiedzi. - Jeśli w restauracji zwykłe wino chilijskie kosztuje 80 złotych, to przecież unikalny, regionalny towar powinien być co najmniej w takiej cenie.

M. Krojcig na kwotę 35 złotych kiwa potwierdzająco głową. - Ale tu wiele zależy od jakości wina - dodaje. - Nie ma jednego zielonogórskiego trunku. Każda winnica ma swoje wina i też nie są jednakowe. Ceny będą zależeć do jakości.

Stara Winna Góra przymierza się do sprzedaży internetowej, ale na razie sprawdza, czy jest to prawnie dopuszczalne. Już jednak na swojej witrynie zamieściła informacje o siedmiu winach. Tym najlepszym, nagradzanym rieslingiem, rodzina Krojcigów chce uczcić pierwszą sprzedaną butelkę.

Czytaj też: Coraz więcej osób zakłada winnice w okolicach Zielonej Góry

 

 

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska