MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasze perełki popadają w ruinę!

Janczo Todorow
- To skandal, że najstarsza kamienica w mieście może na naszych oczach zniknąć z oblicza ziemi - mówi Rafał Szymczak
- To skandal, że najstarsza kamienica w mieście może na naszych oczach zniknąć z oblicza ziemi - mówi Rafał Szymczak fot. Janczo Todorow
Budowle, których pozbywają się Żary, nie odzyskują świetności w prywatnych rękach.

Miasto sprzedaje zrujnowane zabytki, licząc na to, że prywatny właściciel lepiej o nie zadba i perły architektury odzyskają dawny blask. W rzeczywistości zabytki wyglądają coraz gorzej.

Kilka lat temu miasto pozbyło się najstarszej zachowanej kamienicy przy ul. Żagańskiej. Sprzedano ją prywatnej osobie, bo liczono na to, że nabywca wyremontuje podupadający zabytek. Budynek został zaprojektowany i wzniesiony w latach 30. XVII w. przez żarskiego mistrza murarskiego Andreasa Hindenberga na zamówienie mistrza sukienniczego Johanna Gottlieba Readscha. Od 1723 r. do zakończenia drugiej wojny światowej kamienica należała do mistrza stolarskiego Georga Kornaczewskiego i jego potomków.

- Cały budynek jest spękany, być może niebawem zacznie się sypać - niepokoi się Rafał Szymczak, historyk i regionalista z Towarzystwa Upiększania Miasta. - Obawiam się, że może dojść do katastrofy budowlanej. Do powiększania rysów w murze budynku przyczyniają się również wstrząsy od przejeżdżających samochodów. Na dodatek chodnik w tym miejscu jest bardzo wąski. Można by było zamknąć ulicę, a ruch skierować ulicą Zakopiańską.

Bez armat i żyrandoli

Piękna niegdyś willa przy placu Inwalidów dziś jest niemal zupełnie zrujnowana. Przed wojną w kamienicy mieściła się rezydencja fabrykanta Theodora Frenzla, który posiadał w mieście tkalnie lnu. Rezydencja była przykładem przepychu, na zachowanych fotografiach można podziwiać kryształowe żyrandole, parkiety i stylowe meble.

Przed wejściem stały armatki, z których oddawano salwy podczas większych uroczystości. Dziś po tym przepychu nie ma śladu, a ogołocony i walący się budynek napawa smutkiem. Sypie się piękne żeliwne ogrodzenie, w miejscu jednej ze stylowych bram wstawiono siatkę.

Po wojnie kamienica była w dobrym stanie, mieściło się w niej zjednoczenie węgla brunatnego, później wprowadziła się tam szkoła specjalna. Willi do dziś nie wyremontowano, pod koniec lat 90. starostwo pozbyło się kłopotliwej nieruchomości, sprzedając ją prywatnej spółce, która miała w ciągu pięciu lat wyremontować kamienicę i otworzyć w niej rezydencję. Nic z tego jednak nie wyszło. Obecny właściciel również nie spieszy się z remontem.

Willa u ministra

- To skandal, że tak cenny pod względem artystycznym zabytek popada w ruinę - oburza się R. Szymczak. - Trzy lata temu zwróciliśmy się w tej sprawie do wojewódzkiego konserwatora zabytków, z prośbą o wpisanie kamienicy do rejestru zabytków. Dawna willa to prawdziwa perła architektoniczna, szkoda, żeby została zniszczona. W mieście już wiele zabytkowych budynków zniszczono w podobny sposób.

Po interwencji ,,GL'' wojewódzki konserwator zabytków Barbara Bielinis-Kopeć postanowiła wpisać kamienicę do rejestru. - Podjęliśmy w tej sprawie decyzję, która jednak została zaskarżona przez obecnego właściciela do ministerstwa kultury.

Teraz wszystko zależy od ministra, nasza decyzja o wpisanie obiektu do rejestru zabytków jest na razie nieprawomocna. A w związku z tym, nie możemy jeszcze ingerować i nie możemy właścicielowi nakazać przeprowadzenia remontu - zaznacza B. Bielinis-Kopeć.

Nie ma spisu

Ale nie tylko kamienica Kornaczewskich i willa Frenzla sypią się na oczach wszystkich. Podobny los spotkał karczmę żydowską przy ul. Żagańskiej. Do wzięcia są także Szkoła Rycerska, na nabywców czekają spichlerz, stajnie oraz śledziarnia przy ul. Poznańskiej.

- W ratuszu miała być sporządzona inwentaryzacja zabytków, jest przecież Fundacja Rewitalizacji Miasta. Nic z tego nie wyszło. A miasto powinno wspierać odbudowę zabytkowych kamienic, choćby w ramach partnerstwa publiczno - prywatnego. Radni też powinni dostrzec zagrożenie, za parę lat po zabytkach nie pozostanie śladu - obawia się R. Szymczak.

- Miasto nie jest w stanie utrzymywać wszystkich zabytków w mieście, tym bardziej tych, które są w rękach prywatnych - uważa Dariusz Grochla, przewodniczący rady miejskiej. - Dlaczego mamy z podatków od przedsiębiorców i pozostałych mieszkańców odbudowywać prywatną własność? Jest również służba konserwatorska, dlaczego nie wyegzekwuje od właścicieli?

Będzie kontrola

- Jeżeli budynki zaczną się sypać i będą zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców, to właściciele tych zabytków poniosą odpowiedzialność karną. A ruchu w ul. Żagańskiej nie można wstrzymywać tylko dlatego, że prywatny właściciel nie dba o swój budynek - stwierdza Ewaryst Stróżyna, naczelnik wydziału infrastruktury urzędu miejskiego.

- Stan zabytków w mieście niepokoi nas, w najbliższym czasie wybieramy się na kontrolę do Żar - mówi B. Bielinis-Kopeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska