Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieszczęśliwi po derbach

(ds, zico, af, zs, flig)
Obrońca Polonii Intermarche Słubice Arkadiusz Żyluk (z lewej) musiał się sporo napracować, aby powstrzymywać napastnika Pogoni Świebodzin Marka Wolaka. Obaj piłkarze walczyli ostro ale fair, a drużyny podzieliły się punktami.
Obrońca Polonii Intermarche Słubice Arkadiusz Żyluk (z lewej) musiał się sporo napracować, aby powstrzymywać napastnika Pogoni Świebodzin Marka Wolaka. Obaj piłkarze walczyli ostro ale fair, a drużyny podzieliły się punktami. fot. Tomasz Gawałkiewicz
Arka chyba pogrzebała szanse na utrzymanie. Lechia wygrała w dziesiątkę z rezerwami mistrza Polski. Chrobry poległ w Dobrzeniu Wlk.

NAJLEPSI SNAJPERZY

NAJLEPSI SNAJPERZY

14 bramek - Robert Żbikowski (GKS J.); 13 - Maciej Malinowski (GKP); 11 - Piotr Burski; 10 - Tomasz Jaworski (Skalnik); 9 - Grzegorz Kuświk (obaj Gawin); 8 - Łukasz Janoszka (Walka), Ousmane Sylla (Polonia Intermarche), Krzysztof Rośmiarek, Emil Drozdowicz (obaj Lechia);7 - Damian Sadowski (GKS K.), Damian Wrześniak, Mariusz Narwojsz (obaj GKS J.), Rafał Wawrzyńczok (Walka), Łukasz Kołodyński (Pogoń), Sebastian Gielza (GKS K.), Radosław Druciak; 6 - Piotr Błauciak (obaj Chrobry), Grzegorz Oberaj (Rozwój), Mirosław Wania, (Walka), Mariusz Adaszek (GKS J.), Radosław Flejterski (Arka/Gawin); 5 - Radosław Bugaj (Polonia Intermarche), Paweł Jankowski (TOR), Damian Sołtysik, Mariusz Przybylski, Artur Lenartowski, Piotr Malinowski (wszyscy Raków), Mariusz Ekiert (Pogoń/Arka), Daniel Giza (Gawin), Arkadiusz Jarymowicz (GKP).

Charakter pokazała Lechia. Mimo zawirowań wokół klubu, piłkarze pokonali na wyjeździe rezerwy Zagłębia Lubin. Zawiódł Chrobry, który przegrał z ostatnią drużyną w tabeli.

Gdy brakuje sił...

Gorzowianie wywieźli trzy punkty z Nowej Soli. Dla Arki ta porażka może mieć poważne konsekwencje. Włącznie ze spadkiem do czwartej ligi.

Wydawało się, że nowosolanie rzucą na szalę wszystkie siły. Tak było, ale starczyło im ich na zaledwie 45 minut. W drugiej połowie gorzowianie spokojnie wypunktowali rywala.

Transmisja z meczu Azerbejdżan - Polska zrobiła swoje. Na trybunach zasiadło o wiele mniej widzów niż zazwyczaj. Ci, którzy przyszli nie zobaczyli nic nowego. Arka nieźle grała przez pierwszą połowę, by w drugiej zupełnie ,,usiąść" kondycyjnie. Tak solidny zespół jak GKP nie mógł tego nie wykorzystać. I tak punkty pojechały do Gorzowa.

Przez pierwsze minut nic się nie działo. Zespoły walczyły o piłkę w środku pola, ale nie potrafiły się zbliżyć do bramki rywala. W 20 min oglądaliśmy pierwszą przemyślaną akcję w wyniku której Piotr Gajewski miał szanse na zdobycie prowadzenia dla gorzowian. Później ożywili się nowosolanie. W 23 min Arkadiusz Gallewicz ostro strzelił nad poprzeczką. Dwie minuty później po rzucie rożnym zakotłowało się pod bramką gorzowian. Dawid Dłoniak sparował strzał, nie miał już szans na obronę poprawki w wykonaniu Tomasza Ilnickiego. Jednak piłkę zmierzającą do siatki wybił Arkadiusz Jarymowicz. W końcówce pierwszej połowy przed szansą stanął Maciej Malinowski, ale Zbigniew Smółka znakomicie zażegnał niebezpieczeństwo.

Wydawało się, że w drugiej połowie Arka rzuci się na rywala. Gospodarzom starczyło jednak sił na kwadrans. Goście spokojnie rozbijali ich próby ataków i czekali na swoją szansę. Ta stworzyła się w 65 min. Z rzutu rożnego centrował Gajewski. Piłka trafiła do Arkadiusza Skórczyńskiego. Ten dostrzegł zupełnie nieobstawionego Adama Więckowskiego. Zagrał do niego i Smółka nie miał szans. Kibice nowosolscy zupełnie słusznie pytali: gdzie był obrońca, który powinien kryć Więckowskiego?

Ta bramka zupełnie dobiła gospodarzy, którzy nawet słabsi kondycyjnie od rywala, przy stanie 0:0 mogli liczyć na łut szczęścia. Owszem, piłkarzom Arki nie można odmówić ambicji. Starali się, próbowali, ale nie potrafili stworzyć choćby jednej sytuacji na wyrównanie. Goście tymczasem grali spokojnie, rozważnie i z dużą pewnością siebie. Rozstrzygniecie padło w 86 min. Nowosolanie nadziali się na klasyczną kontrę. W jej efekcie na bramkę samotnie popędził Gajewski, Smółka robił, co mógł, wyszedł z bramki, ale był bezradny wobec podania do Malinowskiego, a przecież snajper GKP to zawodnik, który nie marnuje okazji. I nie zmarnował.

ARKA NOWA SÓL - GKP GORZÓW WLKP. 0:2 (0:0)
Bramki: Więckowski (65), Malinowski (86).
ARKA: Smółka - Kaźmierczak, Galuś, Duduć (od 70 min Duduć), Ilnicki - Gallewicz, Janczak, Żebrowski, Hajdamowicz (od 78 min Liberek) - Gajos (od 78 min Rozynek), Kosztowniak.
GKP: Dłoniak - Nabzdyk, Więckowski, Skórczyński - Jarymowicz, Szczurek (od 46 min Konefał), Chrzanowski, Maciszewski (od 61min Weres), Szwiec (od 90 min Czarnecki), Gajewski (od 88 min Hołub) - Malinowski.

Lepsi od rezerw mistrzów

Lechia, mimo kłopotów finansowych, pojechała na mecz do Lubina i dobrze zrobiła, bo... wygrała.

Ze zwycięstwa cieszyli się jednak tylko piłkarze. Trener Grzegorz Kowalski nie chciał skomentować spotkania i szybko udał się do szatni. Zaprzeczył jedynie pogłoskom, że składa rezygnację i poinformował, że do środy daje swoim zawodnikom wolne. W pierwszej połowie mecz był wyrównany, jednak groźniejsze sytuacje stwarzali zielonogórzanie.

W 21 min. Adrian Łuszkiewicz strzelił bardzo mocno z rzutu wolnego, Jakub Jesionkowski wybił piłkę przed siebie, a Emil Drozdowicz skuteczni dobił. Chwilę później mógł zdobyć drugą bramkę, ale trafił w słupek. Po zmianie stron gospodarze przeważali zdecydowanie, momentami nie schodzili z połowy gości.

W 58 min. Drozdowicz drugi raz umieścił piłkę w bramce rywali, tym razem po kontrze Michała Zawadzkiego. Miejscowi odpowiedzieli tylko jednym golem Michała Zapaśnika. W 80 min. Drozdowicz miał szansę na hat tricka, niestety jego strzał z rzutu karnego obronił Jakub Jesionkowski. Dodajmy, że od 25 min Lechia grała osłabiona, gdyż czerwona kartkę (po drugiej żółtej) zobaczył Krzysztof Szeląg. Siły wyrównały się dopiero w 83 min kiedy, po czerwonej kartce (też za drugą żółtą) boisko opuścił Marek Opałacz.

ZAGŁĘBIE II LUBIN - LECHIA ZIELONA GÓRA 1:2 (0:1)
Zapaśnik (62) - Drozdowicz 2 (21, 58)
LECHIA: Twarowski - Świniarek, Szeląg, Pochylski (od 69 min Jagiełło), Topolski - Zawadzki (od 90 min Wierzbicki), Mendes, Łuszkiewicz, Świtaj - Jeremicz (od 90 min Pawliczak), Drozdowicz (od 87 min Rośmiarek).

Przesądziły nożyce

Głogowianie po słabym meczu przegrali niezwykle ważny pojedynek z pewnym już spadkowiczem. Gospodarze od 40 min grali w dziesiątkę, ale i tak okazali się lepsi.

Początek był jednak obiecujący dla przyjezdnych. Pierwsza szansa nadarzyła się już w 10 min. Maciej Soboń zagrał w pole karne do Mateusza Milkowskiego, którego strzał instynktowne odbił nogami bramkarz. W 25 min Milkowski nie wykorzystał podania Pawła Kwiatkowskiego. Tym razem golkiper wybił piłkę na rzut rożny. Przewaga głogowian przyniosła efekt w 28 min. Po podaniu Sobonia, Michał Szuszkiewicz znalazł się w sytuacji "sam na sam", ale w polu karnym został sfaulowany przez Łukasza Kotalę. Sędzia bez wahania podyktował "jedenastkę", którą na bramkę zamienił Milkowski.

Radość gości nie trwała długo. Dwie minuty później, po rzucie za autu, piłkę na głowę dostał Jarosław Draguć, który przy biernej postawie obrońców pewnie pokonał Sławomira Cupera. Jeszcze tuż przed przerwą szczęścia próbował Radosław Druciak, ale na posterunku był bramkarz.

Druga połowa zaczęła się bardzo niepomyślnie dla przyjezdnych. Sławomir Sięczewski pięknymi nożycami z 15 metrów trafił do siatki. Po tym golu z głogowian uszło powietrze. Co prawda próbowali atakować, ale bez skutku. Gospodarze cofnęli się na własną połowę szczelnie murując własną bramkę. Warto dodać, że od 40 min TOR grał w dziesiątkę. Za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Damian Kot.

TOR DOBRZEŃ WIELKI - CHROBRY GŁOGÓW 2:1 (1:0)
Bramki zdobyli: Draguć (30), Sieńczewski (48) - Milkowski (28 - karny)
CHROBRY: Cuper - Herbus, Papuszka, Plewko (od 66 min Pieniążek) - Rola, Soboń (od 77 min Niedźwiedź), Kwiatkowski, Sybis, Druciak (od 86 min Smolin) - Szuszkiewicz, Milkowski.

Filmowa bramka Adamczewskiego

Już kilka dni przed meczem mówiono o pozasportowych aspektach tego pojedynku. Jednak piłkarze szybko przecięli wszelkie spekulacje. Na boisku grano czysto.

Nie dość, że dla Pogoni był to kolejny mecz o wszystko, to gospodarze wystąpili bardzo osłabieni. Zabrakło dwóch kluczowych obrońców: Łukasza Kołodyńskiego i Macieja Grochowskiego, którzy pauzowali za kartki. Do obrony został cofnięty Tomasz Iwanowski. Doświadczony piłkarz spisał się bardzo dobrze i pokazał, że potrafi grac nie tylko w ofensywie.

Pierwsza połowa nie zachwyciła. Od początku przewagę posiadali goście. Widać było ich większą dojrzałość w grze. Polonia była częściej przy piłce, natomiast miejscowi grali z kontry i to oni pierwsi zagrozili bramce Piotra Dmuchowskiego. W 13 min Marek Wolak popędził lewym skrzydłem i z kilkunastu metrów z ostrego kąta uderzył obok słupka.

Potem szansę mieli przyjezdni. W 15 min najlepszy wśród polonistów Krzysztof Kaczmarczyk potężnie uderzył z 35 m, ale przeniósł piłkę minimalnie nad bramką. Najlepszą okazję goście mieli w 23 min gdy po zagraniu Artura Anioła, strzał Ousmanea Sylli z kilkunastu metrów obronił Arkadiusz Fleszar.

W 33 min gospodarze zmarnowali swoją najlepszą okazję. Wolak otrzymał długie podanie od Iwanowskiego i znalazł się sam na sam z Dmuchowskim. Bramkarz gości pokazał jednak klasę.

W drugiej połowie wreszcie padły gole. Pod bramką słubiczan groźnie zrobiło się w 54 min gdy Artur Nowaczyk ograł Arkadiusza Żyluka i wyłożył piłkę Mariuszowi Ekiertowi lecz ten uderzył obok. Pięć minut później szansy szukał Łukasz Kałużny ale z 20 m posłał piłkę nad bramką. Z kolei w 70 min Fleszar musiał interweniować po strzale Marcina Adamczewskiego.

Jednak w okresie przewagi Poloni Intermarche gola zdobyła Pogoń. Z lewej strony pola karnego faulowany był Guyguy. Ostre dośrodkowanie Romana Kopacza przeszło nad wszystkimi graczami, a akcję zamknął Iwanowski i było 1:0.

Goście natychmiast rzucili się do odrabiania strat. W 80 min słubiczanie zdobyli wyrównującego gola i mimo że był to samobój arbiter nie go uznał, twierdząc, że będący na spalonym Sylla absorbował bramkarza i nieszczęśliwie interweniującego Tomasza Cenina.

Pięć minut później atakujący goście nadziali się na kontrę, która powinna przesądzić o zwycięstwie miejscowych. Akcje wyprowadził Kopacz i ładnie wypuścił Guyguy. Ciemnoskóry napastnik znalazł się sam na sam z Dmuchowskim, ale bramkarz Polonii Intermarche znów uratował swój zespół.

Ta sytuacja zemściła się na Pogoni dwie minuty później, gdy piłka trafiła do stojącego prawie 30 m przed bramką Adamczewskiego. Słubicki pomocnik popisał się kapitalnym, godnym kamer telewizyjnych, uderzeniem i wyrównał wynik pojedynku.

POGOŃ ŚWIEBODZIN - POLONIA INTERMARCHE SŁUBICE 1:1 (0:0).
Bramki: Iwanowski (75) dla Pogoni oraz Adamczewski (87) dla Polonii Inetmarche.
POGOŃ: Fleszar - Jasiński, Iwan, Iwanowski, Cenin - Górecki, Rubacha, Kopacz, Nowaczyk - Wolak (od 61 min Guyguy), Ekiert (od 83 min Sheremet).
POLONIA INTERMARCHE: Dmuchowski - Kozioła, Ziemniak, Bączyk, Żyluk - Kaczmarczyk, Kałużny, Smolec (od 65 min Timoszyk), Adamczewski (od 90 min Varhanik) - Anioł (od 72 min Sylwestrzak), Sylla.

Pozostałe wyniki

Gawin Królewska Wola - Rozwój Katowice 3:0 (1:0). Piątkowski (44), Szczepanik (83), Flejterski (90); Walka Zabrze - GKS Jastrzębie 1:0 (1:0). Lindner (26); GKS Katowice - Szczakowianka Jaworzno 3:0 (1:0). Gielza 2 (55, 65), Sroka (31); Raków Częstochowa - Skalnik Gracze 0:0.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska