Czytaj też: Włoski strajk w marketach
Dokładnie o 10.00 stanąłem w kolejce przy kasie w nowosolskiej Biedronce przy ul. Wojska Polskiego. Przede mną dwie osoby. Obsługa szła sprawnie. Normalnie jak co dzień. Skasowanie mojego pełnego koszyka zajęło ekspedientce około minuty. Po zapłacie zapytałem o strajk. Pracownicy nie chcieli jednak udzielać jakichkolwiek informacji.
- U nas strajku nie ma, ale proszę się spytać kierownika - powiedział jeden z nich. Po chwili przyszedł jego przełożony. Poinformował mnie, że nie może udzielić żadnych informacji na temat strajku: - Proszę dzwonić do centrali firmy, może tam coś więcej wiedzą.
O 10.30 odwiedziłem następny hipermarket. Tym razem Carrefour przy ul. Staszica. Pytam o strajk. Kilka osób stoi w kolejce do kasy. Obsługa wygląda normalnie. Szukam kierownika sklepu i zagaduję, czy wie o proteście. - U nas pracujemy jak zwykle - odpowiada. - Nie ma mowy o jakiejkolwiek wolniejszej obsłudze klientów. Nie ma żadnego strajku.
Czytaj też: Pracownicy hipermarketów będą strajkować?
Godzina 11.00, market Biedronka przy ul. Głowackiego. Dużo klientów, pracownicy układają towar na półkach. Ci przy kasach pracują pełną parą, w zwykłym tempie. Pytam klientów, czy słyszeli, że mogą być dzisiaj wolniej obsługiwani.
- Nawet nie zauważyłam, że jest dziś jakiś strajk - opowiada Wiesława Janiak, która przyszła na zakupy ze swoimi wnukami. - Spotkałam się z miłą i szybką obsługą. Zresztą jak zwykle w tym sklepie.
Stojącego obok pana Marka też zdziwiło pytanie o protest pracowników. - Pierwsze słyszę - mówi. - Ale gdyby to była prawda, na pewno poparłbym tych ludzi harujących przy kasach. Nie wiem, jak oni żyją za te głodowe pensje. Pewnie nie strajkują, bo się boją.
O co chodzi pracownikom hipermarketów? Dlaczego zdecydowali się na strajk i co się stało, że protest w Nowej Soli się nie udał?
- Zarobki pracujących w hipermarketach są śmiesznie niskie - mówi Alicja Forysiak, przewodnicząca Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Solidarność Carrefour. - Dodatkowo można ich zwolnić z dnia na dzień, bez podania przyczyny. Nie zgadzamy się na takie traktowanie. Stąd nasz protest. Na razie w formie strajku włoskiego, a jeśli on nic nie da, zamanifestujemy w ostrzejszy sposób - wyjaśnia A. Forysiak. - Jeśli chodzi o Nową Sól, strajk się nie udał, bo w sklepie działającym w tym mieście nie ma naszych związków. A pracownicy nie przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji Solidarności.
Niepowodzenie akcji nie jest zaskoczeniem dla Piotra Krzyżaniaka z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza: - Problem organizatorów strajku polega na tym, że skupiają się wyłącznie na pracownikach zatrudnionych w hipermarketach na etat. Związkowcy pomijają kwestię ludzi pracujących w sklepach, ale skierowanych do nich przez firmy zewnętrzne. A to tu tkwi problem! Bo w chwili wybuchu jakiegokolwiek strajku pracodawca dzwoni po wszystkich pracujących na etatach. Oni w ciągu godziny są w stanie zastąpić tych, którzy zastrajkowali, ale pracują w sklepie na zlecenie firm zewnętrznych. A poza tym ludzie po prostu strasznie się boją zastrajkować - kończy P. Krzyżaniak.
Czytaj też: Z życia kasjera: klienci nas poniżają i wyzywają od ostatnich
Postulaty protestujących pracowników hipermarketów, reprezentowanych przez
Krajową Sekcję Pracowników Handlu NSZZ Solidarność:
- godnych warunków pracy
- godziwej płacy
- stałych umów o pracę
- zwiększenia zatrudnienia
- pracy w pełnym wymiarze czasu pracy
- swobody zrzeszania się
- wolnych niedziel
- zmiany prawa, które z elastycznych form zatrudnienia uczyniły formy patologiczne
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?