Każda edycja różni się nieco od poprzedniej, czy to trasą czy to liczbą uczestników. Jest jednak element, który spaja w ponad ćwierćwiecznej historii wszystkie biegi. To 64-letni Roman Terlikowski, który w niedzielę w półmaratonie pobiegnie po raz 27.
- Systematycznie trenuję - odpowiada zapytany o sekret swojej formy. - W tygodniu robię do 8 km, w weekendy mniej. I tak jestem ostrożniejszy, bo kilka lat temu zaczęły się kontuzje. Ale bieganie to moja pasja - mówi.
Od lat tradycją jest, że R. Terlikowski startuje z numerem oznaczającym kolejną edycję półmaratonu. - To się zaczęło jakieś 8 lat temu. Biegam też w koszulkach z poprzednich edycji - zdradza. - Chciałbym ukończyć wszystkie możliwe edycje. Zwłaszcza, że mamy jeden taki bieg - mówi. Z Półmaratonem Solan zbiegła się w czasie podobna impreza organizowana w Grodzisku Wlkp. - Tam startowałem już trzy razy, ale w takim wypadku wybrałem Nową Sól - dodaje R. Terlikowski.
W tym roku uczestnicy biegu przetrą nowy szlak. Niedzielne zmagania lekkoatletów rozegrają się głównie na ul. Kościuszki i Przemysłowej. Start i meta wraca z kolei na ul. Św. Barbary. - Zmieniliśmy trasę ze względu na różne inwestycje. Teraz dodatkowym utrudnieniem jest powódź, więc dobrze się stało, że trasa jest taka, a nie inna - tłumaczy dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Nowej Soli, Grzegorz Rogula.
- Bieg na początku nie był nawet półmaratonem, a trasa prowadziła do Otynia i z powrotem. Gdy trasa uległa wydłużeniu biegało się do Kożuchowa i z powrotem. Chciałem nawet wrócić do takiego wariantu, ale przy obecnym natężeniu ruchu jest to niemożliwe. Rozmawiałem ze specjalistami i wybili mi ten pomysł z głowy - mówi G. Rogula.
Półmaraton Solan to nie tylko wykręcanie najlepszych czasów i sportowa rywalizacja. To także okazja, by poznać wiele pouczających, życiowych historii. - Wiele lat temu przyszedł do mnie pewien mężczyzna, tak głęboko uzależniony od alkoholu, że nie mógł już normalnie funkcjonować - opowiada Aleksander Tomaszewski z Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
- Pomogliśmy mu, został naszym podopiecznym. Dziś w ogóle nie pije i często udziela się społecznie. Zaczął biegać i wystartuje również w półmaratonie. Ja również zgłosiłem swój udział, bo chcę razem z nim pobić własny rekord. Obiecał, że będzie biegł razem ze mną - mówi A. Tomaszewski. - I tak jak my kiedyś wyciągnęliśmy go z uzależnienia, tak on teraz będzie ciągnął mnie do mety - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?