Przed stołówką ośrodka pomocy społecznej w Żaganiu kolejka po bezpłatne obiady ustawia się na długo przed jej otwarciem. Dla wielu osób to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia.
Codziennie obiady jada tu 286 osób. Dodatkowych 10 stołuje się w restauracji Tropik dzięki lokalnemu przedsiębiorcy Karolowi Jersakowi, który od dwóch lat funduje 250 obiadów miesięcznie. Bezpłatny posiłek w szkołach je 289 żagańskich dzieci.
Od nowego roku, za sprawą rządowego programu "Posiłek dla potrzebujących", liczba dożywianych osób pójdzie w górę. Do pomocy będzie się kwalifikować każdy, u kogo dochód w rodzinie nie przekracza 474 zł na osobę (w przypadku ludzi samotnych - 691 zł 50 gr). Dotychczas klientami ośrodków pomocy mogli zostać tylko ci, u których dochód w rodzinie nie przekraczał 316 zł na osobę lub 461 zł w przypadku osób samotnych. W niektórych gminach zmiana progu nawet podwoi liczbę dożywianych. I będzie problem, bo posiłki dla biednych tylko w części ma finansować budżet państwa. Resztę musi dołożyć gmina ze swojej kasy.
Obiad na kółkach
Izabella Hałas, kierowniczka żagańskiego ośrodka pomocy społecznej, nie martwi się o pieniądze. - Włodarze miasta na jedzenie nie żałują - mówi. - Boję się jednak, jak poradzimy sobie z dowożeniem obiadów do chorych lub niepełnosprawnych. Program zakłada, że w przypadku, gdy ktoś nie będzie mógł przyjść do stołówki, jedzenie pojedzie do niego do domu. A do tego potrzebny byłby specjalny samochód.
I. Hałas rozważa zamianę obiadów na zasiłki celowe. Zamiast codziennej ciepłej zupy niektóre osoby mogłyby odbierać równowartość miesięcznej stawki żywieniowej. W żagańskim ośrodku pomocy jednodaniowy obiad kosztuje 2 zł 68 gr, dwa dania są o 1 zł droższe. Zasiłek będzie więc wynosić 62 zł lub 85 zł.
Bez stołówki
Z tego, że gmina będzie musiała się zająć obiadami dla biednych, nie jest zadowolony Zdzisław Lubas, wójt gminy Wymiarki: - Talerz zupy nie rozwiąże problemu. Gdyby rząd dał pieniądze na tworzenie miejsc pracy w gminie, to byłoby coś! Nie widzę żebrzących pod naszym kościołem ani słaniających się z głodu. U nas potrzebne są zakłady pracy. Rząd zrzuca na barki gminy coraz więcej obowiązków. Od czasu, gdy wypłacamy zasiłki, dodałem etat w urzędzie, jego utrzymanie kosztuje rocznie 40 tys. zł. Teraz będę musiał dokładać do obiadów. Za co mam inwestować?
Nie wiadomo też, gdzie w Wymiarkach gotowano by i wydawano obiady dla biednych. W gminie nie ma ani jednej restauracji. Stołówka jest tylko w szkole.
- Nie wiem, czy dyrektorka szkoły zgodzi się, by stołowali się u niej nasi podopieczni. To są różni ludzie - zastrzega kierowniczka ośrodka pomocy w Wymiarkach Bożena Sowińska.
Dożywianie w lutym
Program "Posiłek dla potrzebujących" ruszy prawdopodobnie w lutym. Do końca stycznia ośrodki pomocy mają czas, by do urzędu wojewódzkiego wysłać wniosek. Znajdą się w nim takie informacje, jak: liczba osób kwalifikujących się do dożywiania, koszty, udział finansowy gminy. Jan Piotrowiak, burmistrz Gozdnicy, która boryka się z wysokim bezrobociem, do rządowego programu przystąpi. - Jakie to ma znaczenie, czy gmina jest zasobna czy nie. Ludzie są biedni i trzeba im pomóc - uważa włodarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?