Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrońca Ryszarda Knecia chce uniewinnienia

Zbigniew Borek
Ryszard Kneć ze swoim obrońcą Arturem Wiśniewskim .
Ryszard Kneć ze swoim obrońcą Arturem Wiśniewskim . fot. Zbigniew Borek
- Mój klient jest niewinny - mówił na dzisiejszej rozprawie Artur Wiśniewski, adwokat oskarżonego o jazdę po alkoholu sekretarza miasta Ryszarda Knecia.

Jeśli jednak sąd uzna Knecia winnym, to mec. Wiśniewski chce, żeby nie orzekał kary. - Mój klient już został ukarany przez media - mówił mecenas.

Opary, lecytyna, piwo

Przypomnijmy: 15 grudnia zeszłego roku wieczorem Kneć przejechał skrzyżowanie na pomarańczowym świetle. Zatrzymali go policjanci. Alkomat wykazał 0,28 prom., następnie 0,22, a badanie krwi - 0,1.

Sekretarz zeznał wtedy policjantom, że tego dnia pił piwo do obiadu, zażył też leczniczą lecytynę. - Ale nie miałem wtedy pojęcia, że ona ma 16 proc. spirytusu. Zastanówcie się: gdybym o tym wiedział, to przecież bym nie dmuchał w alkotest. Który kierowca by dmuchał? - mówił Kneć dziennikarzom po dzisiejszej rozprawie.

Ci jednak pamiętali: nazajutrz po zatrzymaniu Kneć tłumaczył "Gazecie Lubuskiej", że nawdychał się też oparów spirytusu, którym czyścił meble. - Cały czas zastanawiałem się nad przyczyną, dla której alkotest wskazał, że jestem po alkoholu - tak interpretował to dziś dziennikarzom przed budynkiem sądu przy ul. Chopina.

Policja oskarża

Na sali rozpraw oskarżyciel z policji, starszy sierżant Andrzej Federkiewicz, zażądał dla Knecia 1 tys. grzywny i kary roku zakazu kierowania pojazdami.

- Nie ma żadnej wątpliwości, że oskarżony był po alkoholu. Pewnie nigdy nie dowiemy się, czy to było piwo, wódka, wino, czy może, jak twierdzi oskarżony, lecytyna na spirytusie, ale to dla sprawy nie ma żadnego znaczenia. Niezaprzeczalne jest to, że był po alkoholu - mówił Frydrykiewicz.

I dodawał: - Nie podlega też żadnej wątpliwości, że oskarżony wjechał na skrzyżowanie na pomarańczowym świetle, czego zabrania kodeks drogowy. Na nagraniu wideokamery w nieoznakowanym radiowozie widać, że na sąsiednim pasie ruchu samochody już stały, kiedy auto oskarżonego wjechało na skrzyżowanie.

Mamy tylko lecytynę

Obrońca sekretarza Artur Wiśniewski utrzymuje, że tego dnia pił on tylko lecytynę na spirytusie. Kwestionował zarówno to, że Kneć mógł się zatrzymać na pomarańczowym świetle, nie powodując zagrożenia dla pojazdów jadących tuż za nim, jak i wskazania alkotestu.

- W protokole policyjnym nie ma wydruku z alkotestu. W takiej sytuacji jedynym wiarygodnym jest badanie krwi, które wskazało, że oskarżony miał 0,1 promila, co nie jest wykroczeniem - mówił mec. Wiśniewski.

Podważał też ekspertyzę biegłego Krzysztofa Borowiaka, który orzekł, że "winna" nie mogła być lecytyna.

- Policja wprowadziła biegłego w błąd, informując go, że mój klient pił lecytynę między 15.00 a 16.00, gdy naprawdę on od początku mówił, że to było tuż przed 20.00, kiedy wyjechał do Castoramy po zakupy - mówił mec. Wiśniewski.

Na dowód kolejny raz przywołał eksperyment z lecytyną - ale tym razem przeprowadzony w "warunkach procesowych" (czego żądał sąd), czyli przez lekarza Piotra Dębickiego w laboratorium. Pomiary potwierdziły wersję sekretarza, ale podczas eksperymentu wypił on w ciągu kwadransa 150 g lecytyny, gdy zalecana dawka wynosi 3x20 g na cały dzień.

Z ostrożności procesowej

Adwokat wniósł o uniewinnienie sekretarza, a w razie uznania go winnym "z ostrożności procesowej" - o nieorzekanie kary. - Już poniósł karę. Tylko w "Gazecie Lubuskiej" naliczyliśmy 13 artykułów na ten temat - mówił sądowi Wiśniewski.

Sędzia Beata Wolska zamknęła sprawę, zapowiadając ogłoszenie wyroku na 10.00 w piątek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska