Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oceniamy pracę straży miejskiej w Dębnie

Jakub Pikulik 0 95 722 57 75 [email protected]
Dzięki interwencji strażników udało się na gorącym uczynku złapać kilka osób, wywożących śmieci na dzikie wysypisko przy ul. Kolejowej. Teraz nikt nie wywozi tam już odpadów.
Dzięki interwencji strażników udało się na gorącym uczynku złapać kilka osób, wywożących śmieci na dzikie wysypisko przy ul. Kolejowej. Teraz nikt nie wywozi tam już odpadów. fot. Archiwum SM w Dębnie
"Miało być cacy, a już na pewno lepiej niż było. No właśnie miało, bo straż widać było co najwyżej przez tydzień" - napisał na naszym forum internauta. Postanowiliśmy sprawdzić, jak działa straż miejska w Dębnie.

Miasto jest podzielone. Część mieszkańców twierdzi, że strażnicy robią kawał dobrej roboty i to głównie dzięki nim w mieście panuje coraz większy ład i porządek. Są też i tacy, którzy twierdzą, że wydawanie pieniędzy na staż miejską to głupota. - Lepiej przeznaczyć je na policję, oni na pewno zrobiliby tu porządek - mówią.

Nie tylko miasto

- Działamy nie tylko na terenie miasta, ale też okolicznych wsi. To naprawdę duży teren, a nas jest pięciu - tłumaczy Zbigniew Podziński, komendant straży miejskiej. Zaraz jednak dodaje, że jego zdaniem funkcjonariusze bardzo dobrze sobie radzą i nie zaniedbują swoich obowiązków. Czym zajmują się strażnicy? - Przede wszystkim dbamy po ład i porządek. Likwidujemy dzikie wysypiska śmieci, ścigamy osoby zaśmiecające okoliczne lasy, wyłapujemy bezpańskie psy i szukamy im właścicieli - wylicza komendant.

Do najważniejszych akcji zalicza też tę, mającą na celu zaprowadzenie porządku na terenach wiejskich. - W tym celu odwiedzamy wszystkie gospodarstwa. Pukamy od domu do domu. Sprawdzamy, czy na podwórkach jest porządek, czy ludzie nie palą śmieci, czy mają podłączone szamba - wyjaśnia Barbara Rzechółka, inspektor do spraw ochrony środowiska, która wspólnie ze strażnikami odwiedza wsie. Na potwierdzenie komendant pokazuje przepastną teczkę, w której jest dokumentacja fotograficzna tego, jak ludzie zanieczyszczają najbliższe im środowisko. Jest tam wszystko: sterty opon, palone śmieci, kanalizacja wypuszczona wprost do jeziora. - Po naszej interwencji to wszystko się zmieniło - zapewnia komendant.

Zbyt skrupulatni?

Część mieszkańców miasta zarzuca jednak strażnikom, że ci często się "czepiają". - Wystarczy, że ktoś jednym kołem wjedzie na chodnik, a oni już stawiają mandaty. Przepędzają z targowiska starsze osoby, które sprzedając marchewkę i inne warzywa chcą sobie dorobić do marnej emerytury. Chyba nie na tym powinna polegać ich praca - mówi dwóch mężczyzna spotkanych w centrum miasta. Nie chcą nazwiska w gazecie.

- Musimy egzekwować przepisy - odpowiada na zarzuty komendant. Jedno jest pewne: strażnicy są widoczni. Niemal wszyscy mieszkańcy z którymi rozmawialiśmy twierdz, że funkcjonariusze często odbywają piesze patrole, czasem też jeżdżą po mieście autem. - Za to stawiam im czwórkę. Chodzą, widać ich, a dzięki temu w mieście jest bezpieczniej - mówi Edyta Sosnowska, mieszkanka Dębna. Sam komendant zaznacza, że zależy mu na tym, żeby podległe mu osoby byli widoczni. - Preferuję patrole piesze. Funkcjonariusze często właśnie w taki sposób przemierzają miasto. Ostatnio chyba nawet trochę przesadziliśmy, bo w czasie największych mrozów funkcjonariusze się zwyczajnie rozchorowali - wyznaje Z. Podziński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska