Miasto jest podzielone. Część mieszkańców twierdzi, że strażnicy robią kawał dobrej roboty i to głównie dzięki nim w mieście panuje coraz większy ład i porządek. Są też i tacy, którzy twierdzą, że wydawanie pieniędzy na staż miejską to głupota. - Lepiej przeznaczyć je na policję, oni na pewno zrobiliby tu porządek - mówią.
Nie tylko miasto
- Działamy nie tylko na terenie miasta, ale też okolicznych wsi. To naprawdę duży teren, a nas jest pięciu - tłumaczy Zbigniew Podziński, komendant straży miejskiej. Zaraz jednak dodaje, że jego zdaniem funkcjonariusze bardzo dobrze sobie radzą i nie zaniedbują swoich obowiązków. Czym zajmują się strażnicy? - Przede wszystkim dbamy po ład i porządek. Likwidujemy dzikie wysypiska śmieci, ścigamy osoby zaśmiecające okoliczne lasy, wyłapujemy bezpańskie psy i szukamy im właścicieli - wylicza komendant.
Do najważniejszych akcji zalicza też tę, mającą na celu zaprowadzenie porządku na terenach wiejskich. - W tym celu odwiedzamy wszystkie gospodarstwa. Pukamy od domu do domu. Sprawdzamy, czy na podwórkach jest porządek, czy ludzie nie palą śmieci, czy mają podłączone szamba - wyjaśnia Barbara Rzechółka, inspektor do spraw ochrony środowiska, która wspólnie ze strażnikami odwiedza wsie. Na potwierdzenie komendant pokazuje przepastną teczkę, w której jest dokumentacja fotograficzna tego, jak ludzie zanieczyszczają najbliższe im środowisko. Jest tam wszystko: sterty opon, palone śmieci, kanalizacja wypuszczona wprost do jeziora. - Po naszej interwencji to wszystko się zmieniło - zapewnia komendant.
Zbyt skrupulatni?
Część mieszkańców miasta zarzuca jednak strażnikom, że ci często się "czepiają". - Wystarczy, że ktoś jednym kołem wjedzie na chodnik, a oni już stawiają mandaty. Przepędzają z targowiska starsze osoby, które sprzedając marchewkę i inne warzywa chcą sobie dorobić do marnej emerytury. Chyba nie na tym powinna polegać ich praca - mówi dwóch mężczyzna spotkanych w centrum miasta. Nie chcą nazwiska w gazecie.
- Musimy egzekwować przepisy - odpowiada na zarzuty komendant. Jedno jest pewne: strażnicy są widoczni. Niemal wszyscy mieszkańcy z którymi rozmawialiśmy twierdz, że funkcjonariusze często odbywają piesze patrole, czasem też jeżdżą po mieście autem. - Za to stawiam im czwórkę. Chodzą, widać ich, a dzięki temu w mieście jest bezpieczniej - mówi Edyta Sosnowska, mieszkanka Dębna. Sam komendant zaznacza, że zależy mu na tym, żeby podległe mu osoby byli widoczni. - Preferuję patrole piesze. Funkcjonariusze często właśnie w taki sposób przemierzają miasto. Ostatnio chyba nawet trochę przesadziliśmy, bo w czasie największych mrozów funkcjonariusze się zwyczajnie rozchorowali - wyznaje Z. Podziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?