Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od ponad pół roku śmieci z Holandii czekają na parkingu w Żarach na decyzję urzędników

Janczo Todorow 0 68 363 44 99 [email protected]
fot. Janczo Todorow
Policja postawiła na prywatnym parkingu naczepy pełne śmieci. Teraz może je już odebrać właściciel, ale nie chce płacić 34 tys. zł za postój.

W środę na parkingu przy ul. Szarych Szeregów zrobiło się gorąco. Grzegorz Rewaj, współwłaściciel parkingu twierdzi, że policja naciskała na nim, żeby wydał zdeponowane naczepy ze śmieciami właścicielowi. Nie wydał, bo nikt nie zapłacił za parkowanie.

Paweł Lewiński jest właścicielem firmy transportowej "Pa - wel" z Włocławka i naczep przetrzymywanych od ponad pół roku. - Straciłem dwa dni w Żarach, żeby odebrać swoją własność. I nic z tego nie wyszło, bo ja nie mogę zapłacić tyle pieniędzy, ile żąda właściciel parkingu. To jest ogromna kwota, to chyba najdroższy parking w Europie. Na innych placach w Żarach są o wiele niższe stawki. Nie wiem, dlaczego policja skierowała naczepy akurat w to miejsce. Jest to osiedlowy parking, w pobliżu są bloki mieszkalne, jak można tam trzymać śmieci? - zastanawia się Lewiński.

Wylewa się cuchnąca ciecz

Rewaj opowiada, że w naczepach są zużyte pampersy i podpaski, a także inne śmieci. Z jednej naczepy od kilku miesięcy wylewa się cuchnąca cieć, która płynie po parkingu. - Byli tu inspektorzy z Warszawy, oglądali - dodaje.

Lewiński tłumaczy, że to są śmieci z Holandii, do Polski przywieziono aż 3,6 tys. ton. - Moje samochody były oznakowane, że przywożą śmieci, więc zostały zatrzymane na granicy i odprawione na żarski parking. Inne firmy wwiozły je do kraju w nie oznakowanych ciężarówkach. Mam już decyzję Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, że mogę odebrać sprzęt, prosiłem o pomoc żarską policję i prokuraturę, ale one umywają ręce. Dlatego złożyłem doniesienie o bezprawne przetrzymanie mojego mienia. No i co z tego! Policja nadal jest bezradna - opowiada Lewiński.

A co z odpadami?

Lewiński twierdzi, że jest tylko przewoźnikiem śmieci, transport zleciła mu firma spod Poznania. Opowiada, że zleceniodawca również nie zapłaci za postój. Chyba, że uzyska odszkodowanie za straty.

- Sam straciłem 160 tys. zł, bo naczepy stoją, kiedy mogą być w ruchu. Nie wiem, może GIOŚ by zapłacił za to wszystko, bo wynika z tego, że naczepy niepotrzebnie stały tyle czasu na parkingu - zastanawia się Lewiński. Dodaje, że w tej sytuacji, śmieci mogą pozostać na żarskim parkingu jeszcze kilka miesięcy.
A dokąd mają trafić śmieci? Wciąż nie wiadomo - czy mają być wywiezione z kraju, czy jak twierdzi Lewiński trafią do spalarni w Polsce.

Wczoraj Magda Gosk, naczelnik wydziału w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska nie chciała nam odpowiedzieć telefonicznie na nasze pytania związane z historią śmieci na żarskim parkingu.
Kinga Kuligowska, specjalista ds. komunikacji społecznej GIOŚ odpisała nam, że ze względu na szeroki zakres pytań i złożoność sprawy, odpowiedź otrzymamy w piątek. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska