Czytaj też: Prawa klienta. Idziesz do warsztatu samochodowego, to uważaj na rachunkiO sprawie małżeństwa z Nowej Soli, państwa Podgórnich, pisaliśmy już w lipcu ubiegłego roku. Początki ich kłopotów sięgają 22 lutego 2007, kiedy to pracownicy firmy Enea S.A. skontrolowali licznik elektryczny, zamontowany w ich mieszkaniu. Stwierdzili wtedy uszkodzenia urządzenia oraz uchybienia w obrotach jego tarczy – nawet przy wymuszonym obciążeniu mocy ruch był minimalny. Małżeństwu zarzucono działanie na szkodę Enei. Sprawa trafiła do sądu karnego.
- Zostaliśmy oskarżeni o to, że od 24 maja 2003 r. do 22 lutego 2007 r. ukradliśmy prąd na łączną kwotę 2 tys. 336,67 zł - mówi Mirosław Podgórni. - Ale co ja mam do tego licznika? - oburza się.
Ekspertyza Enei
Czytaj też: Raport. Najwięcej wydajemy na jedzenie i rachunkiW ekspertyzie Enei czytamy, że "stwierdzono celową ingerencję do wnętrza licznika w celu zaniżenia zużycia energii elektrycznej”. Mają o tym świadczyć zarysowania na tarczy wirnika oraz luźna żyłka legalizacyjna. M. Podgórni zwrócił się jednak do sądu o powołanie niezależnych biegłych.
Biegły z dziedziny sieci, instalacji i urządzeń elektroenergetycznych stwierdził, że na tarczy obrotowej licznika są rysy. - Jego zdaniem może to świadczyć o ingerencji, ale nie musi. Mogły powstać przed zamontowaniem - mówi pan Mirosław. Biegły z dziedziny mechanoskopii również stwierdził ślady ingerencji na plombach, ale nie był w stanie ustalić, kiedy zostały naniesione.
Pozew firmy
Czytaj też: Kolektory słoneczne to sposób na niższe rachunki 12 sierpnia 2008 r. Sąd Rejonowy w Zielonej Górze uniewinnił małżeństwo Podgórnich. Ulga nie trwała jednak długo. Niedługo potem Enea złożyła pozew w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli.
W piśmie procesowym czytamy, że "uwolnienie się przez pozwanego od odpowiedzialności karnej nie przesądza o braku odpowiedzialności z tytułu nienależytego wykonania umowy dostawy energii elektrycznej”. Dlatego firma w dalszym ciągu domaga się zapłaty za nielegalne pobraną energię oraz zwrot kosztów wymiany licznika i ponownej legalizacji. W sumie ponad 2,5 tys. zł. - Ta firma nie respektuje wyroku sądu! Nie czekając na wyrok wynajęli firmę windykacyjną, która usiłuje ściągnąć od nas te pieniądze! – mówi pan Mirosław.
Pomimo wielu prób nie udało nam się skontaktować z żadnym pracownikiem Enei, który chciałby udzielić nam komentarza do tej sprawy.
Wyrok postępowania cywilnego zapadnie 18 listopada.
Do sprawy wrócimy.
Czytaj też: Sprzedajemy samochód. A co z naszą polisą?
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?