MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odchudzanie na półmetku: kilogramy-dziewczyny 0:1

Tatiana Mikułko
Katarzyna i Natalia Lisieckie ćwiczą pod okiem Moniki Szot. Pot leje się strumieniami, ale trenerka nie odpuszcza i sprawdza, czy dziewczyny poprawnie wykonują wszystkie ćwiczenia.
Katarzyna i Natalia Lisieckie ćwiczą pod okiem Moniki Szot. Pot leje się strumieniami, ale trenerka nie odpuszcza i sprawdza, czy dziewczyny poprawnie wykonują wszystkie ćwiczenia. Paweł Kozłowski
Taki jest wynik po miesiącu. Do sukcesu droga daleka, więc obie rodziny nadal ostro ćwiczą i trzymają dietę. - Nie zdradzimy, ile udało nam się zrzucić. To zostawiamy na koniec. Powiemy tylko, że waga leci w dół! - chwalą się.

Obie panie Lisieckie i Dąbrowskie są na półmetku odchudzania. Przypomnijmy, że zgłosiły się do akcji "Odchudzamy gorzowskie rodziny". I od początku wakacji "na oczach" gorzowian gubią kilogramy w Strefie Formy. Dopingują ich trenerzy, a o postępach można przeczytać na blogu, którego wszyscy piszą.
Obie rodziny zaliczyły już kryzys, spóźnienia na zajęcia i wpadki z dietą. Teraz jest już tylko lepiej. - Założyłyśmy sobie, żeby co tydzień tracić po dwa kilogramy i tego się trzymamy. Mamy świetną trenerkę, która nas motywuje. Dajemy radę - mówi Katarzyna Lisiecka. Jej córka Natalia stara się dotrzymać kroku mamie. - Siódme poty wylewamy. Najbardziej podoba mi się na basenie - mówi.
Ich rywalki - panie Dąbrowskie także nie próżnują. - Figury nam się zmieniają, waga spada. Jakoś idzie - zdradza Katarzyna. Jej córka Aleksandra właśnie skończyła 18 lat (przyjęcie urodzinowe odbyło się w środę). - Jesteśmy już troszkę zmęczone. Mamy problemy z porannym wstawaniem, ale nasz trener potrafi nas zmotywować - mówi. - Urodzinowego tortu spróbowałyście? - pytam. - Nam nie wolno, ale myślę, że jeden mały kawałeczek nie zaszkodził - śmieje się Ola.

Z dziennika Katarzyny i Natalii
29 lipca
Dzisiaj trzymamy dietę rozpisaną na 1.000 kcal. Trening na 9.00. Bardzo szybko nam zleciał. Z pewnością dlatego, że najpierw byliśmy na sali cardio i wylałyśmy ze trzy litry potu, a potem zeszłyśmy na basen i tam też bardzo intensywnie ćwiczyłyśmy. Zdecydowanie bardziej podoba nam się na basenie, chociaż wysiłek czujemy jeszcze wieczorem. Trening zakończyłyśmy miłym pobytem w jacuzzi. Ta część treningu była najlepsza.

28 lipca
Od rana ostro ćwiczyłyśmy. Najpierw rozgrzewka - orbitrek, ufff, ale dałyśmy radę. Potem już było ostrzej - siłownia i brzuszki. Po tym treningu, co było dla nas kompletnym zaskoczeniem, nowa forma ruchu, tym razem z Andrzejem. Ruszyłyśmy w teren. Uczyłyśmy się chodzenia z kijkami, no i jakoś wychodziło. Tak nam się spodobało, że pod wieczór wyciągnęłyśmy rodzinę i zrobiłyśmy sobie niezłą rundkę po naszej okolicy.
Oto nasz wspólny jadłospis na jutro: 1 posiłek: płatki owsiane z 3 łyżkami orzechów laskowych, 2 posiłek: 1/2 makreli wędzonej + 2 chrupkie pieczywa, dla Natalii serek wiejski, 3 posiłek: ryba na parze+kalafior gotowany, dla Natalii pierś z kurczaka + kalafior, 4 posiłek: sałatka z pomidorów, szczypiorek i jogurt naturalny, 5 posiłek: sałata lodowa, jajko, ogórek, przyprawy.

Z dziennika Katarzyny i Aleksandry
Zegar wybił 9.45, a w tym samym czasie rozległ się dzwonek domofonu. Zaspana Kasia stoczyła się z wygodnego łóżka. - Kto tam? - zapytała - Karol! - powiedział trener, a jego głos rozchodził się echem po głowach śpiących jeszcze Oli i Kasi. - Ale my śpimy - powiedziała Kasia. - Nie spać! Tylko się ogarniać i na bieżnię, i to już! - powiedział bezwzględnie. Zaspane, nieogranięte i marudzące szły w stronę klubu. - Drogi, kochany trenerze, który poświęcasz nam więcej czasu niż swojej żonie, czy treningi nie mogłyby odbywać się o 10.30?

30 lipca
Dzisiaj miałyśmy spotkanie z naszym dietetykiem Andrzejem. Miło było usłyszeć, że zmierzamy w dobrym kierunku. Dieta to było to, z czym miałyśmy największy problem. Spotkania z Andrzejem są bardzo cenne, bo dostarczają nam wiedzę, której nie posiadamy, albo źle wykorzystujemy. On ustala nam jadłospis, my tylko powinniśmy się do niego dostosować. Konsultacja odbyła się w przyjaznej atmosferze, która pomogła nam uwierzyć w swoje siły. W naszej sytuacji jest to ważne, bo z tymi "siłami" jest różnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska