MKTG SR - pasek na kartach artykułów

OSP Górzyca -

Beata Bielecka 095 758 07 61 [email protected]
JED.21
JED.21
Nie raz już wyciągali ludzi z płomieni lub ratowali czyjś dobytek. I nie raz ryzykowali własne życie. I mimo, że praca strażaka do łatwych nie należy to ochotników w Górzycy ciągle przybywa.

- W tym roku dołączył do nas Marcin Żałoba, w ubiegłym zyskaliśmy trzy nowe osoby: Michała Kotowskiego, Krzysztofa Krupę i Grzegorza Ossowskiego - cieszy się prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Górzycy Zdzisław Walczyński. Drużynę tworzy w sumie 31 druhów. Najmłodszy Patryk Pakuła jest na pierwszym roku studiów, najstarszy Władysław Grabowiecki ma 52 lata. Do ochotników dołączyło też czterech zawodowców, którzy na co dzień pracują w straży pożarnej w Słubicach. Ale jak trzeba po godzinach wskakują do auta i pędzą pomagać innym.

Mają niezły sprzęt

Strażacy cieszą się, że mają na wyposażeniu niezły sprzęt. W 1995 roku OSP w Górzycy została włączona do krajowego systemu ratowniczo - gaśniczego i dzięki temu została dobrze wyposażona. - Mamy dwa wozy bojowe, jeden to trzyletni mercedes - podkreśla Z. Walczyński. Oprócz tego pompę pływającą, nożyce do cięcia samochodów, które ułatwiają dostanie się do poszkodowanych, piły do betonu, sześć aparatów tlenowych, własny agregat prądotwórczy. Marzy im się jeszcze tzw. sygnalizator czujników bezruchu. - Gdy strażak wchodzi do zadymionego pomieszczenia i przez kilka sekund się nie rusza to urządzenie wysyła sygnał - opowiada Wiesława Braszak, jedyna kobieta w OSP. Wprawdzie do pożarów nie jeździ, ale od wielu lat jest sekretarzem ochotników.

Wynieśli dziecko z płomieni

Ochotnicy z Górzycy mają też zacięcie do pracy, mimo, że nie raz poczuli zagrożenie. Arkadiusz Nowak jest w jednostce od sześciu lat. Pamięta jak dwa lata temu gasił z kolegami pożar domu w Czarnowie. - Chodziliśmy w aparatach powietrznych po nadpalonych belkach i w każdej chwili to wszystko mogło się zawalić - opowiada. Nie wstydzi się własnego strachu. - Często nam towarzyszy - przyznaje.- Ale ta praca daje niesamowitą satysfakcję - tłumaczy. - Najbardziej pociąga mnie w niej to, że można komuś pomóc - mówi. Cieszy się, że jego 10- letni syn Maciej też planuje być strażakiem.

Akcje, które ochotnicy z Górzycy najbardziej zapamiętali to pożar słubickiego bazaru, który miał miejsce dwa i pół roku temu i tragedię, której zapobiegli w Górzycy. - Zapalił się dom przy ul. Robotniczej i w ostatniej chwili wynieśli z niego małą dziewczynkę - wspomina prezes Walczyński.

Bywały też sytuacje zabawne, gdy ściągali koty z drzew. I denerwujące. - Niektórzy nie potrafią zrozumieć jak wiele szkód robi wypalanie traw - mówi Z. Walczyński. - To nie tylko stwarza zagrożenie, ale też niszczy przyrodę, bo takie rzeczy często dzieją się w okresie lęgowym ptaków. Swojej kury, która siedzi na jajkach nikt by nie podpalił, a tu robi się takie rzeczy - złości się prezes. Dlatego strażacy, kiedy mogą, przestrzegają i przed tym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska