MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni dzień Rafała Kurmańskiego (odc. 7)

Redakcja
Rafał Kurmański był jednym z największych telantów zielonogóskiego żużla
Rafał Kurmański był jednym z największych telantów zielonogóskiego żużla fot. Tomasz Gawałkiewicz
W maju minie dziewięć lat od śmierci Rafała Kurmańskiego. Jednego z najzdolniejszych żużlowców młodego pokolenia, któremu wróżono wielką karierę. Stał dopiero na początku drogi, jeszcze wszystko było przed nim... Prezentujemy książkę Rafała Owczarka ,,I nie ma mnie" w której autor usiłuje odtworzyć ostatni dzień żużlowca i zrozumieć dlaczego tak się stało?

Wystarczył impuls. Rafał zawsze poddawał się im z przyjemnością. Nie mógł się oprzeć swojej kociej naturze, która krzyczała: zrób coś, nie siedź tak. To był jego sposób na spięcia i stres.

"Mrówa" już czekał i kiedy podjechał, od razu wskoczył do samochodu. - Myślałem, że dziś już nie dasz rady. Może wciągniemy jakąś bułę i podejdziemy do "Gumy" na Grand Prix? - błyskawicznie opracował plan na resztę dnia. - Nie, coś tam ściemniał, że musi porobić kilka rzeczy w chacie - wyjęty z puszki snus przyjemnie szczypał w język. - Masz ochotę na garść? - "Mrówa" ochoczo sięgnął po tytoń. - No to co robimy? - zabulgotał.

Ale decyzja była już podjęta. Wyskoczyli na dwupasmówkę koło Polskiej Wełny, przemknęli obok stadionu i darli, ile fabryka dała, w kierunku Nowej Soli. - Obskoczymy Grand Prix i zrobię jakieś zakupy - Rafał błyskawicznie zmieniał biegi, a bus miękko płynął po asfalcie. - Ja to już kiedyś widziałem - Rafał doświadczył słynnego nałożenia filmów, które pewien mądrala nazwał kiedyś: "deja vu". Kilka lat temu, jak teraz gonił z kolegami na ważne zawody. Wtedy był jednak jednym z aktorów, kandydatem do tytułu mistrza świata juniorów. Droga do Peterborough stanęła mu przed oczami. Pierwsze ważne zawody, a po drodze rzeczy, których nigdy wcześniej nie widział...

Cała ekipa i sprzęt zmieściła się w dwóch samochodach. Koło 3.00 nad ranem podjechali pod terminal w Calais. Wszystko wyglądało jak gigantyczna fabryka. Plątanina dróg, masa budynków. Nic nie wskazywało, że właśnie stanęli na granicy. No, może tablica oznajmiająca, że właśnie kończy się Francja, a zaczyna brytyjski obszar celny. Opuszczone blaszane kioski przy drodze ziały pustką. Gdyby nie rześkie powietrze i rechot żab na podmokłych, i tak dalekich łąkach wokół wjazdu do kanału, majowa noc nie różniłaby się od wielu innych, które przyszło mu spędzić w samochodzie. Siedział z tyłu i zmieniał drugą rolkę filmu w aparacie. Wszystko było nowe i ciekawe. Rafał ekscytował się, lecz z umiarem, chciał te widoki zatrzymać na później.

- Ale maaaaasakra! - wymknęło mu się na widok ogromnych błyszczących wagonów szybkiego pociągu, który miał za chwilę zniknąć pod powierzchnią ziemi. Otwarte w połowie potwory zapraszały do środka, a samochody posłusznie znikały z rampy w ich wnętrzach. - Mamy jechać taką puszką za takie pieniądze? - rzucił ze śmiechem do towarzyszy podróży. Chwilę później stanęli.

Rafał i Bartek wyskoczyli z samochodu i przylgnęli do prostokątnego okienka. Tylko ono zapewniało pasażerom odrobinę kontaktu z tym, co zostało na zewnątrz. - Co tam widzisz? - dopytywał trener. - Nic takiego - uśmiechnął się i obojętnie wzruszył ramionami, a pociąg ruszył i zniknął w tunelu. - Są ryby? - dopytywał szkoleniowiec. - Są!

Celem karawany było Peterborough, gdzie chłopaki miały walczyć w ćwierćfinale mistrzostw świata juniorów. Rafał był jednym z faworytów, ale teraz o tym nie myślał. Sprawnie przeprawili się na Wyspy i mieli spory zapas czasu. Być tak blisko i nie zobaczyć Londynu? Nie ma mowy. Wczesnym rankiem deptali już po budzących się ulicach metropolii. Grubo przed siódmą wypełniał je gwar samochodów, a ludzie sunęli do swoich zajęć. Rafał nie rozstawał się z aparatem. Parlament, pstryk, Big Ben, pstryk, pstryk, Wall Street, będzie co pokazać kolegom. Później jeszcze wyskok po obowiązkowe prezenty dla mamy i rodzeństwa. Strasznie lubił je robić.

- Co wy tu robicie - grupę wesołych zielonogórzan zaczepiła wyraźnie wczorajsza dziewczyna. - Ja wracam z imprezy, ale wy chyba nie balowaliście? - faktycznie nie balowali i z trudem wyjaśnili jej, że wpadli rzucić okiem na miasto. Nie mogła zrozumieć i średnio przekonana poszła w swoją stronę, mamrocząc coś pod nosem. Resztę zwiedzania zaliczyli już z samochodu. Nie wiedział wtedy, że po fascynacji, przyjdzie pierwsze poważne rozczarowanie.

Stadion w Peterborough w niczym nie przypominał tego w Zielonej Górze. Inna geometria, nawierzchnia, nawet trybuny. Kibice obsiedli małą krytą i tyle. Same zawody okazały się klapą. Dwa upadki i ból, zamiast awansu do finału mistrzostw świata juniorów. Rafał siedział w karetce, a grymas bólu zastąpił wszędobylski uśmiech. Otrząsnął się.

Nie pękał, taką miał naturę. Nawet teraz, kiedy sunęli z "Mrówą" do Wrocławia, trzymał fason i beztrosko żuł snus, choć w głębi duszy było mu potwornie żal. Miał dziką kartę i ją stracił. Kasa, popularność, które zaczynał lubić, tak bardzo się odsunęły. - Kurwa, klapa w lidze, dziennikarze ględzą bez umiaru - pomyślał, że przestaje to ogarniać. Odkąd sam musiał o wszystko dbać, zbyt wiele rzeczy wymykało mu się spod kontroli. Czego się nie tknął, spieprzył. Wcześniej rekompensował to sobie na torze, ale teraz nie wychodziło nawet tam. Fatum? Zmęczenie materiału? Targało nim i rozrywało od niepewności.

Jakby na fali pesymizmu przypłynęły wspomnienia finału w Kumli. Tam ostatecznie stracił szansę, by wskoczyć na pudło dla najlepszych juniorów na świecie. To w ogóle była zadyma. W klubie traktowali go jak gówniarza, a on tego nie znosił. Strasznie się pocięli, gdy poszło o diety. - Dam sobie radę, wsadźcie je sobie... - ale wieczory w Szwecji są bardzo chłodne. Dwie noce spędzone w busie zakwitły potworną anginą. Targała nim gorączka, dusił kaszel, a tu trzeba było wskoczyć na motor. Dobrze, że pojawił się jeden ze sponsorów i pomógł mu to wszystko trochę uporządkować. W hotelu był znacznie wygodniej, ale nie ma cudów i infekcja dalej była w natarciu. Zasrana góra śmieci.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska