Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otarłam się o śmierć. Nie odpuszczę lekarzowi!

Beata Bielecka
- Zanim trafiłam na stół operacyjny w szpitalu we Frankfurcie, moja rodzina musiała walczyć o to, żeby w Słubicach zostawiono mnie na oddziale ratunkowym - wspominała Jolanta Józefowicz. O tym też napisała w skardze do rzecznika odpowiedzialności zawodowej.
- Zanim trafiłam na stół operacyjny w szpitalu we Frankfurcie, moja rodzina musiała walczyć o to, żeby w Słubicach zostawiono mnie na oddziale ratunkowym - wspominała Jolanta Józefowicz. O tym też napisała w skardze do rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Beata Bielecka
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej uznał, że są przesłanki do wszczęcia postępowania, które ma wyjaśnić czy lekarz ze słubickiego szpitala popełnił błąd, który mógł kosztować życie 47-letnią Jolantę Józefowicz.

Ten artykuł przeczytasz po wykupieniu abonamentu Piano (9,90 zł/tydzień; 19,90 zł/miesiąc; 199 zł/rok) albo we wtorek, 10 września, w papierowym wydaniu Gazety Lubuskiej.

Przypomnijmy. W lutym pisaliśmy o tym, że kobieta trafiła do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego z nietypowymi zawrotami głowy, wysokim ciśnieniem, momentami traciła słuch. W nocy w szpitalu zemdlała. To wszystko nie przekonało lekarza z pogotowia, żeby zlecić wykonanie tomografii komputerowej głowy, choć od niedawna szpital ma do tego sprzęt.

Następnego dnia słubiczankę wypisano do domu. Od lekarza usłyszała, że powinna pójść do psychiatry, bo prawdopodobnie jej organizm w taki sposób reaguje na traumatyczne przeżycia (trzy tygodnie wcześniej pochowała męża).

W domu kobieta czuła się okropnie. Nie mogła siedzieć, bo kręciło jej się w głowie, wymiotowała, miała biegunkę, skarżyła się na sztywny kark. Następnego dnia trafiła do szpitala we Frankfurcie. Zawiozła ją tam siostra, w samochodzie której straciła przytomność. Lekarze od razu zrobili tomografię głowy. - Diagnoza: tętniak mózgu i krwawienie wewnątrzczaszkowe - wspominała wczoraj w rozmowie z nami J. Józefowicz.

Pokazała nam też pismo od rzeczniczka odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Gorzowie informujące o wszczęciu postępowania w jej sprawie. - Mam wezwanie na 25 września, żeby złożyć zeznania - mówiła. Bo gdy tylko wyszła ze szpitala i poczuła się lepiej napisała do rzecznika skargę na szefa słubickiego SOR-u Zbigniewa Walczaka, który opiekował się nią gdy była w szpitalu.

- On mi mówił o depresji?! - jeszcze wczoraj denerwowała się na samo wspomnienie rozmowy sprzed kilku miesięcy. - Na depresję się nie umiera, a w przypadku tętniaka każda chwila się liczyła - mówiła. Jak się okazało, ona tego czasu nie miała, bo w szpitalu we Frankfurcie natychmiast po zrobieniu tomografii trafiła na stół operacyjny. Jest przekonana, że lekarze niemieccy uratowali jej życie.

- Otarłam się o śmierć, bo w Słubicach nie potrafiono rozpoznać podręcznikowych objawów tętniaka. Nie odpuszczę, bo czuję się pokrzywdzona. Zresztą moim zdaniem pacjenci zbyt często przymykają oko na niekompetencje lekarzy - dodała.
Od Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej w Gorzowie Piotra Kleinhardta wiemy, że skarg jest jednak coraz więcej. - Kilka, kilkanaście w miesiącu - mówił nam. - Jaka część okazuje się zasadna? - dopytywaliśmy. - Około jedna trzecia - stwierdził.

J. Józefowicz o swojej sprawie powiadomiła nie tylko rzecznika, ale też prokuraturę w Słubicach, która też wszczęła postępowanie.
- Zawiesiliśmy je do momentu uzyskania opinii biegłych medycyny sądowej - dowiedzieliśmy się od prokurator Małgorzaty Plaszewskiej. - W sprawach medycznych nie możemy bez takiej opinii oceniać materiału dowodowego - tłumaczyła. Dodała, że biegli powinni się wypowiedzieć w ciągu mniej więcej 2 miesięcy. - W zależności od treści ich opinii będą podjęte dalsze czynności - zapowiedziała.

Prokuratura chce wiedzieć m.in., czy zachowanie lekarza wobec pacjentki było zgodne z procedurami? Czy była podstawa do wykonania badania tomograficznego? Czy zachowanie lekarza, który takiego badania nie zlecił, nie naraziło kobiety na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu?

Wczoraj chcieliśmy porozmawiać ze Z. Walczakiem, ale nie odbierał komórki i nie oddzwonił mimo prośby nagranej na automatycznej sekretarce. Wcześniej lekarz tłumaczył, że nie było objawów, które świadczyłyby o tym, że trzeba było zrobić badanie tomografem.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska