MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pacjent okupował gabinet lekarza chirurga w szpitalu, ubliżał ordynatorowi

Anna Białęcka
- Nie możemy dawać skierowana na badania, tylko dlatego, że pacjent tego sobie życzy - mówi ordynator chirurgii Khalil El Mohtar. - O tym zawsze decyduje lekarz prowadzący
- Nie możemy dawać skierowana na badania, tylko dlatego, że pacjent tego sobie życzy - mówi ordynator chirurgii Khalil El Mohtar. - O tym zawsze decyduje lekarz prowadzący fot. Anna Białęcka
Dzisiaj pacjent okupował gabinet lekarski w poradni chirurgicznej przez półtorej godziny. Zawiadomili nas pacjenci, którzy tracili nerwy na bezczynnym czekaniu na swoją kolejkę do specjalisty.

- Ten człowiek wszedł, a po chwili słychać było krzyki - powiadomiła nas telefonicznie jedna z oczekujących kobiet. - Tu wszyscy się denerwują, niektórym brakuje już sił i cierpliwości, bo przecież nikt zdrowy w tej kolejce nie czeka.

- Jeżeli ten mężczyzna nie opuści wreszcie gabinetu, będę zmuszony wezwać policję - powiedział nam ordynator oddziału Khalil El Mohtar.
Kiedy pojawiliśmy się na miejscu, problem został już zażegnany. Mężczyzna właśnie szybkim krokiem wyszedł z gabinetu i opuścił szpital.
Co się stało? O co chodziło temu głogowianinowi? - Wszedł do gabinetu, gdy już przyjmowałem pacjentów, i zażądał wykonania bronchoskopii - wyjaśnia lekarz. - I to nie dla siebie tylko dla swojego 30-letniego syna, którego nigdy nie widziałem na oczy, a tym bardziej nie badałem. Nie mogłem tego zrobić. Wtedy zaczął mi ubliżać.

Jak zapewnia doktor Mohtar, mężczyzna twierdził, że jego syn jest chory na raka i bronchoskopia jest konieczna. - Pytałem go o lekarza prowadzącego by się z im skontaktować, nie chciał podać nazwiska. Tłumaczyłem mu, że na takie badanie nie można wydać skierowania tylko dlatego, że on uważa, że syn ma raka i że badanie jest konieczne. Machał jakimś papierem, twierdząc, że są to wyniki badań histopatologicznych, potwierdzających chorobę nowotworową jego syna - mówi dalej chirurg. - Kiedy już nie przebierał w słowach, opuściłem gabinet. Nie wytrzymałem już jego obelg, a żadne słowa wyjaśniające sytuację nie dawały żadnych rezultatów.

Pacjenci się denerwowali, a mężczyzna żądający skierowania na badania siedział dalej w gabinecie.
Lekarze chcieli rozwiązać jakoś sytuację. - Byłem już gotów wezwać policję, bo widziałam, że pacjenci tracą cierpliwość, tu zazwyczaj trafiają ludzie chorzy, na zabiegi lub po leczeniu szpitalnym, operacjach - mówi K. Mohtar. - Jednak uznaliśmy, że coś jest nie tak w historii tego człowieka. W efekcie interwencja policji nie była konieczna.
Jeden z lekarzy poszedł do gabinetu i poprosił mężczyznę okupującego gabinet o wyniki badań histopatologicznych. Zapewnił pacjenta, że skontaktuje się z wykonawcą tych badań by ustalić czy bronchoskopia jest konieczna. Zachowanie mężczyzny potwierdziło przypuszczenie lekarzy.
- Gdy poprosiliśmy go o ten dokument i wyjaśniliśmy po co, nagle wstał i szybko wyszedł - opowiada ordynator. - Mam teraz niemal pewność, że te wyniki histopatologiczne były sfałszowane. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego je sfałszował. Nie rozumiem także całego zachowania tego człowieka. Może dlatego, że nie jestem psychiatrą.

Jak poinformował nas chirurg, takie sytuacje zdarzają się, ostatnio coraz częściej. - Nie możemy spełniać takich żądań pacjentów, tylko dlatego, że oni uważają, że jest im potrzebne jakieś badanie - mówi Khalil El Mohtar. - Ja zawsze swoim pacjentom wyjaśniam co zamierzamy zrobić, jak leczyć, jakie badania lub zabiegi planujemy wykonać.
Nie udało się nam porozmawiać z głogowianinem okupującym gabinet. Szybko opuścił szpital. Jak się dowiedzieliśmy, to nie był pierwszy raz, gdy próbował przekonać lekarza o chorobie nowotworowej swojego syna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska