MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Patryk Ignasiak: - Żyjemy Pucharem

Robert Gorbat 0 95 722 69 37 [email protected]
Patryk Ignasiak. Ma 13 lat, mieszka z rodzicami i starszym o cztery lata bratem Łukaszem w Sarbinowie. W br. skończył SP w Dobiegniewie ze średnią ocen 4,2. Od nowego roku szkolnego rozpocznie naukę w dobiegniewskim Gimnazjum. Piłkę nożną uprawia w Błękitnych od trzech lat.
Patryk Ignasiak. Ma 13 lat, mieszka z rodzicami i starszym o cztery lata bratem Łukaszem w Sarbinowie. W br. skończył SP w Dobiegniewie ze średnią ocen 4,2. Od nowego roku szkolnego rozpocznie naukę w dobiegniewskim Gimnazjum. Piłkę nożną uprawia w Błękitnych od trzech lat. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa z Patrykiem Ignasiakiem, 13-letnim piłkarzem Błękitnych Dobiegniew.

- Na swój wiek jesteś bardzo rosłym chłopcem. Na jakiej pozycji grasz w Błękitnych?
- Jestem stoperem i przy okazji kapitanem zespołu w kategorii U-14. Trener Franciszek Filas zdecydował, że moje 152 cm wzrostu i prawie 50 kg wagi to dobre warunki dla ostatniego obrońcy. W drużynie jest kilku wyższych i szybszych ode mnie zawodników, ale za to potrafię bardzo mocno kopnąć piłkę. I nie boję się ostrych wejść oraz starć z napastnikami.

- Znasz sportową przeszłość swego trenera?
- Oczywiście! Wiem, że grał w polskiej ekstraklasie i obecnej pierwszej lidze, a kilka ostatnich lat spędził na niemieckich boiskach. Taki szkoleniowiec to dla nas wzór i ogromna motywacja do pracy.

- Nie ciągnie cię do przodu, by strzelać bramki?
- Na co dzień gramy w okręgowej lidze trampkarzy i tam wykonuję wszystkie rzuty karne oraz większość wolnych. Idzie nam nieźle, bo przeważnie wygrywamy. W Cupie tę rolę przejął inny kolega. Ja koncentruję się na zadaniach defensywnych.

- Jak się z niej wywiązujesz?
- Chyba nie najgorzej, bo w czterech eliminacyjnych meczach zanotowaliśmy trzy zwycięstwa i tylko jedną porażkę. Straciliśmy łącznie sześć goli, w tym aż pięć w przegranym 1:5 spotkaniu z KS Oława. Taki dorobek pozwolił nam bezproblemowo awansować do ćwierćfinału.

- Myślicie o wygraniu tegorocznego turnieju? Ta sztuka jeszcze nigdy nie udała się w żadnej kategorii drużynie z Dobiegniewa...
- Będziemy się starać ze wszystkich sił. Wynik jest oczywiście bardzo ważny, ale ja patrzę na turniej trochę inaczej. Cieszę się, że mogę się pobawić, pograć z lepszymi od nas zespołami i czegoś się od nich nauczyć.

- Chcesz przez to powiedzieć, że futbol nie jest dla ciebie najważniejszy w życiu?
- Na razie traktuję go głównie jako zabawę. Mam ciche marzenia, by w przyszłości zostać profesjonalnym piłkarzem, ale nie za wszelką cenę. Czasem jeżdżę na ligowe mecze Lecha do Poznania, oglądam sporo ekstraklasowych spotkań w telewizji, wiele czasu spędzam też na rowerze. Staram się robić to, co lubię.

- Jak często trenujecie w Błękitnych?
- Zajęcia mamy dwa razy w tygodniu. Mieszkam w Sarbinowie, 11 km od Dobiegniewa, więc na treningi dowożą mnie rodzice. Przed Cupem byłem tylko na dwóch, bo jakoś nie zrozumieliśmy się z panem Filasem. Ale moja kondycja wcale przez to nie spadła.

- Czy wakacyjny turniej w Dobiegniewie jest dla twojego środowiska szczególnym wydarzeniem?
- O turnieju mówi się wiele miesięcy przed jego rozpoczęciem. I w szkole, i w domach. Z Sarbinowa gra nas w Cupie trzech: po jednym w kategoriach U-10, U-12 i U-14. Jak wieczorami wracamy do domów, to musimy zdać pełną relację rodzicom i wszystkim sąsiadom. Teraz nie ma u nas ważniejszego wydarzenia.

- Co ci się najbardziej podoba w Dobiegniew Cup?
- Chyba to, że możemy się zmierzyć z rywalami z różnych krajów. Najlepiej dogaduję się z kolegą z niemieckiego FK Havelland. Na początku tego roku poznaliśmy się na turnieju w Berlinie i teraz znów się spotykamy. Z zawodnikami ze Wschodu idzie mi trochę gorzej. Oni nie znają angielskiego, a ja nie mówię po rosyjsku.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska