Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piętnastoletnia Dorota zaginęła po imprezie w Sarbi. Jej ciało znaleziono dopiero po miesiącu w Czarnowie

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
Bawiła się jak dziecko, biegała wokół ogniska - wspominają rodzice Doroty. Podczas tej imprezy piętnastolatka zniknęła. Jej ciało znaleziono w odległym o dwa kilometry Czarnowie. Po prawie miesiącu.

Czytaj też: Ciało 15-letniej Doroty leżało na łące. Krążyły nad nim ptaki

Gdy policjanci oglądali film z imprezy, która 11 września odbywała się w Sarbi musieli poprosić o konsultację. Nie mogli rozpoznać zaginionej dziewczynki. Znali ją tylko z fotografii.
- Cieszyła się na ten piknik, umalowała, zrobiła fryz - opowiada jej koleżanka. - Wszyscy się cieszyliśmy, bo u nas tak niewiele się dzieje.
Impreza odbywała się nad stawem. Miejsce nie zostało wybrane przypadkowo - to było otwarcie kładki dla niepełnosprawnych wędkarzy. Do tego wszelkie zaległe juble od dnia kobiet, przez dzień dziecka... Wcześniej plany krzyżowała powódź. Złośliwi gadali, że trochę też ze względu na burmistrza, który zjechał do niewielkiej wioseczki.
- I teraz ludzie mają do sołtysa pretensje, że podczas zorganizowanej przez niego imprezy dziecko zginęło - mówi ojciec Doroty. - Jednak co on winien? Przecież nie upilnuje wszystkich.

Czytaj też: Na łące znaleziono ciało dziewczynki. To jest Dorotka, która zaginęła 11 września (nowe informacje)

Natychmiast po pikniku niemal cała wieś ruszyła na poszukiwanie dziewczyny. Gdy nie znaleźli doszli do wniosku, że poszła w... długą. Za kilka dni wróci. Zwłaszcza że zdarzyło jej się to po inauguracji roku szkolnego, a wiadomo, że podczas zabawy sięgnęła po alkohol. Jednak, gdy dziewczyna nie wracała przez tydzień, dwa, trzy rozpoczęła się panika. Dopiero przed tygodniem mieszkaniec Czarnowa znalazł Dorotkę na swojej łące. Myślał, że ktoś wyrzucił manekin... Atmosferę podgrzały pierwsze opinie medyczne, że dziewczyna zmarła dopiero dwa tygodnie po swoim zaginięciu. Zaczęto szukać winnych.
- Ostatnio jak uciekła urzędowała w tartaku, a wiadomo kogo tam można spotkać - mówi szeptem koleżanka.
- Nie, nie będę cicho, to trzeba wreszcie powiedzieć - matka Doroty ociera łzy. - O dwudziestolatku, który kupił alkohol i dawał dzieciakom, córce. Przecież pijane były jeszcze dwie dziewczynki, niech ludzie nie mówią, że tylko Dorotka.
- Był spokój, u nas wszyscy się znają - opowiada jeden z sąsiadów. - Ale później, jak to na takiej imprezie obcy zaczęli się zjeżdżać. Z Czarnowa, z Retna. Ta druga zabawa to zaczęła się gdzieś o 22.00. Krzyki, piski... Młodzi.

- Mam wnuczkę, dwunastoletnią - dodaje sąsiadka. - Dziewczynka też jest wyrośnięta. Błagała mnie, abym nie szła na piknik, żebym nie robiła jej poruty. Ale ja nawet słuchać o tym nie chciałam.
- Pytała mnie matka, ale ja tylko do 20.00 byłam, jak raz proboszcz odjeżdżał - kobieta żegna się słysząc pytanie o piknik i Dorotkę. - Chłopaka to ona nie miała, gdzież tam, przecież jej piętnaście było. Taka grzeczna była, bez dzień dobry nie przeszła
- Ojej, bawić się chciała, przecież dziećmi już nie jesteśmy - wzrusza ramionami chłopak i nie bez dumy dodaje. - Ja tam alkohol już ze dwa lata piję. A co mam narkotyki brać, albo klej? Pewnie, sklepowa nam nie sprzeda, ale ilu starszych pomoże. Za dwa łyki. Pieniądze? Teraz to wszyscy z grzybów mamy, a Dorota to chyba najwięcej miała.

- Mogę powiedzieć jedno rodzicom, pilnujcie swoich dzieci, zwracajcie uwagę na towarzystwo w jakim się obracają - mama Doroty już nawet nie próbuje ukrywać, że płacze. - Tak łatwo przegapić ten moment...
Zabawa była szampańska, gry, konkursy. Wieś czuła się tak jak dawniej, razem. Kilka osób, obojga zresztą płci, wyraźnie przesadziło. Rodzice zapewniają, że mieli córkę na oku. Biegała jak dziecko wokół ogniska, bawiła się z kuzynką. Gdy zniknęła kuzynka powiedziała, że poszła do domu. Przez chwilę rodzice pomogli chować stoły. Gdy przyszli dziewczynki w domu nie było. Tylko jej dwa pieski piszczały...
- Mam nadzieję, że okaże się, iż przyczyną śmierci było zachłyśnięcie, że zamroczona dziewczyna poszła w złą stronę, że to był wypadek - mówi proszący o anonimowość policjant. - Ale myślę, że i tak ludzie w Sarbi zadają sobie pytanie, czy do końca są w tej sprawie w porządku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska