Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PKP nie stać na likwidację niepotrzebnych linii

Dariusz Chajewski 0 68 324 88 36 [email protected]
Tak wygląda linia kolejowa częściowo zlikwidowana. Do końca zlikwidować zdoła ją tylko... las (fot. Paweł Janczaruk)
Tak wygląda linia kolejowa częściowo zlikwidowana. Do końca zlikwidować zdoła ją tylko... las (fot. Paweł Janczaruk)
Denerwują się mieszkańcy okolic Gubina i Brodów. Dawno już pociągi nie jeżdżą, a ciągle mają problemy z torami i budynkami spod znaku PKP.

- Po co to komu, dzieciaki tylko sobie krzywdę robią? - mówi podniesionym głosem mieszkanka Jasienicy.

Linia Stary Raduszec - Łęknica została częściowo zlikwidowana. Czy coś można coś częściowo zlikwidować? Na kolei może.

- Do pełnej likwidacji jeszcze daleko, gdyż to oznacza konieczność wydania potwornych pieniędzy, których nie mamy - tłumaczy Alicja Grochowska zastępca dyrektora zielonogórskiego oddziału linii kolejowych. - To nie tylko zdjęcie torów, ale także zrekultywowanie gruntów. Dopiero wówczas można oddać ziemię miastu lub gminie.

Niektóre mają szczęście

 Na tej linii zdjęto tory, a pozostawiono szyny jedynie na stacjach w Lubsku i Tuplicach, gdzie szlak łączy się z innymi. I na niektórych przejazdach kolejowych. A po co kolejarze trzymają nasypy? Po nic. Jak dodaje A. Grochowska byłaby zachwycona, gdyby jakaś gmina zechciała urządzić na dawnych szlakach ścieżkę rowerową. Niestety chętnych brakuje.

Tymczasem można coś z tym bałaganem zrobić. Przykładem może być szlak łączący Wolsztyn z Nową Solą. Z jednej strony znaczny odcinek wykorzystują drezyniarze, którzy w zamian za możliwość bezpłatnego użytkowania dozorują linię. Z drugiej trasa może mieć jeszcze więcej szczęścia, gdyż interesują się nią starostwa w Nowej Soli oraz Wolsztynie i nie przerażają ich już nawet koszty remontu wspaniałego mostu w Stanach. Ma tędy kursować turystyczna ciuchcia. Mimo koszmarnych perspektyw uratowano także fragment linii Kunowice-Cybinka. Dziś jest własnością starostwa i eksploatuje ją firma. A być może ruch się zwiększy wraz z budową autostrady, której wykonawca szuka możliwości transportu kruszywa.

Znika nawet tłuczeń

Ścieżki rowerowe? Kolejarze czekają na samorządy, samorządowcy na kolejarzy.

- Mam nadzieję, że po latach walki uda nam się wreszcie dopiąć sprawę budowy ścieżki rowerowej biegnącej nasypem dawnego szlaku kolejowego - dodaje burmistrz Łęknicy Jan Bieniarz. - Z poznańskimi kolejarzami rozmawiamy o tym wraz z Tuplicami i Trzebielem.

Trwa to na tyle długo, że część linii została już rozebrana. I o ile gminom nie zależy na szynach, o tyle sam nasyp jest już ważny. Niestety kolejarze sprzedali już nawet tłuczeń.

- Nie będziemy tutaj kładli asfaltu lub bruku. Chcemy zapewnić dostęp do naszych perełek Łuku Mużakowa i Parku Mużakowskiego - dodaje Bieniarz. - A gdyby ścieżkę pociągnąć dalej byłaby to trasa transwojewódzka biegnąca przez bardzo atrakcyjny teren. Do tego stacyjki i nastawnie wykorzystane na wypożyczalnie, gastronomię, może hotele...

Szkoda tylko, że tego rodzaju pomysły udają nam się tylko na papierze.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska