Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pociąg zmiażdżył samochód osobowy

Redakcja
Niektórzy zakrywali oczy na widok zmiażdżonego przez pociąg auta
Niektórzy zakrywali oczy na widok zmiażdżonego przez pociąg auta fot. Ryszard Poprawski
- O, Jezu - krzyczeli ludzie na widok pociągu miażdżącego samochód osobowy. Strażacy, policja, ratownicy biegają jak w ukropie. Na szczęście to tylko ćwiczenia. Choć niedawno taki wypadek zdarzył się naprawdę.

Poniedziałek godz. 11.00. Przejazd kolejowy przy al. Wojska Polskiego, obok osiedla Leśnego. Ktoś uszkodził urządzenie najazdowe. Rogatki nie zadziałały. Tymczasem kierowca samochodu osobowego nie zauważa nadjeżdżającego pociągu. Słychać tylko trzaśnięcie i zmiażdżone auto przesuwa się kilkadziesiąt metrów po torach. Dwie osoby zostały uwięzione w środku pojazdu.

- O Boże, co tu się stało? - pytają kierowcy, który zatrzymują się wzdłuż ulicy. Korek robi się coraz większy. - Ktoś wezwał już pogotowie?

Uderzenie składu w samochód osobowy powoduje spięcie instalacji elektrycznej w wagonie, w którym znajdują się pasażerowie. Wybucha pożar. Wagon jest pełen dymu. W oknach widać twarze osób, wzywających pomocy. Jedna osoba ma złamane nogi. Trzeba wybić szyby i wyciąć ramy w oknie.

Jest pogotowie! I kolejne jednostki straży pożarnej. Za pomocą drabin strażacy wyciągają przez okna pasażerów. Jednocześnie gaszą pożar. Poszkodowany na noszach trafia do karetki. Ewakuowanych jest więcej. Ratownicy budują więc namiot medyczny.

- Pod względem wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych bijemy wszelkie rekordy, także pod względem wypadków śmiertelnych. Niedawno w naszym rejonie na przejeździe zginęły cztery osoby w wieku 50-70 lat - przypomina zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych Zakładu Linii Kolejowych PKP Zielona Góra Mirosław Skubiszewski. - Mamy nadzieję, że dzięki kampanii społecznej ,,Bezpieczny przejazd - Zatrzymaj się i żyj"! takich wypadów będzie mniej.

- To miejsce do symulacji wybraliśmy nieprzypadkowo. Często ktoś uszkadza tu rogatki. Są co prawda znaki, ale kierowcy się nie zatrzymują przed przejazdem - dodaje dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Rafał Szymoński.
Kierowcom stojącym w korku strażacy rozdawali ulotki.
- To okropny widok. Myślę, że wielu z nas uświadomił, jak wielkie jest uderzenie w takim przypadku - mówi Krystyna Warzelińska, która wybrała się z córką Kingą do rodziny w Krośnie. Teraz czyta ulotkę: - Przy prędkości 50 km/h droga hamowania wynosi w przypadku auta - 30 m, a pociągu towarowego (masa ok. 1.800 ton) - 500 m.

Dla strażaków, ratowników to także możliwość sprawdzenia stanu przygotowania, doskonalenie umiejętności w prowadzeniu działań ratowniczo-gaśniczych. Ale nie wszyscy kierowcy rozumieli tę potrzebę.

- Jak się chcą bawić, to niech to robią poza drogą. Stoję tu w korku już prawie pół godziny, a spieszy mi się do pracy. Nikt nie usprawiedliwi mojego spóźnienia - denerwował się pan Zbyszek i ani widok zmiażdżonego auta, ani udający poszkodowanych, ani napis: 98 proc. wypadków na przejazdach kolejowych powoduje nieostrożność kierowców - nie zrobiło nam nim większego wrażenia. A szkoda. Wszak żadne spóźnienie nie jest warte tyle co życie. Zatrzymaj się i żyj!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska