Poniedziałek godz. 11.00. Przejazd kolejowy przy al. Wojska Polskiego, obok osiedla Leśnego. Ktoś uszkodził urządzenie najazdowe. Rogatki nie zadziałały. Tymczasem kierowca samochodu osobowego nie zauważa nadjeżdżającego pociągu. Słychać tylko trzaśnięcie i zmiażdżone auto przesuwa się kilkadziesiąt metrów po torach. Dwie osoby zostały uwięzione w środku pojazdu.
- O Boże, co tu się stało? - pytają kierowcy, który zatrzymują się wzdłuż ulicy. Korek robi się coraz większy. - Ktoś wezwał już pogotowie?
Uderzenie składu w samochód osobowy powoduje spięcie instalacji elektrycznej w wagonie, w którym znajdują się pasażerowie. Wybucha pożar. Wagon jest pełen dymu. W oknach widać twarze osób, wzywających pomocy. Jedna osoba ma złamane nogi. Trzeba wybić szyby i wyciąć ramy w oknie.
Jest pogotowie! I kolejne jednostki straży pożarnej. Za pomocą drabin strażacy wyciągają przez okna pasażerów. Jednocześnie gaszą pożar. Poszkodowany na noszach trafia do karetki. Ewakuowanych jest więcej. Ratownicy budują więc namiot medyczny.
- Pod względem wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych bijemy wszelkie rekordy, także pod względem wypadków śmiertelnych. Niedawno w naszym rejonie na przejeździe zginęły cztery osoby w wieku 50-70 lat - przypomina zastępca dyrektora ds. eksploatacyjnych Zakładu Linii Kolejowych PKP Zielona Góra Mirosław Skubiszewski. - Mamy nadzieję, że dzięki kampanii społecznej ,,Bezpieczny przejazd - Zatrzymaj się i żyj"! takich wypadów będzie mniej.
- To miejsce do symulacji wybraliśmy nieprzypadkowo. Często ktoś uszkadza tu rogatki. Są co prawda znaki, ale kierowcy się nie zatrzymują przed przejazdem - dodaje dowódca jednostki ratowniczo-gaśniczej Rafał Szymoński.
Kierowcom stojącym w korku strażacy rozdawali ulotki.
- To okropny widok. Myślę, że wielu z nas uświadomił, jak wielkie jest uderzenie w takim przypadku - mówi Krystyna Warzelińska, która wybrała się z córką Kingą do rodziny w Krośnie. Teraz czyta ulotkę: - Przy prędkości 50 km/h droga hamowania wynosi w przypadku auta - 30 m, a pociągu towarowego (masa ok. 1.800 ton) - 500 m.
Dla strażaków, ratowników to także możliwość sprawdzenia stanu przygotowania, doskonalenie umiejętności w prowadzeniu działań ratowniczo-gaśniczych. Ale nie wszyscy kierowcy rozumieli tę potrzebę.
- Jak się chcą bawić, to niech to robią poza drogą. Stoję tu w korku już prawie pół godziny, a spieszy mi się do pracy. Nikt nie usprawiedliwi mojego spóźnienia - denerwował się pan Zbyszek i ani widok zmiażdżonego auta, ani udający poszkodowanych, ani napis: 98 proc. wypadków na przejazdach kolejowych powoduje nieostrożność kierowców - nie zrobiło nam nim większego wrażenia. A szkoda. Wszak żadne spóźnienie nie jest warte tyle co życie. Zatrzymaj się i żyj!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?