Aspirant sztabowy Sylwester Napierała był na feriach z rodziną w czeskich górach. Razem z żoną i dziećmi spędzali wolny czas na stoku. Nagle usłyszeli wołanie o pomoc kobiety. Wokół stało kilkadziesiąt osób, ale nikt nie reagował. Policjant natychmiast podbiegł w kierunku krzyczącej kobiety. Za nim ruszył inny mężczyzna. Razem wskoczyli do lodowatej wody.
Po chwili wyciągnęli dziewczynkę z rwącej i lodowatej wody na brzeg. Przyjechały służby ratunkowe, które zajęły się przemarzniętym i wystraszonym dzieckiem. Mama dziewczynki nie potrafiła wyrazić radości z uratowania dziecka.
Jak doszło do wypadku? Dziewczynka zjeżdżała na sankach. W pewnym momencie sanki skręciły, przejechały przez skarpę między drzewami i z dużą szybkością wpadły do górskiego potoku. Dziewczynka nie byłaby w stanie sama wydostać się z wody. Szybka reakcja policjanta i nieznajomego mężczyzny prawdopodobnie uratowała jej życie.
Policjant nie czuję się bohaterem. Mówi, że takie zachowanie, to był normalny odruch. - Nie wyobrażam sobie, żeby w podobnych sytuacjach można było zareagować inaczej – mówi Napierała, który w policji pracuje od 18 lat. W kwietniu 2014 r. brał udział w pościgu za kierowcą, który jadąc bmw chciał potrącić policjanta. Mundurowi strzelali do rozpędzonego uciekającego samochodu. Kierowca został zatrzymany, a auto, którym uciekał, było skradzione w Niemczech.
Czytaj również: Lubsko. Złodzieje wysadzili bankomat i zabrali kasetki z gotówką
KRYMINALNY CZWARTEK - 8.02.2018 - Wielka akcja policji. Rozbito gang, który wysadzał bankomaty
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?