Polityczny szantaż Platformy. „Przyjmiecie nasz wniosek, albo wychodzimy”

Zanim rozpoczęto sesję absolutoryjną, wznowiono zawieszoną sesję majową. W niej do rozpatrzenia pozostał punkt dotyczący apelu w sprawie wydania pozwolenia na postawienie budynku pasywnego, zwanego potocznie pałacem, którego inwestorem jest urząd marszałkowski.

Jednak szybko pojawił się wniosek, aby powyższy punkt oraz sprawy różne usunąć z porządku obrad i przenieść oba na kolejną sesję. I to nie spodobało się radnym Platformy Obywatelskiej. Adam Urbaniak grzmiał, że rozwiązanie dotyczące punktu „sprawy różne” jest niemożliwe, ponieważ stoi w kolizji prawnej. Ostatecznie rada podjęła decyzję o zdjęciu obu puntów dokańczanej z sesji majowej.

To jednak nie zakończyło sprawy. Gdy po kilkunastu minutach przewodniczący rady miasta Piotr Barczak otworzył sesję absolutoryjną radni Platformy zażądali, aby punkt sprawy różne znalazł się na początku sesji.

Jeśli nasz wniosek nie będzie zaakceptowany opuścimy salę obrad. Były chętne osoby do zabrania głosu, ale zmiana porządku obrad im to uniemożliwia – mówili radni PO.

Większość rady odebrała te słowa jako próbę szantażu. Głos zabrał m.in. prezydent Janusz Kubicki, który słowa radnych PO nazwał wprost skandalem.

- Mamy przykład ewidentnego skandalu wywołanego przez najmądrzejszego z mądrych – mówił Kubicki zwracając się do Adama Urbaniaka. - Odkąd pan został radcą prawnym Urzędu Marszałkowskiego i zarabia tam miliony, to uważa że jest najmądrzejszy. A gdy chcemy przedstawić swoje argumenty chcecie to chcecie nas zakrzyczeć. Nie zakrzyczy pan jednak tego, że zarabia pan tam tak duże pieniądze, a sejmik łamał prawo. Na pięciu radnych Platformy, czterech jest bezpośrednio związanych z panią marszałek Elżbietą Polak. Możemy ulegać waszemu szantażowi, ale zgodnie ze zwyczajem nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy kontynuowali sesję, która zawiera bardzo ważne punkty i jest podsumowaniem poprzedniego roku. Jeśli chcecie wyjść i nie uczestniczyć w sesji to mam nadzieję, że zrezygnujecie z waszych diet. To są prawie cztery tysiące złotych.

Następnie pojawił się wniosek o pozbawienie radnych, którzy nie biorą udział w pracach rady miasta, diet. Wniosek Filipa Gryko poparło 16 radnych jeden był przeciw. Radni PO nie głosowali.

W raporcie o stanie miasta Janusz Kubicki chwalił się inwestycjami i milionami złotych pozyskiwanymi głównie ze źródeł rządowych. Udowadniał, że miasto jest w dobrym stanie, a mimo trudnego roku i problemów z coraz wyższymi wydatkami, finanse są stabilne.

Za największą porażkę Kubicki uznał zabranie pieniędzy Zielonej Górze przez marszałek Elżbietę Polak. Przypomniał sprawę ścieżki rowerowej z Niedoradza do Zatonia, na który urząd marszałkowski ostatecznie nie przekazał środków.

- Oni nawet ścieżkę upartyjniają. Tylko dlatego, że ich radny nie brał udział w jej planowaniu i pracach. Ale nam udało się to zrobić – mówił Kubicki. - Bo dla nas ważna jest determinacja w rozwoju miasta. To co się wydarzyło, ci radni, którzy biorą po 4 tysiące diety pokazują, jak oni chcą pracować dla mieszkańców. To jest jak naplucie wszystkim w twarz. Boję się, że w tych kłótniach będziemy uczestniczyć przez wiele miesięcy. Ci radni będą za chwilę tworzyli niestworzone historie o mieście. Zapewne usłyszymy o bankructwie miasta. Ja to słyszę od 14 lat. A my robimy swoje. Budujemy obwodnice i mieszkania, na które dostaliśmy środki rządowe. Miasto nigdy nie dostało takich pieniędzy. Potem zbudujemy kolejny żłobek.
Przy 18 głosach „za” i sześciu wstrzymujących się rada miasta przegłosowała absolutorium. Z kolei za udzieleniem wotum zaufania głosowało 19 radnych. Sześciu było przeciwnych.