Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 20 mostów na Nysie Łużyckiej i Odrze czeka na odbudowę

Dariusz Chajewski68 324 88 [email protected]
infografika: Sylwia Friedel
Dlaczego mamy tak mało mostów na Odrze i Nysie? Bo przez lata o granicznych przeprawach myśleliśmy jak o symbolu, problemie politycznym, a nie jak o technicznej przeprawie przez rzekę.
Ponad 20 mostów na Nysie Łużyckiej i Odrze czeka na odbudowę
infografika: Sylwia Friedel

(fot. infografika: Sylwia Friedel)

Gdy Polska wchodziła do strefy Schengen, na środku zniszczonego mostu na Nysie, mieszkańcy Markosic i Gross Gastrose uroczyście zrywali zasieki, które ich dotychczas dzieliły. Pozostał drobiazg - zniszczony most, który wysadzili w 1946 roku Rosjanie. Tak nie do końca, gdyż zrujnowane zostało tylko ostatnie przęsło, już po niemieckiej stronie. Przejść się nie dało, gdyż z poszarpanego brzegu ziała przepaść. Pomysł jego "odbudowy" powstał przy piwie, które konsumowali strażacy ochotnicy z obu wsi. Skrzyknęli się, zorganizowali nieco materiałów i powstały... schody. Z jednej brzegu do Polski, z drugiej do Niemiec.

- Teraz wystarczy wziąć rower pod pachę i już - mówi sołtys Markosic Daniel Zołoteńko. - I ten nasz most używany jest na co dzień, a nie tylko od święta. Zresztą nie tylko przez mieszkańców okolicy. Turystyka rowerowa jest u naszych sąsiadów popularna, wzdłuż Nysy prowadzi szlak i często do nas zajeżdżają.
I we wsi tylko cichaczem cieszą się, że dobudowany fragment przeprawy leży po niemieckiej stronie granicy. U nas zaraz byłaby samowolka, nadzór budowlany, skandal międzynarodowy... Oczywiście Zołoteńko, jak i pozostali markosiczanie, cieszyłby się z mostu, ba z porządnej kładki, ale nie wierzy, aby powstała. Wystarczy spojrzeć na leżący po drugiej stronie Gubina Żytowań. Niedawno i to w atmosferze wydarzenia wielkiej rangi wbito łopatę w budowę przeprawy łączącej tę wieś z niemieckim Coschen. Most w ciągu drogi powiatowej nr 1154F powstanie w miejscu istniejącego w okresie przedwojennym drewnianego. To kwestia 4,6 mln euro. 85 proc. kosztów inwestycji dofinansuje UE w ramach Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Polska-Brandenburgia 2007-2013. Dorzucą się obaj partnerzy projektu - niemiecki powiat Oder-Spree i powiat krośnieński. Jednak o budowie tego mostu, z uwagą "lada miesiąc" mówiono od lat kilkunastu.

U progu lat 90. minionego już wieku zapowiadaliśmy, że w dziesięciu kolejnych latach powinniśmy odbudować ponad 20 mostów na Nysie Łużyckiej i Odrze. W Lubuskiem mamy niespełna dziesiątkę granicznych mostów drogowych łączących brzegi granicznych rzek (nie liczę tych podwójnych). Przed rokiem 1945 na tym odcinku Odry i Nysy istniało ponad 30 mostów i kilka przepraw promowych na dokładkę. Czyli rzeki można było pokonać co kilka, a nie co 20 i więcej kilometrów.
Przed naszym wejściem do Unii mówiono, że ideałem byłby powrót do ukształtowanych przez wieki ciągów komunikacyjnych. Stąd wówczas - na prośbę naszych zachodnich sąsiadów i na zlecenie lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego i drogowców - warszawska pracownia wykonała studium rozpoznawcze nieużytkowanych mostów na granicznych odcinkach Odry i Nysy Łużyckiej. Wówczas także stwierdzono, że mamy już komplet przepraw w ciągu dróg krajowych i teraz pora na drogi wojewódzkie i lokalne. Niegdyś one także miały swoje przeprawy i komunikacyjną kontynuację na drugim brzegu Nysy Łużyckiej i Odry. A dzisiejszy układ dróg w woj. lubuskim w dużym stopniu pokrywa się z przedwojennym systemem komunikacyjnym.

Tymczasem o większości przepraw znajdujących się w wykazie zniszczonych mostów dawno już zapomnieliśmy. Chociażby o tej łączącej Sadzarzewice koło Gubina z Gross Gastrose. Tak, to ta sama wieś z którą "kolegują" się Markosice. Przed wojną były dwa mosty tuż obok siebie. Dojeżdżało się do niej obecną drogą wojewódzką nr 285 Gubin - Grabice - Jasienica. Drogowcy analizujący stan drogi wskazali na kilka odcinków wymagających modernizacji. Niestety most został zniszczony całkowicie, a pozostałe elementy betonowe przyczółków kwalifikują się do usunięcia.

Opisowi każdego z mostów towarzyszyła wówczas analiza ruchu na drogach dojazdowych i obciążenia najbliższego przejścia granicznego. Zdaniem fachowców nad mostem w Sadzarzewicach w dalszej perspektywie. Czy te 20 lat to wystarczająca perspektywa? Ale już wówczas mówiono na przykład o pilnej potrzebie odbudowy mostu łączącego Kłopot i Eisenhüttenstadt. Pilnej?
- W tym temacie nic się nie dzieje - usłyszeliśmy w Urzędzie Miasta w Cybince. Nieco w poczuciu bezsiły polski i niemiecki samorząd postanowiły uruchomić, a raczej przywrócić istniejące przed 1945 rokiem, połączenie promowe w Uradzie. Nawiasem mówiąc przed laty ten pomysł oprotestowali mieszkańcy niemieckiego Aurith.

Podobnej analizie poddano wszystkie połączenia. Jednak już na wstępie założono, że nie jest istotna ocena przydatności budowy nowego przejścia granicznego. Bo już wówczas zakładano, że granicy w ówczesnej postaci już nie będzie.
Przydatność? Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak patrząc na mapę mówi, że do przedwojennego kompletu brakuje jednego mostu miejskiego, ale specjalnie brak go mu nie doskwiera. Jest most drogowy w centrum, jest w Gubinku, a kiedy zacznie działać przeprawa w Żytowaniu...
- Oczywiście potrzebna jest każda przeprawa, aby zniknęła także granica naturalna między nami i sąsiadami - dodaje Bartczak. - Zwłaszcza że nie są już potrzebne wielkie międzynarodowe uzgodnienia i o wszystkim decyduje prawo kraju inwestora.
Nad uzasadnieniami kolejnych przepraw zastanawia się również burmistrz Łęknicy Piotr Kuliniak. Owszem zbudowano obwodnicę z mostem drogowym, ale ruch jest raczej znikomy. Na tym moście zależało przede wszystkim naszym sąsiadom z Bad Muskau, aby od bazarowego uwolnić centrum miasteczka o uzdrowiskowych aspiracjach.
- Dla mnie bardziej naturalnymi połączeniami są most w Parku Mużakowskim i planowane przez nas połączenie dla rowerzystów i pieszych prowadzące przez nieużywany most kolejowy - dodaje.
Na koncie mamy więcej porażek niż sukcesów. W Zasiekach zostały tylko filary po zniszczonej w 1945 r. kładce dla pieszych zwanej mostem westchnień (na polskim dziś brzegu mieścił się urząd podatkowy).

Do mostu przez kilkanaście lat wzdychali mieszkańcy gminy Brody, marząc o tym, że katapultuje ich do poziomu Łęknicy czy Słubic. Ale plany popsuli nasi zachodni sąsiedzi, którzy prowadzeni do boju przez lękających się konkurencji bazaru handlowców, oprotestowali pomysł budowy. Przepychanka trwała przez lata i zakończyła się budową przeprawy drogowej ładnych kilka kilometrów od Zasiek. Wtedy mówiono, że gdy będziemy w Unii, bez problemu odbuduje się kładkę. Niewiele się zmieniło, a protesty towarzyszyły także najnowszej budowie w Żytowaniu. Ale trudno się temu dziwić skoro niemieckie media żyją takimi newsami, jak patrole obywatelskie we wsiach obok mostu w Przewozie, przez który do Niemiec wdzierają się polscy złodzieje...

Jeszcze kilka lat temu mówiąc o tych przeprawach liczyliśmy zyski. O ile wypaliło to jeszcze w przypadku Kostrzyna i Przewozu, które na bazarowej hossie się wzbogaciły, o tyle już w Zasiekach handlowcy narzekają, że się spóźnili. Po moście w Siedlcu, który połączył wieś z niemieckim Seltz widać, że nie o to już chodzi.
- Fortuny most nam nie przyniósł, ale zbliżył ludzi mieszkających po obu stronach granicy - pointuje wójt Trzebiela. - Dzięki temu sens ma budowa kolejnych ścieżek rowerowych i kolejne transgraniczne plany. Powinniśmy zabiegać o takie naturalne połączenia kolejnych miejscowości... czujemy, że jesteśmy w Unii, w Europie, a to jest chyba bezcenne.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska