Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popił i zasnął na ławce

Piotr Jędzura
W sobotę Robert S., radny sejmiku województwa lubuskiego i lekarz usłyszał zarzuty znieważenia i grożenia policjantom.

W nocy z piątku na sobotę patrol policji zauważył mężczyznę śpiącego na ławce w rynku.

Funkcjonariusze obudzili go i zapytali czy jest w stanie sam dojść do domu. Wtedy zaczął na nich wykrzykiwać. Mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów, nie chciał powiedzieć jak się nazywa. - Od mężczyzny czuć było alkohol, policjanci dla jego bezpieczeństwa zdecydowali się odwieźć go do izby wytrzeźwień - informuje rzeczniczka zielonogórskiej policji podkom. Małgorzata Stanisławska.

Przeczytaj też: Pijany kierowca, który uciekał policji to radny miejski Robert S., lekarz rodzinny z Zielonej Góry

Jak twierdzą policjanci mężczyzna nie chciał wsiąść do radiowozu. Szarpał się, obrażał policjantów i straszył powołując się na znajomości z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, który oświadczył wczoraj: "ta osoba nie jest żadnym moim znajomym. W sprawie rzekomego powoływania się Roberta S. na znajomość ze mną poleciłem prokuraturze wszczęcie postępowania."

Awanturnik w końcu w kajdankach trafił do izby wytrzeźwień. Tam okazało się, że mężczyzyna to Robert S., radny sejmiku województwa lubuskiego z PiS. Jest też rzecznikiem Porozumienia Zielonogórskiego skupiającego lekarzy rodzinnych.

W izbie nie chciał dmuchnąć w alkomat. - Badanie wydychanych oparów wykazało, że ma około 1,78 promila alkoholu - mówi podkom. Stanisławska.

Robert S. powiedział, że źle się poczuł. Policjanci zawieźli go do szpitala. Stamtąd trafił do izby zatrzymań.

W sobotę policja wnioskowała o skazanie Roberta S,. w trybie 24-godzinnym. Prokuratura zdecydowała jednak, że będzie prowadzone normalne śledztwo. Dlaczego? - Jest konieczne przeprowadzenie badań psychiatrycznych - tłumaczy Jan Pardej z zielonogórskiej prokuratury okręgowej. Nieoficjalnie wiadomo, że lekarz tłumaczy się chwilową niepoczytalnością podczas zajścia z policją. Lekarz wpłacił 5 tys. zł kaucji i został zwolniony do domu. Podlega też dozorowi policyjnemu.

Prokurator postawił Robertowi S. dwa zarzuty. Pierwszy to znieważenie funkcjonariuszy, za co grozi kara do roku więzienia. Drugi, zmuszanie przemocą lub groźbą do odstąpienia przez policjantów od czynności służbowych. Za to grożą nawet trzy lata więzienia.

Co teraz z mandatem radnego? - Nie mam kontaktu z panem Robertem, ale myślę że mandat w jakiś sposób będzie zawieszony z uwagi na zwolnienie lekarskie, które i tak ma - mówi Tadeusz Ardelli przewodniczący klubu radnych PiS w sejmiku województwa lubuskiego.

Przewodniczący powiedział, że gdy zarzuty się potwierdzą to sankcje będą wyciągnięte.

- Myślę, że pan Robert sam podejmie najbardziej właściwą decyzję, ale nie przesądzałbym już sprawy, z tego co wiem jest kilka wersji - mówi T. Ardelli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska